Sobolewski: Zagraliśmy dobre spotkanie. Zabrakło skuteczności
Dobry początek drugiej połowy, kilka świetnych sytuacji bramkowych - to wszystko za mało, aby móc cieszyć się co z najmniej remisu w meczu z Wisłą. - Ale na taki wynik na pewno nie zasłużyliśmy - podkreślali piłkarze Korony. W sobotę byli nieskuteczni, ale za to odważni. I przez to przegrali aż 0:3.
Aż, bo dwie ostatnie bramki Korona straciła w samej końcówce (87. i 90. minuta) meczu. W tym czasie kielczanie grali już jednak ultraofensywnie, w ustawieniu z trzema obrońcami. - Zagraliśmy „va banque”. Pavol Stano został przesunięty do ataku, chcieliśmy doprowadzić do remisu, ale to się na nas zemściło - przyznał defensor Korony, Piotr Malarczyk. Ofensywną grę kielczan wykorzystali Patryk Małecki oraz Michał Chrapek. Ten pierwszy napoczął Koronę już w pierwszej połowie - zdobywając gola w 26. minucie.
- Nie zagraliśmy źle, to był dobry mecz - ocenił pomocnik „żółto-czerwonych”, Paweł Sobolewski. - Jak na mecz wyjazdowy, stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Jak na złość piłka nie chciała jednak wpaść do bramki rywali. Zabrakło nam głównie skuteczności. Inna sprawa, że bramkarz Wisły (Michał Miśkiewicz - red.) bronił jak w transie. Przegraliśmy i na pewno nie mamy powodów do zadowolenia - dodał.
Gra Korony najbardziej mogła podobać się przez pierwsze 20 minut drugiej połowy. Wtedy też podopieczni Leszka Ojrzyńskiego stworzyli sobie najwięcej sytuacji do zdobycia gola. Tej najlepszej, w sytuacji sam na sam z golkiperem „Białej Gwiazdy” nie wykorzystał Mateusz Stąporski. - Mieliśmy swoje okazje, szczególnie po stałych fragmentach gry. Wynik 0:1 dawał nam jeszcze szanse na dobry wynik, zagraliśmy odważnie w drugiej połowie, ale skończyło się jeszcze gorzej - zaznaczył obrońca Korony, Pavol Stano.
- Sam wynik wskazuje, że było to jednostronne spotkanie. Tak jednak na pewno nie było - podkreślił Malarczyk.
Bez względu na to, Korona uległa Wiśle po raz pierwszy od 2009 roku. „Żółto-czerwoni” nie przegrali z „Białą Gwiazdą” sześciu kolejnych spotkań z rzędu. W tym czasie zanotowali dwa zwycięstwa i cztery remisy.
- Uważam, że wygraliśmy zasłużenie - ocenił bohater gospodarzy, Michał Chrapek. I on przyznał jednak, że Wisła zagrała skutecznie, ale i konsekwentnie. Ale z gry swojego zespołu nie do końca był zadowolony. - Jeszcze jest kilka elementów nad którymi musimy popracować - przyznał. W 80. minucie Chrapek chciał poprosić o zmianę. - Siadłem kondycyjnie. Chciałem zejść, ale trener zmieniał wtedy Rafała Boguskiego (to była ostatnia zmiana w Wiśle - red.) - mówił. Gdyby nie to, gola w 90. minucie pomocnik Wisły na pewno by nie zdobył. Choć od porażki kielczan rzecz jasna to by nie uchroniło.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Czas najwyższy wyciągnąć wnioski.
Sobol na środek, Lisu jeśli się wyleczy na pomoc a w obronie niech się ogrywa ten Sylwestrzak, bo chłopak pokazał się z korzystnej strony. Podobny zabieg by się przydał z drugiej strony, Golo do przodu, Kijanka za nim.
Trener sam na boisko nie wyjdzie, może jedynie do gry posłać tych, którzy są do jego dyspozycji. 4 "podstawowych" mówisz nie było, ale Lisu i Golo mają urazy, co było wiadome już długo przed meczem. Janota w dyspozycji jaką pokazuje w ostatnim czasie też nie nadawał się do gry. Szkoda tylko, że trener nie dał szansy Kwietniowi zamiast Zawistowskiemu, gorzej na pewno by ten chłopak nie grał.
Wiadomo, że te 4 punkty to marny dorobek, trzeba jednak na to popatrzeć przez pryzmat tego, jak byliśmy traktowani na obcych boiskach.
W Bełchatowie, Białymstoku i Gdańsku zostaliśmy ordynarnie okradzeni. Być może udałoby się coś ugrać też we Wrocławiu, Łodzi i teraz w Krakowie, gdyby sędziowie podjęli poprawne decyzje.
Trudno, było mineło i nie wróci. Trzeba patrzeć w przyszłość a nie za siebie i szukać rozwiązań które dadzą w przyszłości pozytywne efekty.