Spokój mistrzów Polski. Płock znów zdobyty
Spotkanie z Orlen Wisłą Płock miało być najcięższym dotychczasowym bojem Vive Targów. I tak też się stało, gdyż miejscowi powiesili poprzeczkę wysoko. Kielczanie ją jednak przeskoczyli i ze swojej gry w Orlen Arenie mogą być zadowoleni. A już za tydzień kolejny mecz obu ekip, tym razem w Lidze Mistrzów.
To spotkanie było sporą niewiadomą, bo co by nie mówić wyniki Orlen Wisły w obecnym sezonie mogą robić wrażenie. A także sama gra w poprzednich meczach zespołu prowadzonego przez nowego trenera Hiszpana, Manolo Cadenasa mogła się podobać.
Kielczanie wygrali w sobotni wieczór w Płocku ponieważ mieli trzy wielkie atuty, czyli mądrość, doświadczenie i konsekwencję. Te czynniki zdecydowały o zdobyciu Orlen Areny i były widoczne szczególnie w drugiej połowie.
Chodzi tu przede wszystkim o grę w ataku, bo ta przed przerwą bardzo szwankowała. Nawet nie rozegranie akcji, ale już samo ich wykończenie było sporym problemem. Całe szczęście, że po przerwie Vive Targi zagrały już o niebo lepiej. W grze kieleckiego zespołu widać było dużą rozwagę i mądrość w konstruowaniu akcji oraz jakże ważny spokój. Nawet gdy „żółto-biało-niebiescy” rozgrywali piłkę długo i sędziowie sygnalizowali grę na czas, to oni się nie „podpalali”, tylko grali swoje.
Duża w tym zasługa trójki rozgrywających – Jureckiego, Zormana, Lijewskiego. Dzięki ich kreatywności dużo podań trafiało do skrzydłowych, a także występującego na kole Julena Aginagalde. Dla Hiszpana był to chyba najlepszy występ od kiedy trafił do Kielc. W tym pojedynku pokazał, że umiejętności ma na najwyższym poziomie, a gdy już łapał piłkę to albo zdobywał bramkę, albo był faulowany. Płoccy obrońcy mieli ogromne problemy z upilnowaniem go. Skutecznie też wykonywał karne.
Dużo spokoju zawodnikom z pola dał także Venio Losert. Ten zawodnik przeszedł ogromną metamorfozę. Wystarczy wspomnieć jego debiut w Vive Targach. Miał on miejsce niespełna rok temu w Orlen Arenie, wtedy Chorwat grał fatalnie. Ogólnie jego początki w Kielcach były nie najlepsze. Gdy teraz się patrzy się na jego postawę to widać, że każdy zasługuje na szansę i nie można nikogo skreślać. Obecnie Losert jest w świetnej dyspozycji i chyba już mało kto z wielką tęsknotą wspomina jego poprzednika Marcusa Cleverly'ego, który jeszcze rok temu był zbyt chory, aby grać dla Vive Targów, a teraz zbiera bardzo dobre recenzje w HSV Hamburg.
To była pierwsza odsłona świętej wojny w tym sezonie. Za tydzień kolejna, ale to będzie już zupełnie inny mecz. Wszystko zacznie się od nowa i znów będzie 0:0, a obie drużyny będą miały równe szanse na zwycięstwo. I to jest piękne w sporcie!
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
W telewizorni słychać było WAS !!!
Żeby tak u nas w hali tak było .