Co się stało w drugiej połowie? Za szybko uwierzyli w dwa punkty
Jeżeli spotkanie Vive Targów Kielce z St. Petersburgiem miało pokazać prawdziwy obraz kieleckiej drużyny po tylu kontuzjach to tego nie zrobiło. Mistrzowie Polski rozegrali bardzo dobre czterdzieści minut i fatalne dwadzieścia. - W drugiej połowie zlekceważyliśmy rywala – stwierdził Venio Losert.
Początek był wyrównany. Vive Targi potrafiło uzyskać 1-2 bramki przewagi, ale Rosjanie po chwili doprowadzali do remisu. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 20. minuty, wtedy mistrzowie Polski konsekwentnie zaczęli powiększać przewagę. Duża w tym zasługa obrony, kilka udanych interwencji zaliczył też Venio Losert. Chorwat w przeciągu całego spotkania zagrał jednak słabo (pierwszą udaną interwencję miał dopiero w 13. minucie, wcześniej puścił wszystkie dziewięć rzutów).
Po dobrej końcówce pierwszej połowie kielczanie wygrywali 20:14. Wydawać się mogło, że po przerwie już tylko będą powiększać przewagę, albo w najgorszym przypadku ją utrzymywać. I faktycznie tak było, ale tylko do 40. minuty. Wtedy to prowadzili 26:17 i właściwie przestali grać... - Mieliśmy moment kryzysu w drugiej połowie. Na szczęście wygraliśmy, choć końcówka była bardzo trudna. Jeśli mam być szczery zlekceważyliśmy trochę rywala w drugiej połowie. Ostatecznie dobrze zareagowaliśmy i wygraliśmy – stwierdził Venio Losert, bramkarz Vive Targów Kielce.
Gdy na pięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziów zrobił się remis po 27, to wszyscy sympatycy kieleckiej drużyny mogli mieć obawy, czy aby dwa punkty zostaną w stolicy województwa świętokrzyskiego. Całe szczęście, obudzili się wtedy ofensywni zawodnicy Vive Targów. Bramki zdobyli Krzysztof Lijewski, Uros Zorman oraz Karol Bielecki. St. Petersburg odpowiedział tylko dwiema trafieniami.
Mistrzowie Polski ostatecznie pokonali wicemistrzów Rosji 30:29. Było to już ich ósme zwycięstwo z rzędu w Lidze Mistrzów.
- Dobrze zaczęliśmy to spotkanie. Prowadziliśmy już ośmioma bramkami. Później zabrakło koncentracji. Za wcześnie skończyliśmy ten mecz. Końcówka mogła być trudna. Najważniejsze, że wygraliśmy. Jesteśmy na pierwszym miejscu w Lidze Mistrzów – podsumował całe sześćdziesiąt minut Rastko Stojković.
Warto odnotować też debiut w Lidze Mistrzów wychowanka kieleckiego klubu Mateusza Mazura. Skrzydłowy na boisku pojawił się w drugiej połowie, jednak ze swojego występu nie był zadowolony. - Moja gra była zupełnie inna od tej w Kwidzynie. Liga Mistrzów dużo różni się od polskiej ligi. Poziom jest zupełnie inny. To było widać na boisku. Byłem spięty. Popełniłem dwa błędy w defensywie, to zaważyło na tym, że źle grałem. Jestem młody i mam nadzieję, że z każdym meczem będzie lepiej – stwierdził Mazur.
W najbliższą środę zawodnicy Vive Targów Kielce pojadą na ligowy mecz ze Stalą Mielec. 16 lutego rywalem podopiecznych Bogdana Wenty w Lidze Mistrzów będzie Chambery Savoie.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
Marcus przyszedł prawie jako żółtodziób a co zrobił ? Dziś klasa światowa. Niestety jednym Szmalem to ugramy tyle co kot napłakał.
Aha, rudi Ty też przejrzyj na oczka.