Wenta: Gdy o tym mówiliśmy inni ironicznie się śmiali. Teraz tu jesteśmy!
Przed drugim pojedynkiem ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów kielczanie są w dobrej sytuacji. - Mecz tydzień temu decydował o tym, jakie spotkanie będzie teraz. Jesteśmy o krok przed zespołem Metalurga. Nie zapominajmy, że oni są jednak tylko krok za nami – mówi Bogdan Wenta, trener mistrzów Polski.
Wenta przyznaje, że liczy na wsparcie fanów. - Znając naszych kibiców to wypełnią oni tę naszą, niewielką salę w 100%. Wierzę, że w niedzielę będzie jeszcze ostrzej, jeszcze głośniej! Oczywiście w sensie sportowym. Wiemy, że to co tam się zdarzyło przed tygodniem w Skopje nie ma wiele wspólnego ze sportem, ale kibiców czasem ponosi fantazja – zauważa jednak. - W naszym projekcie jest hasło „Gramy Razem” i każdy kto będzie na hali niech sobie nawet nie wyobraża, że będzie miał z mojej strony pozwolenie na odpoczynek! Prosimy o wsparcie, bo jest to dla nas spotkanie szczególne. Nie chciałbym, aby u niektórych zawodników spowodowało to jeszcze większy stres. Zdajemy sobie sprawę z wagi meczu. Mówiliśmy o Pucharze, o play-offach, ale w głowach ciągle był ten Metalurg. Teraz nic się nie zmienia. Nie możemy dać się zwariować – uważa szkoleniowiec Vive Targów.
To już będzie czwarty mecz obu drużyn. Zespoły znają się już dobrze. - Teraz ciągle myślimy o Metalurgu. Nawet przed Pucharem nie myśleliśmy o Płocku, a o zespole ze Skopje. Zastawiamy się co jeszcze zrobić, ale też jak to zrobić, jak zagrać. Wiemy o sobie bardzo dużo. Znając trenera Lino Cervara, który jest znakomitym szkoleniowcem też próbuje coś wymyślić. W pierwszym meczu tak było, ale my się na to przygotowaliśmy. Najistotniejsi we wszystkim są zawodnicy. My możemy coś wymyślać i podpowiadać, ale to oni nadają ton rywalizacji na boisku. Mam nadzieję, że sprostamy, a w głowach zawodników nie będzie dodatkowej presji, tylko motywacja – mówi Wenta.
- Każdy musi sobie zdać sprawę, że tak będziemy wyglądać dobrze, jak nasze najsłabsze ogniwo. Stoimy w takim miejscu, że gdy kilka lat o tym mówiliśmy to wielu uśmiechało się ironicznie. A teraz tu jesteśmy – dodaje na koniec trener mistrzów Polski.
fot. Patryk Ptak