Kal: Przepraszam kibiców
- Nie wiem co się dzieje. Chyba po prostu nie potrafimy grać w obronie. Jest to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy przeciwnik nas przyciśnie, a my nie potrafimy odpowiednio zareagować – mówi Paweł Kal.
Wychowanek Korony dosyć surowo ocenił grę defensywną swojej drużyny. Po raz kolejny okazało się, ze to właśnie obrona tworzy najsłabsze ogniwo "złocisto-krwistych". - Od początku spotkania prowadziliśmy grę, jednak z biegiem czasu Zagłębie zepchnęło nas do obrony i przejęło inicjatywę w tym meczu. Nie umiemy grać w obronie. W momencie gdy drużyna przeciwna „siądzie” na nas, wówczas tracimy bramki. Nawet wtedy, gdy ponownie uda nam się wyjść na prowadzenie, to znów tracimy gola i jest to samo. Mamy najwięcej bramek straconych w lidze. Coś trzeba z tym zrobić, bo tych goli tracimy strasznie dużo. Nie wiem co się dzieje, ani dlaczego gramy tak słabo w obronie – stwierdził.
- Można powiedzieć, że ten remis to bardziej strata punktów, niż ich zyskanie. Założyliśmy sobie, żeby za wszelką cenę wygrać to spotkanie, ponieważ był to ostatni mecz w tym roku rozgrywany w Kielcach. Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców za ten wynik. Chcieliśmy koniecznie wygrać, ale niestety nie udało się. Popełniliśmy głupie błędy w obronie i niestety mecz zakończył się remisem - ocenił.
Dla młodego obrońcy Korony ostatnie tygodnie były niezwykle wyczerpujące. Nie dość, że piłkarz zdołał wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce „żółto-czerwonych”, to na dodatek w poprzednim tygodniu zadebiutował w reprezentacji młodzieżowej do lat 21 prowadzonej przez trenera Andrzeja Zamilskiego. Dla młodego organizmu tak duże obciążenie meczowe może stanowić pewien kłopot, tym bardziej, że piątkowe spotkanie kosztowało Kala sporo sił. - Dużo zdrowia zostawiłem na boisku w tym spotkaniu. Jestem poobijany, ale to nic. W każdym meczu trzeba walczyć na boisku. Taki jest nasz obowiązek. Czuję się w porządku, chociaż w trakcie meczu zderzyłem się z Hernanim. Wykonywaliśmy w tym samym momencie wślizg i niestety dostałem prosto w piszczel – zakończył wychowanek „złocisto-krwistych”.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze