Cztery lata Rastko w Kielcach. Były łzy, ale głównie radość! (zdjęcia)
Mało jest takich zawodników, obok których nie można przejść obojętnie. Jednak bez wątpienia takim graczem jest Rastko Stojković. Serb do Kielc trafił w czerwcu 2009 roku. Był jednym z pierwszych zawodników, którzy do naszego klubu przeszli z najlepszej ligi świata. Błyskawicznie stał się ulubieńcem kieleckich kibiców.
Pierwszy raz, o jego wartości publiczność w Hali Legionów mogła się przekonać już na początku września, w turnieju eliminacyjnym do Ligi Mistrzów. Zdobył w sumie w turnieju 6 bramek, ale to wtedy zaczęła się jego więź z kibicami.
Pierwszy sezon w Kielcach był dla niego bardzo udany. W Lidze Mistrzów wiódł prym i był najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu. Potrafił brać na siebie odpowiedzialność, a nawet, wtedy, gdy w ostatniej minucie meczu meczu wyjazdowego z Bośnią Sarajevo nie rzucił rzutu karnego, który mógł dać remis, nikt nie miał do niego pretensji, a kibice okazali mu jakże ważne wsparcie.
W rozgrywkach 2009/2010 w Lidze Mistrzów zdobył 80 bramek, zdobył także mistrzostwo i Puchar Polski. A na fetę kończącą sezon przyleciał specjalnie z Belgradu:
Kolejny sezon, jak się później miało okazać był dla kieleckiego klubu bardzo nieudany. I zaczęło się źle, od porażki na początek Champions League. Jednak w tym meczu Stojković zachował swój poziom i rzucił 9 bramek.
Vive Targom nie udało się wtedy wyjść z grupy Ligi Mistrzów, ale i tak Serb dał się we znaki rywalom. Choćby w meczu wyjazdowym z THW Kielc rzucił aż 13 bramek. Kilka tygodni później cieszył się z Pucharu Polski, jednak w maju trzeba było przełknąć gorzką pigułkę... gdyż Vive Targi przegrały w Płocku. Po tej porażce w Kielcach doszło do trzęsienia ziemi. Stojković miał zostać w drużynie, ale musiał spełnić jeden warunek...
I jak obiecał tak zrobił. Gdy w połowie lipca 2011 kielecki zespół zaczął przygotowania do kolejnego sezonu to właśnie Rastko, a nie nowe gwiazdy, na czele ze Sławomirem Szmalem i Grzegorzem Tkaczykiem wywołały największe zainteresowanie. Stało się tak, ponieważ Stojković do Kielc wrócił mniejszy o kilkanaście kilogramów.
Kibice dość szybko zapomnieli o smutnym majowym finale, gdyż zespół wygrał turniej o „dziką kartę” w Lidze Mistrzów. A następnie przyszło pasmo kolejnych zwycięstw w polskiej lidze.
Pod koniec listopada Stojković był gościem „Waszego Wywiadu” w portalu CKsport.pl (całość można przeczytać (TUTAJ).
- Bardzo dobrze, fajnie się tu czujemy. Teraz zorganizowaliśmy sobie życie w Kielcach, wszystko się poukładało. Dziecko chodzi do przedszkola, żona trochę pracuje, a ja trenuję – mówił wtedy.
Sezon 2011/2012 był bardzo udany. Wraz z reprezentacją Serbii, na początku 2012 został wicemistrzem Europy:
Później były sukcesy z klubem. Najpierw przyszła obrona Pucharu Polski:
A następnie odzyskanie jakże cennego mistrzostwa Polski:
Dzięki czemu był czas na fetę:
Kolejny sezon dla niego i drużyny był jakże udany. Zespół kroczył od zwycięstwa, do zwycięstwa. Jedyna porażka w polskiej lidze przydarzyła się w Płocku. Choć na wiosnę kielczanie mieli problemy zdrowotne to i tak radzili sobie świetnie. Najpierw rozbili Orlen Wisłę:
Później przyszły sukcesy na arenie międzynarodowej. W dwumeczu z Pick Szeged Stojković rzucił osiem bramek i miał duży wkład w awans do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów:
To było jednak mało!
Przed udziałem w Final Four przyszedł czas na mistrzostwo i Puchar Polski:
Najważniejsze mecze w Vive Targach Kielce przyszły na początku czerwca. Wtedy to Stojković zagrał w Final Four Ligi Mistrzów. W spotkaniu o trzecie miejsce, głównie dzięki jego fantastycznej grze (i ośmiu bramkach) mistrzowie Polski pokonali THW Kiel. Jak się później okazało to był ostatni mecz w Serba w „żółto-biało-niebieskich” barwach.
Po wspaniałym sezonie przyszedł czas na radość!
22 lipca pojawił się na pierwszym treningu Vive Targów w sezonie 2013/2014. Dzień później okazało się, że opuści kielecki zespół.
Bez Stojkovicia trudno sobie wyobrazić sukcesy, które kielecki zespół odniósł w ostatnich latach, czyli trzy mistrzostwa, cztery Puchary Polski, dwa awanse do TOP16 Ligi Mistrzów i jeden do Final4. Fani ze stolicy świętokrzyskiego mogą się cieszyć, że mogli oglądać takiego zawodnika w swojej drużynie. Teraz trzeba jednak życzyć Rastko sukcesów w nowym klubie i powiedzieć głośne: DZIĘKUJEMY!
fot. Tomasz Kubicki/Patryk Ptak/Paula Duda/Grzegorz Tatar/ehf-euro.com
Wasze komentarze