Inwestor z Holandii, firma z Anglii na koszulki... Korona chwali się rozmowami
Korona Kielce prowadzi intensywne rozmowy z holenderskim inwestorem, który jest zainteresowany dofinansowaniem kieleckiego klubu. Kto to taki? Nie wiadomo. Logo innej, angielskiej wielkiej firmy, znanej na całym świecie, być może pojawi się na koszulkach piłkarzy. Jaka to spółka? Tajemnica. Takie są najważniejsze wnioski płynące z wtorkowej konferencji prasowej.
Na spotkaniu z mediami pojawili się Tomasz Chojnowski, prezes klubu, Andrzej Kobylański, dyrektor sportowy i trzeci jegomość – nazwisko nieznane, przedstawiony został jako osoba koordynująca rozmowy między klubem a tajemniczym Holendrem.
Grający przez wiele lat w Bundeslidze Kobylański powiedział, że prowadzi rozmowy z dwiema niemieckimi, wielkimi firmami: - Na wszystko jednak potrzeba czasu, to nie dzieje się z dnia na dzień. Ludzie muszą zapoznać się z tym, zobaczyć jak to wszystko wygląda.
Głos zabrał również człowiek, którego nazwiska nie dane było usłyszeć kieleckim dziennikarzom: – Reprezentuję grupę koordynującą przedsięwzięciem. Z inwestorem spotkaliśmy się w Holandii, ale mogliśmy uczynić to w dowolnym miejscu w Europie.
Wtórował mu prezes klubu, Tomasz Chojnowski: - Ta firma działa głównie na naszym kontynencie, ale znana jest na całym świecie.
Włodarz „złocisto-krwistych” zapewniał, że jeszcze nic nie jest ustalone, ale sprawy zmierzają w dobrym kierunku: - Byłem wstrzemięźliwy w informowaniu opinii publicznej o krokach, jakie wykonujemy w celu pozyskania sponsora. Tę konferencję zwołałem dlatego, gdyż sytuacja wygląda na bardzo konkretną i poważną. Jednocześnie proszę o powstrzymywanie się w zadawaniu szczegółowych pytań.
Tajemniczy koordynator nie chciał zdradzić, czy holenderska firma inwestuje już w sport, ale starał się wlać optymizm w serca fanów: - Bardzo chciałbym odpowiedzieć na to pytanie, ale proszę mi uwierzyć – to jeszcze nie ten moment. Przyjdzie czas, że wszyscy radośnie odsłonimy karty i będziemy cieszyć się z perspektyw, jakie stoją przed tym klubem.
- Można powiedzieć, że firma ta działa przede wszystkim w Europie, ale jest też kapitał zza oceanu oraz Bliskiego Wschodu – dodał nieznany nikomu człowiek.
Działacze chcą jednak zabezpieczyć się na wypadek, gdyby nabywca akcji Korony chciał przenieść drużynę do innego miasta. – Podstawowe kryteria, jakie stawiamy potencjalnemu inwestorowi to żeby klub dalej nazywał się tak jak obecnie, oraz aby rozgrywał swe mecze tutaj, w Kielcach – mówił Chojnowski. – Człowiek, z którym rozmawiamy powiedział, że absolutnie nie chce tego zmieniać i nawet o tym nie myślał – dodał prezes.
Włodarze „żółto-czerwonych” zapewnili, że jeśli sprawa z holenderskim nabywcą wypali, to wówczas Korona będzie walczyła nie o utrzymanie, ale o najwyższe laury sportowe w kraju. Póki co jednak musi starać się o dofinansowanie z miejskiego ratusza. – Mam nadzieję, że proszę o pieniądze kieleckich radnych już ostatni raz – zakończył prezes kieleckiego zespołu.
Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Chciał bardzo, aby w końcu Koronę od miasta ktoś przejął, bo jak dłużej klub będzie na utrzymaniu miasta, to w końcu może skończyć jak Polonia Warszawa.
mydlenie oczu aby otrzymac pieniadze z budzetu miasta!!!!.