Brytyjska pogoda „Anglikowi” niestraszna
W czwartek piłkarze Korony wzbudzili szacunek pomieszany ze współczuciem, gdy... wyszli na rozgrzewkę. Gigantyczne kałuże na boisku nie pozwoliły rozegrać ciekawego spotkania z Widzewem nawet gdy już przestało padać. Oceniając kielczan za ostatnie spotkanie nie można zapomnieć o wpływie pogody na poziom widowiska. Są też jednak zwycięzcy „gry na wodzie”.
Gdyby styl i sposób gry taki jak w meczu z Widzewem podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zaprezentowali w każdej innej potyczce tego sezonu, należałoby ich bardzo mocno skrytykować. Mimo szczerych chęci praktycznie na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których Maciej Mielcarz musiał zachować troszkę więcej skupienia niż zwykle.
Współpracując jednak na boisku gracze „żółto-czerwonych” musieli w głowie brać poprawki na zalane boisko. Zagrywać futbolówkę dużo mocniej niż zwykle i najlepiej nie w sektory, które były najbardziej mokre. To utrudniłoby życie nie tylko Koronie i Widzewowi, ale też Barcelonie, Milanowi i Arsenalowi Londyn.
Mimo wszystko, dwóch piłkarzy zasłużyło na ciepłe słowa. Pierwszym z nich, choć może nieco na wyrost, jest Łukasz Sierpina. Piłkarz ściągnięty z Polkowic po wejściu na murawę zasiał w szeregach łodzian sporo zamieszania i niejednokrotnie goście musieli się natrudzić, by zatrzymać „Sierpinkę”.
Należy też pochwalić innego jokera w talii trenera Ojrzyńskiego – Karol Angielski grał raptem niecałe 10 minut, ale to mu wystarczyło, by pokazać się z niezłej strony. Szczególne uznanie wzbudziła akcja, w której 17-latek po przyjęciu piłki na klatkę piersiową wymanewrował jednego z defensorów i oddał minimalnie niecelny strzał na bramkę Mielcarza z okolic dwudziestego metra. Dodatkowo kilka razy był faulowany i na pewno nie można powiedzieć, że obrońcy Widzewa mieli z „Anglikiem” łatwe życie. Kto wie, może w niedzielę utalentowany wychowanek Korony dostanie szansę zaprezentowania się na tle świeżo upieczonych wicemistrzów Polski z Poznania?
Do upragnionych trzech punktów zabrakło szczęścia, które pomagało drużynie z Łodzi chociażby po próbach Jovanovicia czy Janoty. „Złocisto-krwiści” wciąż mają matematyczne szanse nawet na siódme miejsce, ale pokonać na wyjeździe Lecha to sztuka ciężka, choć jak pokazało m.in. Podbeskidzie Bielsko-Biała, nie niemożliwa. Warto zrobić wszystko, żeby przynajmniej utrzymać dziewiątą lokatę w klasyfikacji. Trzeba przecież pamiętać, że im wyższa pozycja na koniec sezonu w tabeli, tym większe pieniądze od Canal+. A te Koronie bardzo się przydadzą...
fot. Paula Duda
Wasze komentarze