Trudna przeprawa mistrzów. „Ważne, że dwa punkty są nasze”
Zgodnie z oczekiwaniami mecz pomiędzy Vive Targami Kielce a Azotami Puławy był bardzo wyrównany. Po pierwszej połowie kielczanie nawet sensacyjnie przegrywali 15:14. Po przerwie wszystko wróciło do normy i mistrzowie Polski wygrali 34:28.
Dla Vive Targów Kielce był to pierwszy mecz po długiej przerwie. Część kieleckich zawodników nie wystąpiła w żadnym spotkaniu od połowy grudnia, inni byli świeżo po mistrzostwach świata. Trzeba jeszcze wspomnieć, że aż pięciu graczy Vive Targów jest kontuzjowanych.
- Mecz był wyrównany. Puławy bardzo walczyły. Myślę, że było to super spotkanie, bo kibice mogli być zadowoleni. Zrobiliśmy parę błędów, w obronie nie zawsze było tak szczelnie, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jednak dwa punkty są dla nas i to jest najważniejsze – podsumował to spotkanie Karol Bielecki.
W kieleckim zespole widoczny był momentami brak zrozumienia na boisku. Wynikało to z tego, że mistrzowie Polski w pełnym składzie trenowali dopiero od czwartku. Kibiców, którzy mogliby się martwić o formę Vive Targów uspokaja Karol Bielecki. - Po mistrzostwach musimy zgrać się na nowo. Znaleźć swoje tempo i będzie dobrze – uważa „Kola”. - Ważne, że mamy dwa punkty. Musimy jeszcze wiele poprawić – dodaje Sławomir Szmal.
Bolączką mistrzów Polski była również skuteczność. - Różnicę robił Maciek Stęczniewski w bramce Puław, który cały mecz grał świetnie – stwierdził Szmal. Niestety to było nie najlepsze spotkanie w wykonaniu kieleckich bramkarzy. Zarówno Venio Losert, jak i Sławomir Szmal nie odbili wielu rzutów puławian. - Venio nie grał tyle co ja. Jestem rozczarowany swoją postawą – przyznaje Szmal. Zmorą kielczan były także rzuty karne. W całym meczu „żółto-biało-niebiescy” mieli cztery okazje na zdobycie bramki z siedmiu metrów. I zawsze na ich drodze stawał Maciej Stęczniewski.
Pomimo wszystkich przeciwności losu kielczanie wygrali w Puławach 34:28. O zwycięstwie zdecydowało jednak ostatnie pięć minut. Wtedy to podopieczni Bogdana Wenty wykazali się większym doświadczeniem i sprytem. Umiejętnie wykorzystali błędy Azotów.
Warto wspomnieć, że kielczanie w Puławach byli wspierali przez grupę około sześćdziesięciu kibiców z Kielc, którzy przez cały mecz wspierali swoich zawodników. Hala Azotów pękała w szwach i nie było żadnych wolnych miejsc. Spotkaniu przyglądał się także selekcjoner reprezentacji Polski Michael Biegler.
Zawodnicy Vive Targów Kielce już w najbliższą środę zagrają w Kwidzynie z MMTS-em. A już w sobotę, 9 lutego przed własną publicznością w Lidze Mistrzów zmierzą się z St. Petersburgiem.
Fot. Vive Targi Kielce