Młodzi udzielają solidnej lekcji siatkówki
Siatkarze Effectora rozprawili się z gośćmi bez straty seta. Gra w każdym elemencie wreszcie układała się bez zarzutów. Natomiast podstawowy rozgrywający Kielc zachwycił wszystkich zgromadzonych w Hali Legionów. Na podobne pochwały zasługują środkowi Effectora. Jednak początek spotkania nie zapowiadał triumfu gospodarzy.
– Inauguracja każdej partii była bardzo niespokojna w naszym wykonaniu. Możliwe, że wkradła się jakaś presja, lub nerwowość. Nie znam przyczyny, dlaczego gdańszczanie tak łatwo wypracowywali przewagę. Ostatecznie wygraliśmy i 3 punkty są na naszym koncie, a to najważniejsze – komentuje Sławomir Jungiewicz.
Z każdym setem gra kielczan stawała się coraz to efektywniejsza. – Pojawiła się u nas bardzo dobra współpraca obrony z blokiem. Gdy rozgrywający ma porządne przyjęcie, posiada większy komfort rozegrania. Między innymi dlatego Piotr Lipiński świetnie się zaprezentował – dodaje atakujący Effectora.
Kielecki rozgrywający otrzymał tytuł MVP, co udowadnia jak ważną rolę odegrał w tym spotkaniu. – Znakomita gra Piotra. Świetnie rozdzielał piłki na skrzydła. Ponadto ukłony dla naszych środkowych, którzy wykorzystali liczne okazje od Lipińskiego – ocenia Jungiewicz.
Rewelacyjną postawę drużyny Daszkiewicza docenił sam rywal. – Zespół z Kielc dał nam dzisiaj solidną nauczkę i lekcję siatkówki. Musimy jak najszybciej się po tym pozbierać. Wielki szacunek dla przeciwnika. Grali bardzo dobrze. Nie potrafiliśmy nadążyć za nimi. Stąd wynik 3:0 dla gospodarzy. Punkty zostają w Kielcach. Teraz musimy na spokojnie wyciągnąć wnioski przed kolejnymi starciami. Powinniśmy zapomnieć o spotkaniu z Effectorem – komentuje Bartosz Gawryszewski.
Siatkarze Trefla na zagrywce podejmowali sporo ryzyka, co tym razem nie popłaciło. – Zdajemy sobie sprawę, że mamy duży potencjał w polu serwisowym, ale niestety to dzisiaj nie zaskoczyło – uważa środkowy z Gdańska.
Co więcej, siatkarz Lotosu dopatruje się także innych niedociągnięć. – Nie potrafiliśmy utrzymać równego poziomu gry. Zaczynaliśmy bardzo dobrze, wyrabiając znaczną przewagę na początku partii, a potem nie potrafiliśmy utrzymać tego poziomu. Osobiście nie upatrywałem w poprzednich przegranych Effectora szansy na łatwy mecz. Moje podejście polegało na skupieniu na pojedynku, który koniecznie trzeba wygrać. Niestety to się nie udało. Z pewnością kielczanie byli w tej grze dużo lepszą drużyną niż my.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze