Taka sytuacja... Mistrz Niemiec bez szans w Kielcach
Dla takich chwil i momentów warto chodzić na mecze! Takie spotkania jak to z THW Kiel przechodzą do historii. Choć wiele wskazuje na to, że kieleccy kibice powoli mogą się już przyzwyczajać do takich zwycięstw swoich pupilów. W sobotę do Kielc przyjechała jedna z najmocniejszych drużyn w europejskiej piłce ręcznej i większych szans w starciu z mistrzami Polski nie miała.
Oczywiście ktoś może spojrzeć na wynik i powiedzieć, że to tylko pięć bramek przewagi mistrzów Polski, a przecież to jeszcze nie tak dużo, aby mówić, że Kilonia w Kielcach nie miała szans. Owszem, ale jeżeli spojrzy się na przebieg meczu i grę Vive Targów to widać, że nie dali oni rywalowi zbyt długo pomarzyć o sukcesie. Wystarczy wspomnieć, że Niemcy w Kielcach nie prowadzili ani razu. A remis był zaledwie kilka razy i to tylko w pierwszej połowie.
Tak zmotywowanej drużyny mistrzów Polski nie widziałem dawno, a może i nigdy? Widać było, że kielczanie są pewni swojego, swoich umiejętności i wierzą całym sercem w zwycięstwo. Mistrzowie Polski już od pierwszych akcji byli nabuzowani i bardzo, bardzo agresywni, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie było w nich brutalności, czy chamstwa. Wszystko odbywało się w granicach fair play. Po prostu zagrali twardo.
Od początku tego sezonu w zespole Bogdana Wenty bardzo widoczne jest doświadczenie i spokój. Widać jak cenne okazują się wszystkie porażki i zwycięstwa z lat poprzednich. Vive Targi grają jeszcze bardziej rozważnie i lepiej niż przed rokiem.
W sobotni wieczór mistrzowie Polski zaimponowali fantastyczną grą w obronie. O tym można pisać i rozwodzić się w nieskończoność. Co mogli w tym meczu robić Niemcy? Łapać piłkę, wyskakiwać i podawać w bok do kolegi, bo przebić się przez ten kielecki mur było trudno, bardzo trudno. No, a nawet jak się to udawało to na drodze stawał Venio Losert. On w kolejnym spotkaniu jest opoką kielczan i daje im wiele spokoju swoimi wybornymi interwencjami.
Fajnie się też oglądało grę w ataku. Brakowało Urosa Zormana, ale na wysokości zadania stanęli Tomasz Rosiński i Grzegorz Tkaczyk. Umiejętnie poprowadzili grę mistrzów Polski w ataku, i dzięki ich podaniom o wiele łatwiej rzucać było Michałowi Jureckiemu, czy Krzysztofowi Lijewskiemu.
Być może to był najlepszy mecz w historii kieleckiej drużyny? To tak naprawdę trudno ocenić, ale jak mówi sportowe porzekadło to już tylko historia, a liczy się przyszłość. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach, aż do końca sezonu „żółto-biało-niebiescy” będą mieli jeszcze kilka szans, aby rozegrać spotkanie, które spokojnie można będzie nazwać „najlepszym w historii”.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
Nie rozumiem co robi Wenta postepując w ten sposób. Może dziennikarze zapytają o to wprost BW.
Jednak szukasz dziury w całym, jakby na to nie patrzeć :P
Nie wiem jak z formą Karola, ale od dawna powtarzam, że to wstyd by ktoś taki grzał ławkę.
Siwy i Totti potrafią nie mniej niż Ivan i Manu. To niesprawiedliwe, że w takich meczach jak sobotni nie dostają swojej szansy. Tym bardziej, że Ivan miewa różne okresy ...
Ale magia nazwisk działa nawet w europejskiej federacji - Ivan w siódemce kolejki, podczas gdy niesamowity Michał Jurecki pominięty.
Siwy ponadto potrafi zapieprzać w obronie.
Ivan - pomijając przestrzelone karne - gra różnie, pamiętam mecze w których zawiódł ... ale może nieobiektywna jestem, bo go nie lubię i już ;)
A Mateusza szkoda - może gdyby grał tyle co Manuel, to okazałby się nie mniej skuteczny i rozpoznawalny w świecie.