Oceniamy siatkarzy Effectora po meczu z AZS-em
Rzadko zdarza się, aby trener Dariusz Daszkiewicz oddelegował do gry wszystkich zawodników. Mecz z Politechniką był jednak szczególny. Nie każdy jednak potrafił do końca wykorzystać swoja szansę. Dowodem na to jest przegrane spotkanie naszej drużyny i nieszczególnie przychylne statystyki.
Adrian Staszewski – Nasz przyjmujący wrócił po przerwie do pierwszego składu. Wcześniej nękała go grypa. Po trudnym początku w pierwszej partii Staszewski rozgrywał się z seta na set. Był najlepszym zawodnikiem w przyjęciu. Łącznie zdobył 11 punktów dla drużyny. Jako jedyny z naszego teamu zaliczył dwa asy serwisowe. Wyróżniający się zawodnik Effectora musiał niestety przedwcześnie zakończyć spotkanie. Nabawił się kontuzji i tym samym osłabił zespół swoją nieobecnością.
Sebastian Warda – Dość niespodziewanie rozpoczął mecz w pierwszej szóstce. Atakował jedenaście razy, z czego siedem piłek zostało skutecznie skończonych. Nie pozwolił rozgrywającemu z Warszawy na wykonanie kiwki. Przeszkadzał warszawianom kąśliwą zagrywką, dlatego mieli oni problem w dokładnym odbiorze.
Robert Milczarek – Zastąpił kontuzjowanego Staszewskiego w trzecim secie i niestety nie był w stanie utrzymać jego poziomu. Trzeba jednak przyznać, że nie miał łatwego zadania. Później wszedł za Piotra Orczyka w czwartym secie.
Piotr Orczyk – To nie było dobre spotkanie w wykonaniu tego siatkarza. Popełnił dwa rażące błędy w przyjęciu i szybko zmienił go Milczarek.
Miłosz Zniszczoł – Mocnym punktem „Miłego” tym razem nie był atak, a blok, w którym czuł się pewniej, cztery razy zatrzymując przeciwników. Łącznie za sprawą naszego środkowego na konto Effectora wpadło sześć punktów.
Grzegorz Pająk – Kiedy sytuacja w pierwszym secie robiła się dramatyczna dla kielczan, Pająk zastąpił „Koziego”. Nie wypełnił swojej roli na zagrywce, ale podczas krótkiego pobytu na boisku zaskoczył rywali przesuniętą krótką do Wardy.
Bartosz Sufa – Nie najwyższy poziom przyjęcia, ale trzeba przyznać, że przeciwnicy posyłali dużo piłek na tego zawodnika. Niekiedy ratował drużynę z opresji, ale i błędów też się nie ustrzegł.
Nikolay Penchev – Zaskoczył, ale niestety negatywnie. Choć przyzwyczaił do bardzo dobrej defensywy, tym razem obniżył nieco loty w tym elemencie. 42% pozytywnego przyjęcia nie jest tragiczną skutecznością, ale miewał zdecydowanie lepsze spotkania. Nie zawiódł w ataku. Widowiskowo skończył drugą zwycięską partię. Dorzucił też punkt z zagrywki.
Grzegorz Kokocińki – Pojawił się dopiero w czwartym secie. Zmienił Wardę. Mimo krótkiego pobytu na parkiecie dwa razy popisał się skutecznym blokiem. Raz dostał piłkę od Michała Kozłowskiego i udało mu się zdobyć punkt.
Tomasz Józefacki – Dostał możliwość gry w każdym secie, ale nie w pełnym wymiarze czasowym. Trener rotował atakującymi w zależności od dyspozycji. „Józek” zanotował czternaście punktów, z czego jedenaście z ataku, a trzy blokiem. Świetnie rozpoczął czwartego seta, jednak później warszawianie znaleźli patent na jego zatrzymanie, dlatego do pomocy potrzebny był Armando Danger.
Michał Kozłowski – Nie był to najgorszy występ naszego rozgrywającego, ale można mu zarzucić, że za mało grał środkiem oraz posyłał zbyt trudne piłki do Dangera, gdyż Kubańczyk nie jest w stanie kończyć wszystkich ataków na podwójnych czy potrójnych blokach.
Armando Danger – Był często zmuszony atakować po bloku, ale radził sobie nawet w najtrudniejszych warunkach. Zdobywca dwunastu oczek. Uzyskał 50% skuteczności w ataku.
Michalina Palacz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze