W Płocku jak na wojnie. Nie tylko na boisku
Pierwszy historyczny mecz dwóch polskich drużyn w Lidze Mistrzów już za nami. Spotkanie to dostarczyło dużo emocji i cały czas trzymało w napięciu. Co najważniejsze dla kieleckich kibiców, wygrali „żółto-biało-niebiescy”. Ciekawie było również na pomeczowej konferencji, kiedy to swoim talentem do znajomości języków obcych mógł wykazać się trener Vive Targów, który wcielił się w rolę... tłumacza.
Po zeszłotygodniowym zwycięstwie w Płocku, to kielczanie mieli lekką przewagę psychiczną przed meczem w Lidze Mistrzów. Jednak także na ich barki spadło więcej presji, choć i tak z nią zawodnicy Vive Targów muszą mierzyć się w każdym meczu. Kielczanie rozegrali już sporo meczów na najwyższym poziomie i potrafią radzić sobie z emocjami. Pokazała to choćby końcówka tego pojedynku. Mistrzowie Polski zachowali więcej zimnej krwi niż rywale, więcej rozwagi i dzięki temu wywieźli z Płocka dwa, jakże ważne punkty.
Mecze z Orlen Wisłą bardzo dobrze będzie wspominać Julen Aginagalde. Już w pierwszym zagrał dobrze, ale w Lidze Mistrzów było jeszcze efektowniej. Widać, że Hiszpan coraz lepiej rozumie się z kolegami z drużyny, a ci umieją go dostrzegać. Co innego, że Aginagalde ma takie umiejętności, że jest w stanie ustawiać obrońców przeciwnej drużyny, jak mu tylko wygodnie. Ważnym atutem tego kołowego jest także to, że jest skuteczny i umie wykonywać karne. To może okazać się bardzo ważne w kontekście tego, że ostatnio słabiej na siódmym metrze radzi sobie Ivan Cupić. Wiele wskazuje na to, że Aginagalde będzie po nocach śnił się płocczanom.
Ciekawym obrazkiem były także kontry wyprowadzane przez kielczan w Płocku. Tutaj najszybciej pod bramką rywali nie byli skrzydłowi, lecz zazwyczaj... Żeljko Musa. Nie jest to częsty widok, aby to obrotowy biegał do kontr, ale Chorwat w niedzielny wieczór robił to często i to z dużym powodzeniem. Od początku sezonu cieszy postawa Manuela Strleka. Widać, że złapał formę i jego akcje ogląda się z dużą przyjemnością.
Kluczowym momentem w tym spotkaniu było wejście na boisko po przerwie Venio Loserta. Dzięki chorwackiemu bramkarzowi kielczanie mogli się poczuć o wiele pewniej. Losert zatrzymywał czasem płocczan w - wydawać by się mogło - niemożliwych do obrony akcjach. A kilka minut przed końcem spotkania obronił karnego Valentina Ghionei. Obronić rzut Rumuna z siódmego metra łatwo nie jest, a jak pokazał dalszy przebieg meczu, ta interwencja była kluczowa i po niej zawodnicy Orlen Wisły nie podnieśli już się.
Ciekawie było na konferencji po meczu. Przed tygodniem, ze średnim skutkiem, słowa trenera Manolo Cadenasa oraz Julena Aginagalde na polski przekładała miejscowa tłumaczka. Niestety widać było, że nie robi tego zbyt dobrze. Po niedzielnym spotkaniu wydawało się, że tłumaczem Cadensa będzie Peter Nenadić, ale był nim jednak trener kieleckiej drużyny Bogdan Wenta. Szkoleniowiec Vive Targów zrobił to na najwyższym poziomie i wielu tłumaczy mogłoby się od niego sporo nauczyć...
W przeszłości kilka razy zdarzyło nam się napisać kilka słów krytyki pod względem płockiej ochrony. Tym razem jednak wszystko przebiegało na najwyższym poziomie. Ochroniarze wykazali się dużym profesjonalizmem. Trudno było ich jednak przeoczyć w Orlen Arenie, gdyż... byli ubrani niczym żołnierze na wojnie, czyli w typowe wojskowe moro.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze