Effector wciąż w grze. Rozpoczyna sie walka o Puchary
Po nieudanej walce o półfinały kielczanie ponownie mają szansę na pokazanie, że rezultaty odniesione przeciwko drużynie z Jastrzębia nie zostały odniesione przypadkowo. Kolejnym rywalem Effectora w fazie play-off będzie AZS Politechnika Warszawska, którą z ćwierćfinałowej rywalizacji wyeliminowała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Wskazać faworyta piątkowej potyczki jest niezwykle trudno. Z jednej strony siatki stanie drużyna określana przez niektórych mianem "rewelacji sezonu". Ekipa, która przetrwała finansowe burze i bez naczelnych nazwisk polskiej siatkówki po fazie zasadniczej zajęła dobre, 6. miejsce. Na drugiej stronie siatkarskiego parkietu zgromadzeni w Hali Legionów kibice zobaczą team, który, mimo przedsezenowego skazania na bycie jego porażką udowodnił, że powinny się z nim liczyć nawet ekipy pretendujące do tytułu plusligowego medalisty. – Szóste miejsce zespołu z Warszawy jest jak najbardziej zasłużone. Drużyna sprawiła kilka razy niespodziankę ogrywając faworytów spotkań. Zarówno jedna, jak i druga ekipa chce powalczyć o to piąte miejsce – mówi szkoleniowiec zespołu z Kielc, Dariusz Daszkiewicz.
Kolejnym czynnikiem pokazującym, jak ciężko jest wybrać jednoznacznego kandydata do zwycięstwa najbliższego meczu, są dotychczasowe spotkania rozegrane między drużynami. W piątym meczu siatkarskiej ekstraklasy "Stołeczni" bez większych problemów odnieśli triumf nad ekipą ze świętokrzyskiego 3:1, by dziewięć spotkań później zostać przez nią pokonaną po tie-breaku.
Może się wydawać, że duże znaczenie w przypadku rywalizacji będzie miał atut własnej hali. W końcu to przy ul. Bocznej podopieczni Daszkiewicza dwukrotnie odnieśli zwycięstwo nad lepiej notowanym Jastrzębskim Węglem. – Na pewno wolelibyśmy grać dwa mecze w Kielcach. Początek walki na własnym terenie wyglądał słabo, ale wtedy graliśmy z bardzo mocnymi rywalami – zauważa Daszkiewicz.
Zgodnie z echem pozytywnych ocen przyznawanych Effectorowi za występ w tegorocznym sezonie trzeba przyznać, że apetyty kieleckich kibiców na jak najlepsze ostateczne miejsce w tabeli zostały skutecznie rozbudzone. Po dwóch rundach, pełnych wzlotów i upadków, szeregi Daszkiewicza pokazały, że ekipy z Kielc lekcewazyć nie można. – Każdy z nas rozpamiętuje jeszcze rywalizację z Jastrzębskim. Przed jej rozpoczęciem nasze szanse były oceniane bardzo nisko. Do piątego meczu jednak doszło i patrzymy na to pod kątem, co mogliśmy zrobić, aby go wygrać – twierdzi szkoleniowiec. Zadowolenia z powodu uzyskanego wyniku nie kryje przyjmujący "niebiesko-biało-czerwonych", Adrian Staszewski: – Wielu skazywało nas na szybką porażkę. Myślę, że napędziliśmy jastrzębianom niezłego stracha. Uzyskany rezultat może być powodem do dumy tym bardziej, że nie zyskaliśmy go przypadkiem, ale naszą dobrą grą – przyznaje.
Bolesnego rozstania z półfinałową rywalizacją nie przeżyli warszawianie. W przeciągu trzech spotkań zdołali ugrać zaledwie dwa sety. Wydawać by się mogło, że słabe wyniki w ostatnich bojach będą dla podopiecznych Bednaruka ogromną mobilizacją. – My mieliśmy mało czasu na odpoczynek, z kolei zawodnicy z Warszawy mieli go bardzo dużo. Odpoczęli, ale wypadli z rytmu meczowego. Co lepsze? Nie wiem, okaże się w piątek. Z naszego punktu widzenia dużo zależy od dyspozycji przeciwnika. Istotnym elementem będzie zagrywka i jej przyjęcie – potwierdza trener.
Spotkanie pomiędzy Effectorem, a AZS Politechniką Warszawską już dziś o godzinie 18. Zapraszamy na relację Scyzorykiem Wyryte! z tego meczu. Startujemy tuż po 17.
Fot. Paula Duda