A tak swoją drogą... Czy budować nową halę w Kielcach?
Ciekawa dyskusja rozgorzała w poniedziałek w trakcie programu Cały ten sport w Radiu Plus Kielce. Debatowaliśmy na temat, czy nowa hala w Kielcach jest potrzebna – a raczej czy nas na nią zwyczajnie stać – czy nie. Warto ten wątek poruszyć też u nas na portalu, bo podejrzewam, że opinie, jak to zwykle bywa, będą podzielone.
Niestety, ja jestem na nie.
Co nie znaczy, że nowa hala by się w Kielcach nie przydała. Oczywiście, obecny obiekt przy Bocznej w żaden sposób nie zaspokaja potrzeb kieleckich kibiców piłki ręcznej. Nie ma krzty przesady w tym, że mecze Ligi Mistrzów czy „polska święta wojna” przyciągnęłyby na trybuny kilkanaście tysięcy osób. Kiedyś, dajmy na to w latach 80., kielczanie wykorzystywali swoje znajomości, by móc zakupić meble do nowego mieszkania. Teraz kombinują jak mogą, by móc wejść na mecz. I robią to nawet ci najbardziej zagorzali, którzy zwyczajnie boją się, że nie będzie im dane dostać wejściówek. Ekskluzywność jest fajna, niedostępność wzmaga zainteresowanie – jasne, ale przecież nie o to nam chodzi.
Mnie też jest wstyd, gdy do Kielc przyjeżdżają zagraniczni dziennikarze (czy też ci z Warszawy – co by nie powiedzieć, oni robią w kraju „pijar” klubowi) i ktoś chodzi im po plecach, lub oni sami to robią, by dotrzeć na swoje miejsca prasowe. Do tego widok ludzi siedzących z jednej i drugiej strony na schodach może robi wrażenie, tylko że mam wątpliwości czy na pewno pozytywne. Ciasnota i duchota.
Jestem też spokojny o to, że nowy obiekt fajnie funkcjonowałby poza meczami Vive. Przy właściwej pomysłowości i organizacji, ta hala mogłaby żyć niemal non stop. Oczywiście tylko w części sportowo, lecz w końcu w Kielcach dzieje się naprawdę dużo – artystycznie i kulturalnie. Grunt, by można to wszystko było zaprezentować w nowym obiekcie. Ta hala musiałaby być bardzo funkcjonalna, uniwersalna. I nie mam tu na myśli dostawiania krzesełek z sal konferencyjnych na trybuny.
To wszystko technicznie da się zrobić, obiektów tego typu na świecie nie brakuje. Wystarczy mieć chęci i pieniądze. No właśnie...
Dlaczego jestem na nie?
Bo nas zwyczajnie na to nie stać. Nas – mam tu na myśli miasto Kielce. W tym roku realizujemy bardzo trudny budżet, w którym każda złotówka musi być oglądana z każdej strony. Potem ma być lepiej, ale tylko nieznacznie. Na pewno nie na tyle, by budować duży obiekt sportowy, do którego z reguły wciąż trzeba dokładać.
Owszem, słyszałem propozycje utworzenia biznesowego konsorcjum, które zadbałoby o środki. Wtedy i miasto na pewno by się do projektu dołożyło, choć ze znacznie mniejszą kwotą. Problem w tym, że jakoś nie chce mi się wierzyć w skuteczność takiego rozwiązania. W Kielcach nie ma tylu szaleńców, którzy chcieliby wydać wielką kasę na coś, co nie przynosiłoby im profitów – albo żadnych, albo chociaż szybkich.
Nie mamy też co liczyć na pomoc z zewnątrz. Ministra Mucha z Warszawy zapowiedziała przecież, że w najbliższym czasie w centralnym budżecie na pewno nie znajdą się pieniądze na wsparcie pomysłu Kielc. A czekać nie ma na co, bo jeśli budować halę, to jak najszybciej – przed Euro 2016 w handballu.
W trakcie radiowej audycji poruszyłem też inny, pewnie nieco bardziej kontrowersyjny aspekt tych rozważań. Bardzo doceniam działania Bertusa Servaasa, awans Vive do Final Four to przede wszystkim jego zasługa. Poustawiał wszystkie trybiki doskonale, dzięki czemu klub zapunktował tak wspaniałym rezultatem. Pamiętajmy, że szczypiorniści to tylko pionki w jego układance. Za tę pasję i charakter mu dziękuję (mimo kilku złych decyzji, które jednak w większości szybko były naprawione) i... jednocześnie wydaje mi się, że to może stać się kiedyś problemem.
Servaas jest fanatykiem, któremu piłka ręczna sprawia frajdę, przyjemność. Stworzył świetny klub i teraz obserwuje jego rozrost. Wszystko naprawdę pięknie się układa, ale... tak będzie tylko do czasu. Jeśli Holendrowi handball się znudzi (mam nadzieję, że jak najpóźniej), to zwyczajnie klub zostawi. Zresztą, pamiętamy dobrze, że już kilka lat temu mocno się nad tym zastanawiał. Nie możemy mieć pewności, czy jakieś wydarzenia (choćby po prostu życiowe, osobiste, zupełnie ze sportem niezwiązane, czego absolutnie mu nie życzę) nie sprawią, że wkrótce sytuacja się powtórzy.
Krzysztof Klicki i jego Kolporter też mieli wiecznie dbać o Koronę. I skończyło się to w tempie tak błyskawicznym, że do dzisiaj trudno w to uwierzyć.
Zbudowano w Vive fajną siatkę sponsorów, którzy chętnie dają pieniądze (w końcu fajnie jest być jednym z ojców sukcesu) i to musi budzić podziw. Problem w tym, że w momencie rezygnacji Servaasa, raczej nie znajdzie się nikt, kto będzie umiał go zastąpić. Holender to spoiwo, które łączy kielecki biznes w jedność. Wszystko po to, żeby Vive rosło w siłę. Bez lidera się to nie powiedzie.
Dlatego, gdy debatujemy o hali, nie możemy myśleć tylko o jednym klubie, o piłce ręcznej. Nie powinniśmy dopuścić do budowy obiektu przystosowanego wyłącznie do tej dyscypliny (mam tu na myśli chociażby trybuny blisko boiska). To fatalny pomysł, zupełnie bez perspektyw, nie biorący pod uwagę różnych komplikacji i zdarzeń, które mogłyby mieć miejsce w przyszłości.
Korona miała szczęście, bo pomocną dłoń wyciągnął prezydent Lubawski. Od tamtego czasu jednak wciąż trwa walka z radnymi o pieniądze dla klubu. Wątpię, by sytuacja mogła się powtórzyć. Asekuracja jest zatem wskazana.
Gdy nudzi nam się stary samochód, sprzedajemy go, dokładamy pieniądze i kupujemy nowy. Tutaj tak zrobić nie możemy. Hali starej się nie pozbędziemy, a portfel mamy wyjątkowo biedny, by móc szastać gotówką.
Wizjonerskie projekty można tworzyć wspaniałe, ale ja zawsze stawiam na realizm.
Zresztą, ostatnio byłem na Bocznej, w dzień pozbawiony wydarzeń sportowych. Obróciłem się wokół własnej osi i rzuciłem okiem po całej okolicy – na budynek, roślinność, nawet chodniki. Doszedłem do wniosku, że ten fragment miasta wygląda naprawdę pięknie, możemy być z niego dumni i pokazywać wszystkim, którzy do Kielc przyjeżdżają tylko od czasu do czasu.
Hala Legionów z projektu, jako obiekt wielofunkcyjny, też była doskonałym pomysłem. I dzisiaj w większości ze swojego zadania się wywiązuje. Popełniono tylko jeden błąd – zdecydowano się na zbyt małe trybuny. Trudno. Dzisiaj możemy jedynie odpokutowywać tamtą decyzję i... Czekać na lepsze czasy.
Tomasz Porębski
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Jeżeli miasto+Servaas+Targi+reszta mówią że znajda (tak, znajdą, nie że mają)wspólnie 40milionów to o hali obiektywnie na jakiś czas należy zapomnieć. Jedyna i tu powtarzam raz jeszcze, żebyśmy się zrozumieli, jedyna szansa na powstanie hali w najbliższych 5-6 latach to taka że hale zbudują Targi Kielce. Jest to jedyna opcja, mają grunty, mogliby używać jej do swoich celów biznesowych, podnieśli by swój prestiż jako ośrodek. Ale oczywiście koszta sa ogromne a nikt tu nie jest filantropem. Miasto jak chce, niech dokłada do hali z pieniędzy Korony, tam sie je tylko przejada, a na więcej nas nie stać. Amen