Korona strzela bardzo dużo. Ale traci jeszcze więcej...
Od samego początku obecnych rozgrywek kibice Korony zastanawiają się, w czym tkwi problem ich ukochanego zespołu. Po rozegraniu dwunastu spotkań wniosek nasuwa się sam: kielczanie mają ogromny kłopot z obroną. Atak na tle pozostałych drużyn T-Mobile Ekstraklasy wypada bardzo przyzwoicie.
Koroniarze pomimo tego, że zajmują 13. lokatę w tabeli mogą poszczycić się siedemnastoma strzelonymi golami. Taki sam wynik osiągnął Zawisza Bydgoszcz, a także Cracovia. Więcej trafień od podopiecznych Jose Rojo Martina zanotowała tylko Jagiellonia i przewodzący lidze Legia Warszawa z Górnikiem Zabrze.
Wiele powiedziano na temat napastników „złocisto-krwistych”. Dopiero w ostatniej kolejce honor tej formacji uratował Przemysław Trytko. Strzelanie bramek rozłożyło się jednak na cały zespół oprócz... napadu właśnie. Sytuacja ta wygląda paradoksalnie, ale „żółto-czerwoni” są jednym z najskuteczniejszych zespołów Ekstraklasy, praktycznie w ogóle bez cegiełki dołożonej przez snajperów.
Sytuacja zmienia się o 180 stopni, jeżeli mówimy o defensywie. Korona w dwunastu spotkaniach straciła 20 bramek. Taką samą statystykę mają Piast Gliwice oraz Lechia Gdańsk. Gorzej w tym względzie wypadł tylko plasujący się w strefie spadkowej Widzew.
"Żółto-czerwoni” największy problem zdają się mieć ze stoperami. W katastrofalnej formie jest Piotr Malarczyk, który ostatnio został nawet przez to odstawiony od wyjściowego składu kieleckiej drużyny. Przez długi czas kontuzję leczył Radek Dejmek. Duet Stano-Sylwestrzak póki co nie sprawił, że fani „złocisto-krwistych” są spokojni o linię obrony swojego zespołu.
Ogółem Arena Kielc to stadion, na którym wpada najwięcej goli w T-Mobile Ekstraklasie. Łącznie na obiekcie przy ulicy Ściegiennego w bieżącym sezonie kibice ujrzeli 24 bramki w sześciu meczach. Dla porównania, na drugim w tej klasyfikacji obiekcie w Gdańsku wpadły 23 gole, ale w siedmiu spotkaniach.
Licząc bramki strzelone i stracone, w spotkaniach „żółto-czerwonych” padło ich w sumie 37. Tyle samo co w potyczkach z udziałem Widzewa, a mniej tylko od starć, w których udział biorą ekipy z Zabrza i Białegostoku.
Na widowiskach z udziałem Korony nudzić się nie można. Sęk tkwi jednak w czym innym – kibice podopiecznych „Pachety” woleliby zapewne wyjść ze stadionu mocno znudzeni, ale szczęśliwi wygraną zespołu. A właśnie zwycięstw kielczanom mocno brakowało, chociaż w ostatnim czasie ich forma ewidentnie zwyżkuje. Pozostaje tylko czekać...
Współpraca - Mateusz Cieślicki
fot. Paula Duda/Oskar Patek
Wasze komentarze
Dzięki ;)