21 meczów to nie przypadek. To słabość
To był mecz, w którym wygrać Korona już musiała. Zarówno zważając na tabelę, jak i na pierwsze kilkanaście minut spotkania. Znowu jednak się nie udało. Kończą się pomysły, jak nazywać wyjazdową słabość kielczan. Fatum? Klątwa? Czy może po prostu niezmienna, permanentna słabość?
20 minut, dwa (trzy?) karne, dwa gole, frustracja Lechii bliska maksimum. Jaki jest więc dalszy, logiczny ciąg zdarzeń? No właśnie. Na pewno nie szybkie wyrównanie gospodarzy. Wszystkie okoliczności losu sprzyjały „żółto-czerwonym”, ale zawodnicy Martina nie chcieli sprzyjać samym sobie.
W oczy rzucały się straszne luki, które tworzyły się pomiędzy poszczególnymi strefami na boisku. Kielczanie nie przechodzili płynnie ani z obrony do ataku, ani z ataku do obrony. Sam Daniel Gołębiewski biegający gdzieś z przodu sprawiał wrażenie dziecka we mgle. Kompletnie się nie wyróżniał, ale też miał o to bardzo trudno w starciu z parą Madera-Bieniuk.
Kolejny raz dobre wrażenie sprawił Serhij Pyłypczuk. Zawodnik ten od momentu transferu do zespołu „Pachety” zdecydowanie wyróżnia się na plus na tle swoich kolegów z drużyny. Dobre wejście zanotował także Kamil Sylwestrzak, który zmienił będącego w tragicznej formie Piotra Malarczyka.
Naprawdę ciężko jest pojąć, co na boisku w Ekstraklasie robi Przemysław Trytko. Gracz ten jest niezmiennie zagubiony, niepewny i po prostu – słaby. Irytujący był zwłaszcza pressing byłego futbolisty Arki Gdynia a’ la Maciej Iwański z Legii Warszawa. „Tryto” grał dziesięć minut, a w doliczonym czasie gry nie potrafił nawet podbiec do rywali, by przeszkodzić im w nacieraniu na bramkę Małkowskiego.
Gorzkie słowa należą się również szeregowi innych zawodników. Należy zadać sobie pytanie: co gdyby nie nieskuteczny Buzała i dwa prezenty od przeciwników w postaci rzutów karnych? Zdaje się, że nie byłoby co zbierać.
Teraz „żółto-czerwonych” czeka wyjazd do Bydgoszczy na starcie z Zawiszą. Kielczanie muszą gonić beniaminka za wszelką cenę, jeśli marzą o braku degradacji do I ligi. Pierwsza szansa już w piątek. Czy Korona ją wykorzysta?
fot. Paula Duda
Z Gdańska Marcin Długosz
Wasze komentarze
Kibice go lubią a mnie to denerwuje.Na najbliższym meczu w Kielcach to moje nazwisko macie skandowac
Z WIELKIM UWIELBIENIEM.
Sytuacja z Kiełbem? na ławce siedzi Piwowar , który przed sezonem okazał się za słaby dla Radomiaka u nas ma byc zbawieniem ekstraklasy. Kobylańki chce miec druzyne grzecznych posdłusznych chłopców
http://www.youtube.com/watch?v=X7oFIwxNc_4
@v. Zgadzam się z Tobą.
W artykule nie podoba mi się też gdybanie - gdyby Lechia strzeliła to i tamto by się stało. A gdybyśmy z Wisłą o której CK Sport pisał, że jest beznadziejnie słaba (spojrzcie na tabelę gdzie tę Wisłę mamy) strzelili w ostatniej akcji to byśmy pewnie wygrali, tymczasem strzeliła Wisła i my mamy o 3 pkt mniej! zgadzam się z tym, że w drugiej połowie graliśmy tak jakby ktoś kije do nóg przywiązał, zero pomysłu, zero świeżości, zero szybkości. Jedynie Golo, Filip i Małkoś zagrali dobry mecz, źle nie grał Trytko który z Górnikiem zagrał co najmniej przyzwoicie.
Gdzie byli pozostali? Np. Janota?
Może zznalazł się chętny na zakup
Korony?.
Gra Korony nie cieszy ; moze więc ........ .
Panowie ,,PIŁKARZE" miejcie honor i jak wam nie pasuje to WYPIE.DALAĆ z Kielc bo to co robicie to zasługuje na kamienowanie was na rynku miasta !!!!!
Panowie ,,PIŁKARZE\" miejcie honor i jak wam nie pasuje to WYPIE.DALAĆ z Kielc bo to co robicie to zasługuje na kamienowanie was na rynku miasta !!!!!