Szmal: Jechać tam tylko po to, aby być to strata czasu
Blisko dwadzieścia tysięcy widzów będzie oglądało mecze Final4 Ligi Mistrzów. - To nie dodaje presji, a tylko energię. W klubowej piłce ręcznej nigdzie nie są rozgrywane mecze przy takiej publiczności. Jest to coś niebywałego – uważa Sławomir Szmal.
Jakie są wasze cele w Final Four?
- Jedziemy walczyć. Trudno mówić o założeniach, bo gramy z drużyną teoretycznie mocniejszą od nas. Wydaje mi się, że z tak silnym przeciwnikiem w tym sezonie nie graliśmy. Jest to dla nas dodatkowa mobilizacja, ponieważ jest to Barcelona, ale prestiż turnieju też daje nam energię.
No właśnie, chyba walka będzie najważniejsza, bo nawet jak przegracie dwa mecze, ale dacie siebie z wszystko nikt nie będzie miał do was pretensji?
- Nie można mieć w głowie myśli o przegranych. Trzeba myśleć o zwycięstwach... a co będzie to los pokaże.
Czujecie presję przed Final4, czy traktujecie to jako przygodę?
- Ja nie chciałbym tego traktować w kategorii przygody. To jest coś o czym każdy marzy. Nie ma sensu jechać tam tylko po to, aby tam być. To będzie tylko strata czasu. Tam trzeba walczyć.
To będzie idealne zwieńczeniu sezonu po świetnym sezonie w waszym wykonaniu?
- Czy dobre zwieńczenie to zobaczymy, zależy jak się tam sprzedamy. Fajnie, że udało nam się zdobyć mistrzostwo Polski. Teraz mamy nowe wyzwanie i na tym trzeba się skupić.
Byłeś już na Final4 z Rhein-Neckar Loewen, jak go wspominasz?
- To był świetnie zorganizowany turniej. Z przebiegu tych dwóch lat zawsze oglądałem finały i jest to wspaniałe przedsięwzięcie.
Zaczynacie z Barceloną, czyli zespołem, który przegrał z Fuchse Berlin, czy z Atletico Madryt. Wydaje się, że „Barca” jest do pokonania?
- Nie stoimy na pozycji straconej. Trzeba pojechać walczyć. Inne zespoły pokazały, ze można ich złamać. My jako zespół musimy zaprezentować się najlepiej jak umiemy.
Ich największą gwiazdą jest Rutenka?
- Ja myślę, że oni cały zespół mają mocny. Zaczynając od bramki, kończąc na skrzydłowych. Trzeba się dobrze przygotować do tego meczu. Zagrać na 100%, i wtedy można myśleć o zwycięstwie.
W drugiej parze HSV zagra z THW Kiel. Kto w twojej opinii jest faworytem tego meczu?
- Moim zdaniem Kiel. Cały sezon grają naprawdę dobrze i równo.
W Lanxess Arenie będzie 20 tysięcy osób. W takich warunkach, jako Vive Targi jeszcze nie graliście.
- To nie dodaje presji, a tylko energię. W klubowej piłce ręcznej nigdzie nie są rozgrywane mecze przy takiej publiczności. Jest to coś niebywałego.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze