Żółtak: Poczekajmy do play offów
- Wysoko wygrywamy mecze, obojętnie gdzie pojedziemy to i tak wszyscy wiedzą, że wrócimy z pełną pulą punktów. My jednak nie możemy do tego tak podchodzić, bo to będzie dla nas bardzo zgubne…- ostrzega kołowy Vive Targów Kielce, Daniel Żółtak.
Po raz kolejny pokazaliście, że nawet długi wyjazd nie jest w stanie powstrzymać waszej świetnej passy.
- Rzeczywiście mieliśmy bardzo ciężką podróż do Gdańska. Spędziliśmy prawie 8 godzin w autokarze. Widzieliśmy, że nad morzem nie będzie łatwo, bo od dwóch sezonów nie wygraliśmy tam meczu. Ten zespół jednak trochę się osłabił w porównaniu z poprzednim rokiem. Jak zwykle bardzo poważnie podeszliśmy do rywalizacji. W tym celu oglądaliśmy i analizowaliśmy materiały video z ich gry. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie w końcu tam zwyciężyć. W spotkaniu od początku narzuciliśmy swój styl i wygrywaliśmy 4:0. Potem Gdańsk nas trochę dogonił, ale w końcówce ponownie zdołaliśmy odjechać rywalom. Znowu perfekcyjnie zaczęła grać nasza obrona, poszły kontry i zrobiła się przewaga dziewięciobramkowa. Jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego wyniku, bo w końcu przełamaliśmy tą złą passę z AZS-em na wyjeździe.
Te końcówki meczów stały się już waszym znakiem rozpoznawczym, zarówno w polskiej lidze, jak i w europejskich pucharach.
- Między 45. a 60. minutą jest taki okres, w którym przeciwnik jest już nieco podmęczony. My wtedy zaczynamy grać jeszcze bardziej agresywnie w obronie. Do tego dochodzi pomoc bramkarza i z tego wyprowadzamy kontry. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie do sezonu i to procentuje w ostatnich minutach spotkania. W końcówkach czujemy się mocni i co najważniejsze ostatnio w każdym spotkaniu udaje nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Jeśli ten element będzie dalej funkcjonował, to możemy być spokojni o wyniki. Musimy jednak pracować nad grą w pierwszej połowie. Różnie zaczynamy spotkania. Czasami przegrywamy i gonimy rywala, a innym razem zdobywamy duże prowadzenie, ale przeciwnik po pewnym czasie wyrównuje straty. Dlatego trzeba poprawić koncentrację od pierwszej minuty, aby wynik był jeszcze spokojniejszy.
Można powiedzieć, że w lidze polskiej wcale nie musicie grać doskonale przez cały mecz, bo i tak w końcówce rozbijecie rywala.
- Wiadomo, że w lidze polskiej mecze są teoretycznie łatwiejsze niż w Lidze Mistrzów, gdzie przeciwnicy są z dużo wyższej półki. Nasza drużyna jednak podchodzi do każdego przeciwnika z należytym szacunkiem, dlatego na wszystkie spotkania mobilizujemy się jednakowo. To jest ważne, bo dlatego nie tracimy jakichś głupich punktów i w lidze zanotowaliśmy komplet zwycięstw. Zawsze też analizujemy grę rywala oglądając video z ich rywalizacji. Jest rozmowa na temat przeciwnika i wyciąganie wniosków, szukanie słabych punktów. To jest jednym z powodów naszych sukcesów.
Zdecydowanie jednak brakuje wam godnego rywala w Polsce. Nawet ostatnio Wisła nie postawiła Vive ciężkich warunków…
- Tak to wyglądało… Ale trzeba pamiętać, że to był dopiero pierwszy pojedynek kielecko-płocki w sezonie. Należy spokojnie poczekać do fazy play-off, bo tamte mecze będą najważniejsze. To, że po rundzie zasadniczej będziemy na pierwszym miejscu, nie znaczy wcale, że zdobędziemy mistrzostwo. Płock na początku sezonu bardzo dobrze się prezentował. Potem jednak złapali sporo kontuzji i drużyna się nieco pogubiła. Wydaje mi się, że jak przyjdzie nowy trener i poukłada wszystkie rzeczy, to ten zespół jeszcze może być bardzo groźny.
W tej rundzie byliśmy świadkami fantastycznych meczów w Lidze Mistrzów. Teraz jednak całkowicie powróciliście do polskich realiów. W każdym spotkaniu jesteście faworytami i co najważniejsze wszystko wygrywacie. Można to skwitować jednym słowem… nuda…
- Ludzie rzeczywiście tak myślą. Wysoko wygrywamy mecze, obojętnie gdzie pojedziemy to i tak wszyscy wiedzą, że wrócimy z pełną pulą punktów. My jednak nie możemy do tego tak podchodzić, bo to będzie dla nas bardzo zgubne… Wystarczy moment dekoncentracji w jakimś spotkaniu i możemy stracić punkty wraz z pewnością siebie. Trener nas bardzo uczula na takie sprawy. Gramy do 3 dni, dlatego zmęczenie fizyczne i psychiczne jest duże. W tym sezonie zagraliśmy już chyba 19 spotkań, dla porównania inne polskie drużyny rywalizowały po 11-12 razy… Ta dawka meczów była naprawdę spora, dlatego nie możemy zgubić koncentracji w pozostałych pięciu spotkaniach w grudniu. Chcemy wszystko wygrać, a na odpoczynek przyjdzie czas, bo większość zawodników ma wolne do 11 stycznia. Oczywiście oprócz tych, którzy jada na kadrę. Te kilka tygodni wolnego będzie zasłużonym prezentem po świetnych rywalizacjach w tej rundzie. Musimy jednak ciągle pamiętać, że najważniejsza będzie dopiero końcówka sezonu.
Najbliższy rywal – Azoty Puławy. Co powiesz o tym przeciwniku?
- Azoty są na pewno bardzo podbudowane dwoma ostatnimi zwycięstwami na własnym parkiecie z Wisłą Płock i Nielbą Wągrowiec. Gdy przyjadą do Kielc będą chcieli udowodnić, że to nie był przypadek. Przed sezonem mieli aspiracje na medal, co było całkiem uzasadnione, gdy patrzyło się na ich skład. Wojtek Zydroń, Maciej Stęczniewski, Paweł Sieczka – to są eks-kielczanie, którzy praktycznie pół kariery spędzili w naszym zespole. Gdy przyjadą do Hali Legionów, będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony. Patrząc na grę Azotów należy zwrócić uwagę, że znacznie poprawili obronę. Najgroźniejszą bronią Puław są kontry, z których ogromną ilość bramek zdobywa Wojtek Zydroń. Dlatego na ten element musimy najbardziej zwrócić uwagę.
Nie wiadomo jednak w jakim składzie Azoty przyjadą do Kielc…
- Dokładnie (śmiech). Dzisiaj na treningu usłyszeliśmy, że są pewne zawirowania co do terminu meczu. My od początku wiedzieliśmy że mecz jest w czwartek. Potem okazało się, że Puławy myślą, że zagramy w środę. Doszły nas słuchy, że najbliższy przeciwnik może wysłać drugą drużynę do Kielc. Miejmy nadzieję, że nie będzie takich jaj jak w tamtym sezonie, kiedy na spotkanie pucharowe Azoty przyjechały z samymi juniorami… Ludzie przyszli do hali i chcieli zobaczyć dobry mecz. W rzeczywistości baliśmy się z nimi grać, bo naprzeciwko siebie mieliśmy dzieci… Oby w tym roku nie było takich numerów. Mamy nadzieję, że Puławy przyjadą w normalnym składzie i rozegramy dobre widowisko dla kibiców.
Jak wyglądacie fizycznie przed tym spotkaniem?
- Na pewno jest lekkie zmęczenie. Gramy co 3 dni, cały czas na spotkania jeździmy autokarem. Nie da się ukryć, że jest to męczące. Ale zawsze po meczach wyjazdowych w Kielcach mamy odnowę biologiczną. Próbujemy się jak najszybciej zregenerować i jak na razie znakomicie nam to wychodzi. W sumie ten system gry zaczął nam już pasować, bo po prostu się przyzwyczailiśmy.
Jesteście na pewno bardziej przyzwyczajeni niż krajowi rywale.
- Oni dopiero zaczynają swój maraton. My w ten sposób gramy już od dawna., bo od eliminacji do Ligi Mistrzów. Potem tych meczy było bez liku. Nasze zespoły ligowe dopiero wchodzą w ten rytm. Jest liga i Puchar Polski. Ale to już jest problem naszych przeciwników, bo to oni muszą się przestawić na ten system. To jest zupełnie inne granie niż raz w tygodniu, ponieważ same treningi wyglądają zupełnie inaczej.
Rozmawiał Mateusz Kępiński
Daniel Żółtak imponuje grą w obronie
Wasze komentarze