Gołębiewski: Pogubiliśmy się w kryciu w ostatniej akcji
- Gdybyśmy wykorzystali wcześniejsze sytuacje, to pewnie cieszylibyśmy razem z kibicami po meczu – przyznaje po przegranym spotkaniu z Wisłą, Daniel Gołębiewski. Łukasz Garguła, bohater ekipy z Krakowa zauważył, że kielczanie nie wytrzymali tego spotkania fizycznie - Korona grała wysokim i agresywnym pressingiem już od początku meczu. Z czasem jednak oni opadli jakby z sił, a my swój poziom trzymaliśmy - mówi zawodnik gości.
Piłkarze Korony bardzo długo nie opuszczali swojej szatni. Daniel Gołębiewski, napastnik złocisto-krwistych bardzo krótko podsumował przebieg poniedziałkowego meczu.- Pogubiliśmy się w kryciu w ostatniej akcji meczu. Trzeba jednak powiedzieć, że wcześniej mieliśmy sytuację i gdybyśmy ją wykorzystali, to pewnie bawilibyśmy i cieszylibyśmy razem z kibicami – opowiada. - Prawdę mówiąc, zdziwiłbym się gdyby ktoś się teraz radował po tym jak przegraliśmy. Niczego innego nie oczekuję jak tylko sportowej złości u siebie i kolegów – kończy były gracz Polonii Warszawa.
W całkiem innych nastrojach Kielce opuszczali zawodnicy krakowskiej Wisły. - Cieszy to, kiedy strzela się bramkę i drużyna wygrywa i to dla mnie jest podwójna satysfakcja. My musimy udowadniać w każdym spotkaniu, że stać nas na to, żeby zwyciężać i tak też będzie w tym sezonie – mówi Łukasz Garguła, bohater ekipy z Krakowa. - Było niebezpieczni mogliśmy nawet ten mecz przegrać, ale piłka nożna jest nieprzewidywalnym sportem, że trafił się nam rzut karny w doliczonym czasie gry i wygraliśmy to spotkanie – przyznał pomocnik Białej Gwiazdy.
Wisła mimo zwycięstwa nie zagrała dobrego spotkania. - W pierwszej połowie, rzeczywiście nam nie szło. Korona grała tak jak wszystkich do tego przyzwyczaiła, wysokim i agresywnym pressingiem już od początku meczu. Z czasem jednak oni opadli jakby z sił, a my swój poziom trzymaliśmy. Udało mi się zdobyć tę szczęśliwą bramkę po rykoszecie. W drugiej połowie były już akcje naprawdę fajne, ale wciąż musimy pracować nad wieloma rzeczami by tych błędów było coraz mniej – zauważa zawodnik gości.
fot. Paula Duda