„Vuko” może spokojnie wracać do zdrowia. Ale co z napastnikiem?
Jeżeli przed rozpoczęciem rundy wiosennej kibice Korony narzekali na to, że drużynie brakuje napastnika, to... niestety mieli rację. Spotkanie złocisto-krwistych ze Śląskiem Wrocław po raz kolejny dobitnie to pokazało. I dlatego przesunięcie Pavola Stano do ataku może nie było krzykiem rozpaczy trenera Ojrzyńskiego, ale na pewno potwierdzeniem jego niezbyt komfortowej sytuacji.
Przed meczem Aleksandar Vuković na swoim nowym koncie na Twitterze (swoją drogą – polecamy) napisał: „Stano w ataku i oczywiście Korzym. Współczuje obrońcom Śląska”. Ale kontuzjowany Serb tak naprawdę mógł być zachwycony, gdy z wysokości trybun obserwował grę swoich kolegów z środka pola.
Jeśli jeszcze do niedawna ktoś narzekał, że Lenartowski nie dorasta do pięt ani „Vuko”, ani Vlastimirovi Jovanoviciowi, to teraz nie ma już prawa tak powiedzieć. Bez wątpienia to Jovanović jest postacią numer jeden Korony, ale Lenartowski z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej. Zarówno pod względem gry w destrukcji, jak i wtedy, gdy ma piłkę przy nodze.
Idealnie do tego duetu pasował stricte ofensywny Michał Janota i możemy tylko żałować, że ten pomocnik tak szybko musiał opuścić boisko. Śmiem twierdzić, że z każdą kolejną minutą fakt posiadania Janoty w składzie byłby coraz mocniejszym atutem Korony.
Niektórzy na boisko patrzyli bardziej szczegółowo, między innymi przez pryzmat rywalizacji Janoty z Sebastianem Milą, liderem Śląska. Kto kogo przyćmiewał przez te 37 minut, chyba nie musimy nikogo przekonywać.
Brawa też dla Macieja Korzyma, który zaskoczył sprytnym uderzeniem. Korona w niedzielę oddała 12 celnych strzałów na bramkę rywali. Krytycy mogą dodać – większość z dystansu... Tylko że właśnie po uderzeniu z dystansu padła jedyna bramka dla Korony. Jak widać – warto próbować.
I na koniec tej części, delikatny plus dla trenera Ojrzyńskiego – za umożliwienie debiutu Karolowi Angielskiemu i Kamilowi Adamkowi. Panowie, pierwsze koty za płoty za Wami. Teraz już nie ma taryfy ulgowej! Fakt bycia Koroniarzem do czegoś zobowiązuje. Możecie spudłować, możecie niecelnie podać, możecie zastosować zły drybling... Ale braku zaangażowania nikt Wam przy Ściegiennego nie daruje.
„Vuko” współczuł gościom z Wrocławia rywalizacji z kieleckimi napastnikami, ale... Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Owszem, wszyscy pamiętamy doskonały występ Stano w Bełchatowie, gdy Ojrzyński po raz pierwszy w ten sposób zaszokował, a Słowak poradził sobie fenomenalnie i zdobył dwie bramki. Ale tym razem było o to znacznie trudniej, bo i przeciwnik znacznie silniejszy niż GKS Bełchatów.
Oczywiście do „Panocka” większych pretensji mieć nie można, to byłoby absurdalne. Faktem jednak jest, że chwilami w ataku brakowało przebojowości, szybkości i dryblingu. Nie obejrzeliśmy też niekonwencjonalnych akcji – wszystko było raczej bardzo schematyczne. Zabrakło elementu zaskoczenia rywala, bo chyba za takie nie możemy uznać wysokie ustawianie się piłkarzy Korony przy wyrzutach piłki z autu.
Niemniej Stano mógł zdobyć gola, tak jak najbardziej lubi – po uderzeniu głową. Może gdyby Kelemen puścił ten strzał, zupełnie inaczej patrzylibyśmy na taktykę Ojrzyńskiego?
Tak czy siak - musi martwić fatalna sytuacja złocisto-krwistych w linii ataku. Na chwilę obecną jest Korzym i... długo, długo nic. Niektórzy kibice szybko przestali opłakiwać Marcina Żewłakowa, jeszcze inni uważali, że jego odejście to tak naprawdę wzmocnienie drużyny. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Mamy dopiero drugą wiosenną kolejkę, a już narzekamy na problemy w ofensywie. Co będzie potem, gdy dojdą - tfu, tfu – kontuzje? Co się stanie, gdy – odpukać w niemalowane – zdrowie przestanie dopisywać Korzymowi?
Mamy Angielskiego, Adamka, Jamroza i Markovicióv... Póki co, opieranie na nich gry ataku, to czyste szaleństwo.
Nad postawą obrony nie powinniśmy się pastwić. Błąd przy bramce Piotra Ćwielonga był rzeczywiście ogromny, Piotr Malarczyk swoim ruchem ciałem umożliwił mu banalne dojście do sytuacji strzeleckiej. Ale poza tą jedną sytuacją i uderzeniem Przemysława Kaźmierczaka głową, większych wpadek nie zanotowaliśmy. Jak na grę przez ponad 90 minut, i to bez Stano w formacji obronnej – był to wynik znakomity.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
"I na koniec tej części, delikatny plus dla trenera Ojrzyńskiego – za umożliwienie debiutu Karolowi Angielskiemu i Kamilowi Adamkowi. Panowie, pierwsze koty za płoty za Wami. Teraz już nie ma taryfy ulgowej! Fakt bycia Koroniarzem do czegoś zobowiązuje. Możecie spudłować, możecie niecelnie podać, możecie zastosować zły drybling... Ale braku zaangażowania nikt Wam przy Ściegiennego nie daruje."
..Stano jako napastnik nie potrafił się odnaleźć, miał mnóstwo podań w których powinien inaczej się ustawić/zastawić... i niema się co dziwić-dobiegał do nich w taki sposób jak ruszają się obrońcy-dobiec i wybić :D (a nie poprowadzić)...
... jak mamy tak kombinować to dać szansę młodym-w sumie to chyba najlepszy moment-nie walczymy o nic oprócz utrzymania a takie doświadczenie dla młodego zaowocuje w przyszłym sezonie...
... po za tym uważam że Sierpina powinien być zawsze w podstawowym składzie..
To najbardziej mnie rozbawiło :) Przypomnij sobie kolego w jakim wieku Milik wchodził do ekipy Górnika i nawet jak początki miał nie najwyższych lotów. To trener Nawałka nie bał się korzystać z jego usług w kolejnych spotkaniach to tyle odnośnie konkluzji co do Karola Angielskiego. To jest chłopak z Kielc i każdemu normalnemu kibicowi sprawiło by radość jakby widział wychowanka w linii ataku zamiast na siłę ściąganych tzw napastników z nazwiskiem czy też "24-letnich talentów", jak pisał ktoś w jednym z artykułów o Adamku.