Marković: Byłem tak podekscytowany, że nie mogłem zasnąć
Spotkanie z Górnikiem Zabrze było wyjątkowe dla Vanji Markovicia. Młody Serb po raz pierwszy wybiegł w wyjściowym składzie Korony Kielce. – Nie spodziewałem się tego. Wiedziałem, że będę w kadrze meczowej, ale pierwsza "jedenastka"? To duża niespodzianka i wyróżnienie! – mówi rozentuzjazmowany zawodnik.
Odkąd Vanja Marković wraz ze swoim bratem bliźniakiem, Ivanem, w styczniu trafił do Kielc, tylko raz dostał szansę gry w pierwszym zespole Korony. Leszek Ojrzyński wpuścił go na ostatnie kilka minut marcowego spotkania w Gdańsku z Lechią. Gra w Młodej Ekstraklasie oraz rezerwach była dla serbskiego pomocnika frustrująca, ale, jak widać, cierpliwość popłaca. – Na początku meczu z Górnikiem bardzo się denerwowałem, ale to normalne. Zależało mi na tym, żeby pokazać się z dobrej strony. Po kilku dobrych akcjach trochę mi przeszło. Jak na mój pierwszy występ od początku, to uważam, że nie zaprezentowałem sie źle – ocenia 19-latek.
Według wielu obserwatorów, były gracz młodzieżowej drużyny Partizana Belgrad spisywał się dobrze w destrukcji, skutecznie przerywał ataki rywali, natomiast słabo wyglądała jego gra ofensywna. – Tak, wiem. Jednak moim głównym zadaniem było przechwycenie jak największej liczby piłek, a to mi się udawało. Zdaje sobie sprawę z tego, że kilka razy niecelnie zagrałem do kolegów. Prawda jest taka, że tak bardzo bałem się, żeby nie podać źle, że w konsekwencji podawałem źle – przyznaje.
W 90. minucie starcia z zabrzanami Marković został zmieniony przez Kamila Sylwestrzaka. Opuszczał plac gry, lekko kulejąc. – Złapał mnie skurcz - wyjaśnia. Nie jesteś gotowy do gry przez 90 minut? – pytamy. – Nie, po prostu za dużo biegałem – żartuje. – Myślałem, że będę miał problemy z Nakoulmą, ale dobrze sobie radziłem. Po meczu natomiast byłem tak podekscytowany, że nie mogłem zasnąć! – zdradza urodzony w Belgradzie pomocnik.
– Trener Pacheta pochwalił mnie za mój występ. Powiedział ”sensacional Vanja, muy bien", co znaczy bardzo dobrze – mówi Vanja Marković. – To świetny fachowiec i inteligentny człowiek. Wie niesamowicie dużo o futbolu. Lubię go – dodaje. Serb porozumiewa się ze szkoleniowcem po hiszpańsku. – Nauczyłem się tego języka, oglądając hiszpańskie seriale. To zabawne, kiedy trener krzyczy do mnie "joder, Vanja!", jeśli zrobię coś głupiego na treningu. Podoba mi się to, bo często słyszę ten wyraz w filmach, ale nie tłumaczmy go – uśmiecha się piłkarz.
Paula Duda
Wasze komentarze