Koroniarze czują mega złość. I boją się mówić za dużo...
Mocno przybici opuszczali stadion Widzewa piłkarze Korony Kielce. Żółto-czerwoni nie mieli żadnych powodów do radości, ani optymizmu. – Nie możemy mieć pretensji do sędziego o rzut karny i czerwoną kartkę. Jestem bardzo zdenerwowany, nie chcę wypalić czegoś, czego bym później żałował – mówił kapitan drużyny, Paweł Golański.
Takiego początku spotkania nie spodziewał się nikt. Chyba nawet w najgorszych sennych koszmarach, wyobraźnia piłkarzy kieleckiego klubu i trenera Leszka Ojrzyńskiego nie posunęłaby się aż tak daleko. Tymczasem stało się – w 4. minucie Zbigniew Małkowski, po fatalnym zachowaniu całego zespołu, dał się minąć Marcinowi Kaczmarkowi i w sposób lekkomyślny powalił go na ziemię. W efekcie wyleciał z boiska, a Eduards Visnakovs z jedenastu metrów wpakował piłkę do siatki. Choć, trzeba przyznać, że zmiennik Małkowskiego (a raczej Michała Janoty, bo ten musiał opuścić boisko), Aleks Szlakotin był bliski wybronienia uderzenia Łotysza.
- Jesteśmy niepocieszeni. Przegraliśmy mecz, którego przegrać nie mogliśmy. Przed spotkaniem mówiliśmy, że interesuje nas tylko zwycięstwo. Boisko wszystko zweryfikowało, wracamy do Kielc z pustymi rękami. Wszyscy widzieliśmy, że przegraliśmy na własne życzenie. Wyłożyliśmy się strasznie na boisku, nie może tak być. Popełniamy błąd przy stałym fragmencie gry, tracimy gola, gramy w osłabieniu, a potem musimy gonić wynik – mówi Golański.
A to zadanie niezwykle trudne. Raz, że Korona aż przed ponad 80 minut musiała grać w dziesięciu. Dwa, że robiła to w okropnym upale, co dodatkowo potęguje zmęczenie. – Nie było łatwo. Wiadomo, że gdy przy takiej aurze trzeba grać o jednego mniej, to na boisku robią się luki. Musieliśmy zostawić jeszcze więcej zdrowia i determinacji, a to się odbiło na naszej dyspozycji w końcówce spotkania. Mimo to, mogliśmy jakieś punkty zdobyć. Mieliśmy sporo sytuacji, może nie stuprocentowych, ale takich, w których zabrakło nam niewiele. Może determinacji, może farta... Oczywiście jednak takie tłumaczenie, że jesteśmy nieszczęśliwi nie może być naszym usprawiedliwieniem – dodaje kapitan Korony.
To właśnie Golański sprytnym uderzeniem z rzutu wolnego doprowadził w Łodzi do wyrównania tuż przed przerwą. Oczywiście trochę pomógł mu w tym były kolega z Korony, Maciej Mielcarz, który mógł i powinien zachować się lepiej. Niemniej ten gol dał kopa Koronie. – Ciężko było się pozbierać po utracie bramki na początku, ale nam się to udało. W drugiej połowie atakowaliśmy, mieliśmy sytuacje dogodne, ale nic nam nie wychodziło... A Widzew? Stworzył w zasadzie dwie okazje. Jedna to Visnakovsa, a druga to ta w samej końcówce, gdy błąd popełnił Paweł Sobolewski. Zmęczenie dało o sobie znać. Drobny błąd techniczny, nie był to babol, nikt do niego pretensji nie ma. Zbyszek? To są ułamki sekund do namysłu, podjął spontaniczną decyzję. Wiemy, jak to bywa na boisku. Ja też mogłem nie łapać żółtej kartki... – twierdzi Jacek Kiełb.
Fakty są bezlitosne – Korona w tym sezonie, w trzech kolejkach zgromadziła raptem jeden punkt. A po drugie, żółto-czerwoni w dalszym ciągu nie potrafią wygrać poza własnym stadionem – już od ponad piętnastu miesięcy!
- Jest w nas mega złość. Staramy się pozbierać, ale wciąż dostajemy ciosy od rywali – mówi Kiełb.
Następna okazja do przełamania w przyszłą niedzielę, gdy Korona zagra w Poznaniu z wicemistrzem Polski, Lechem (o godz. 18).
Z Łodzi Mateusz Buchta
fot. widzew.pl
Wasze komentarze
Była Mega Głupota to jest i Mega złość.
Sierpina, Stąporski, Lenartowski i Kiełb przeszli obok meczu!!!!
A i na zmianę trenera też, klub nie ma pieniędzy na "odprawę" Ojrzyńskiego.
Stano gra lipę od roku,Lisu też,a nam obrońca niepotrzebny,hehe.Nawet yntelygenta z Błaszek nie chcieli zatrudnić,a przydał by się
ena.Panie Ojrzynski co z asekuracja przy stalych fragmentach?gdzie nasza mlodziez czy ktos w tym klubie panuje nad sytuacja?Przegralismy z juniorami Widzewa na groszowych kpntraktach
A innym to.....
---------Gołąb------------
--------Sobolewski--------
Lisu---Jova---Janota---Kiełb
Sylwestrzak---Stano--Malar--Golo
------------Aleks----------------
Kadra na lecha: Małecki (bo przecież mają grać wychowankowie - niech gość dostanie szansę)- obrona golański, stano, dejmek, gołębiewski - pomoc lenartowski, jovanovic, sobolewski, kiełb (albo ivan markovic)janota - atak trytko albo angielski. Tacy gracze jakMałkowski, kuzera, malarczyk, kiercz, bednarski, sierpina, cebula, kwiecień, vanja markovic, trojanowski, stąporski powinni grać w rezerwach albo po prostu odejść