„Mieliśmy obowiązek wygrać w tym meczu”
Wydawało się, że gdy Korona prowadziła z Lechią już 2:0, to w końcu musi przełamać fatalną passę wyjazdową. - Lubimy w autokarze grać w karty. Śmialiśmy się, że w Gdańsku mamy „oczko”, ten dwudziesty pierwszy mecz. Liczyliśmy na przełamanie… - mówił po meczu bramkarz Korony, Zbigniew Małkowski.
Podopieczni Jose Rojo Martina w spotkanie na PGE Arenie weszli bardzo dobrze. - Nie wypadliśmy najgorzej. Mogliśmy wygrać, ale także i przegrać to spotkanie. Mało gramy piłką, za dużą uwagę skupiamy na obronie. Zanotowaliśmy dobry start, ale potem biegaliśmy, biegaliśmy i nie przekładało się to na efekty. Mamy teraz wyjazd do Bydgoszczy i musimy zwyciężyć – oceniał pomocnik Vanja Marković.
Sytuacja „żółto-czerwonych” z meczu na mecz robi się coraz cięższa. - Po dwudziestu pięciu minutach, jeśli prowadziliśmy 2:0, mieliśmy obowiązek to wygrać. Lechia doprowadziła jednak do remisu i mimo strzelenia dwóch goli na wyjeździe, wracamy do Kielc bez zwycięstwa. Można powiedzieć, że zdobyliśmy jeden punkt, który i tak w zasadzie daje nam niezbyt wiele – stwierdził Małkowski.
Marković w końcówce spotkania odczuwał spore zmęczenie. - Do tej pory grałem w III lidze, a tam biega się raczej w pierwszej połowie, w drugiej już zdecydowanie mniej. Mocno walczyliśmy i poczułem skurcz w 85. minucie, ale już nie mieliśmy zmian i musiałem dograć – dodał Serb.
„Złocisto-krwiści” gole stracili na własne życzenie. – Bramki dla gospodarzy wpadły po dwóch stałych fragmentach gry. Jeżeli wyeliminujemy błędy własne, to nie będziemy wyciągać piłek z siatki. Nie wiem, dlaczego nie utrzymaliśmy korzystnego wyniku. Może coś nas sparaliżowało? – zastanawiał się Małkowski.
Korona nie cieszyła się z wygranej na boisku rywala od blisko półtora roku. - Oczywiście, że wiara w wyjazdową wygraną ciągle w nas jest. Damy radę, spokojnie. Za nami dziesięć meczów, a przed nami jeszcze dwadzieścia siedem – skwitował bramkarz kielczan.
Vanja Marković krótko ocenił pojedynek swojej drużyny z gdańszczanami: - Przed meczem remis by nas cieszył, ale z przebiegu wydarzeń odczuwamy lekki niedosyt.
fot. Paula Duda
Z Gdańska Marcin Długosz
Wasze komentarze