Konon: Ludzie się modlą, a my przegrywamy
- Samą walką i charakterem nie wygra się meczu w ekstraklasie. Dzisiaj zabrakło nam przede wszystkim boiskowego cwaniactwa i właśnie przez to nie zdołaliśmy utrzymać korzystnego rezultatu do końca – mówi Ernest Konon.
Napastnik Korony po spotkaniu sprawiał wrażenie wyraźnie załamanego stratą punktów w meczu przeciwko lubińskiemu Zagłębiu. - Po takim meczu nie ma za bardzo czego komentować, bo musielibyśmy powtarzać ciągle to samo i odtwarzać na kasecie to, co mówiliśmy po wcześniejszych spotkaniach – zarówno tych rozgrywanych kilka miesięcy temu w pierwszej lidze, jak i tych ostatnich w ekstraklasie – powiedział.
Po raz trzeci w ciągu ostatnich pięciu lat kielczanie w potyczkach z drużyną z Dolnego Śląska stracili bramkę w 90. minucie spotkania. Powoli zespół „Miedziowych” staje się zmorą kibiców „żólto-czerwonych”. - Po raz kolejny tracimy gola w końcówce spotkania. To już są słynne ostatnie minuty, w których Korona traci bramki. Nasza słaba gra w ostatnich minutach stała się już tradycją. Piętnaście tysięcy ludzi na stadionie modli się: ”Boże Święty żeby tylko w 89. minucie nie stracili bramki i nie zremisowali”. No i niestety straciliśmy... - stwierdził.
- Nie można powiedzieć, że duża ilość traconych bramek to tylko wina defensywy. W ostatnim czasie najbardziej dostaje się naszym obrońcom, ale prawda jest taka, że my - jako cały zespół - musimy grać zdecydowanie lepiej. Jak zawsze ostatnimi czasy nie dopisuje nam też szczęście. Tak było też w tym meczu, kiedy to prowadziliśmy 3:1, a mimo to rywalom udało się doprowadzić do wyrównania. Wyniki w ostatnim czasie są dużo, dużo poniżej oczekiwań. Ciągle powtarzamy, że musimy grać konsekwentnie, ale jak widać nie za bardzo nam to wychodzi. Wszyscy mówią: walczcie, pokażcie walkę, charakter. To może wystarczy na pierwszą ligę, ale już nie na ekstraklasę. Tutaj ważne jest również boiskowe cwaniactwo, którego dzisiaj nam zabrakło – przyznał.
- Grałem dzisiaj podobnie, jak w tych spotkaniach, które rozpoczynałem od pierwszej minuty. To jest mój czwarty mecz, w którym grałem od samego początku. Żadnego z tych pojedynków moja drużyna nie przegrała, więc można powiedzieć, ze w miarę fajnie to wygląda. Mamy szeroką kadrę, trener stosuje liczne roszady, jest duża selekcja, i w dużej mierze to właśnie jest przyczyną tego, że w każdym meczu gra inny napastnik – ocenił.
Do zakończenia ligowych rozgrywek zostały zaledwie trzy spotkania. Dla kielczan mecze te będą ostatnią szansą na podreperowanie ligowego dorobku przed zimową przerwą. Tym bardziej, że drużyna ze stolicy Gór Świętokrzyskich coraz niebezpieczniej zbliża się do strefy spadkowej.- Cały czas uważam, że z takim składem jaki mamy powinniśmy być w pierwszej ósemce rozgrywek. Niestety, tabela pokazuje co innego. Wierzę jednak, że po trzech ostatnich meczach w tym roku, będziemy mieć znacznie lepsze statystyki i wyższą pozycję w lidze. Czekają nas teraz trzy wyjazdy i zdajemy sobie sprawę z tego, że łatwo o punkty w tych meczach nie będzie. My jednak potrafimy grać z drużynami teoretycznie lepszymi, więc wydaje mi się, że przewrotnie mecze te powinny być dla nas łatwiejsze niż ten dzisiejszy pojedynek z Zagłębiem– zakończył snajper Korony.
fot. Paula Duda, Artur Starz
Wasze komentarze