Meksykanie na kortach Tęczy. Zakończył się turniej Kolportera (zdjęcia)
W ten weekend odbył się kolejny, siedemnasty już Ogólnopolski Turniej Tenisowy Amatorów o Puchar Prezesa Kolportera. Na ośmiu kortach klubu „Tęcza” rywalizowało blisko 130 zawodników z różnych zakątków kraju - to o kilkadziesiąt więcej, niż przed rokiem. Tym razem jednak turniej był też... międzynarodowy.
Tenisiści przez trzy dni rywalizowali w aż dziewięciu kategoriach singlowych: dzieci do lat 14 (dziewczęta i chłopcy), chłopcy 15-18, kobiety Open oraz mężczyźni: Open, 15-18, 19-35,36-50, 50+. Bardzo liczne grono tworzyli sportowcy niepełnoletni, przy czym warto nadmienić, że dzieci do lat 14. brały udział w turnieju bezpłatnie. – Znowu było bardzo fajnie. W Kielcach możemy sprawdzić swoje siły z utalentowanymi rówieśnikami, dla mnie to świetny sprawdzian formy. Tenisa trenuję regularnie i powoli widać efekty. Rok temu odpadłem w ćwierćfinale, teraz zdobyłem brązowy medal, więc mam nadzieję, że za rok wynik będzie jeszcze lepszy – mówił Bartłomiej Sęk, trzeci zawodnik w kategorii do lat 14.
W gronie starszych chłopców najlepszy okazał się Kevin Meinguer z Meksyku. Na kortach „Tęczy” rywalizował też jego starszy brat, Enrique, ale odpadł już w pierwszej rundzie kategorii Open (z późniejszym finalistą, Tomaszem Moczkiem). – Enrique, czyli mój mąż, oraz jego brat, przyjechali do Polski i tutaj będą kontynuowali swoją przygodę w tenisie. Mieszkamy w Krakowie, ale uznaliśmy, że turniej w Kielcach zapowiada się ciekawie. I nie zawiedliśmy się. Wręcz przeciwnie, jesteśmy zaskoczeni, że to był tak duży turniej, do tego naprawdę świetnie zorganizowany – mówiła Beata Meinguer-Jedlińska, wierny kibic obu Meksykanów. Co ciekawe, to właśnie oni tworzyli najbarwniejszą grupę sympatyków na trybunach. Dopingowali głośno, śpiewali chętnie, w użyciu często była też meksykańska flaga. – Vamos, Kevin! – to ten okrzyk sprawił, że młody Meinguer zdołał w finale pokonać ambitnego Filipa Grabosza. Słowo „vamos” w swobodnym tłumaczeniu znaczy: „do boju!”. Warto też nadmienić, że obu młodym zawodnikom nie brakowało charakteru - tylko ten jeden mecz wymagał dodatkowego, indywidualnego sędziowania! Sporów na korcie nie brakowało, choć – dodajmy - zawsze były to eleganckie wymiany zdań.
Na kortach rywalizowały też dziewczynki. W tej kategorii najlepsza okazała się Martyna Koczotowska, która w decydującym boju wygrała z Mileną Domagałą. W turnieju nie zabrakło również osób znanych, głównie w regionie świętokrzyskim. Swój występ zanotował między innym Piotr Szczerski, dyrektor Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Do niezwykłej rywalizacji doszło w kategorii kobiecej. W finale Agnieszka Lucińska-Kozłowska wygrała z Katarzyną Chmielewską. – Już pięć razy próbowałam ją pokonać. I w końcu się udało! Dobrze przygotowałam się do tego turnieju. Trenowałam dość skrupulatnie i na korcie to zaprocentowała. Jestem bardzo zadowolona ze swojej kondycji i cieszę się z tego zwycięstwa – mówiła po zawodach.
Złości i zazdrości ze strony rywalki nie było. – Ogromne gratulacje dla Agi. Była tego dnia po prostu lepsza. Widać, że trenuje regularnie, ja niestety trochę odpuściłam... Pojawiły się inne priorytety, jak dzieci i dom, ale nie wyobrażam sobie, żeby od czasu do czasu nie wyjść na kort. Turniej Kolportera jest do tego świetną okazją i dlatego zrobiłam wszystko, żeby móc tutaj wystąpić – stwierdziła Katarzyna Chmielewska.
W kategorii Open mężczyzn rywalizacja była wręcz niebywała. Szczególnie zachwyciły dwa mecze Radosława Gładysia – półfinałowy z Wojciechem Nowakiem i finał z Tomaszem Moczkiem. A to wszystko jednego dnia. Gładyś znów stanął na wysokości i odniósł trzecie turniejowe zwycięstwo z rzędu. – To była niesamowicie trudna dla mnie impreza. Półfinał mnie wykończył, stał na świetnym poziomie. Mecz trwał 2,5 godziny, potem chwila przerwy i finał. Chwilami ciężko było mi już biegać po korcie, ale na szczęście udało się włączyć piąty bieg. Takie zwycięstwa sprawiają ogromną satysfakcję – mówił Gładyś. Co ciekawe, rok temu w finale też pokonał Moczka. Wtedy jednak mecz był znacznie bardziej jednostronny. Teraz młodszy przeciwnik zagrał dużo lepiej, wymiany piłek były długie i efektowne. Gładyś mógł mieć też inną satysfakcję, bo popisał się najpiękniejszym zagraniem turnieju. W półfinale odbił trudną piłkę pomiędzy nogami, w pełnym biegu, będąc odwróconym do rywala tyłem. Oczywiście zdobył punkt, a kibice nagrodzili go gromkimi brawami.
Emocji nie brakowało też w innych kategoriach wiekowych. Bardzo wyrównany pojedynek obejrzeli widzowie finału 39-50, w którym Jacek Rejczak pokonał Macieja Nowaka. – Przegrałem seta, potem Maciek miał piłkę meczową, lecz obroniłem ją i ruszyłem do ataku. Miałem przerwę w treningach, nie czułem zbyt dobrze kortu, ale dodatkowo mobilizacja pomogła mi wygrać. To było niesamowite spotkanie, ale właśnie na tym polega urok tej pięknej dyscypliny – stwierdził Rejczak.
Wyniki:
Kobiety OPEN
1. Agnieszka Lucińska-Kozłowska
2. Katarzyna Chmielewska
3. Elżbieta Wołoszyn
Kobiety do lat 14
1. Martyna Koczotowska
2. Milena Domagała
3. Julia Jas
Mężczyźni OPEN
1. Radosław Gładyś
2. Tomasz Moczek
3. Wojciech Nowak
Chłopcy do lat 14
1. Konrad Stokłosiński
2. Damian Samburski
3. Bartłomiej Sęk
Chłopcy 15-18
1. Kevin Meinguer
2. Filip Grabosz
3. Wojciech Bisiński
Mężczyźni 19-35 lat
1. Kamil Wrona
2. Michał Słoka
3. Bartosz Kałdoński
Mężczyźni lat 36-50
1. Jacek Rejczak
2. Maciej Nowak
3. Andrzej Moczek
Mężczyźni 50+
1. Dariusz Gąbka
2. Tomasz Chałasiński
3. Andrzej Janas
Wasze komentarze