Oceniamy siatkarzy Effectora po spotkaniu z Lotosem Trefl Gdańsk
W sobotę Effector w fatalny sposób przegrał u siebie z drużyną prowadzoną przez trenera Dariusza Luksa. Miejscami naprawdę ciężko znaleźć jakiekolwiek pozytywne aspekty gry naszych zawodników. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Adrian Staszewski, który na tle swojej drużyny prezentował się bardzo dobrze.
Robert Milczarek – Ze względu na uraz Bartosza Sufy, po raz kolejny musiał zagrać na pozycji libero. Przez to trener Dariusz Daszkiewicz nie mógł wykorzystać jego potencjału w innych formacjach. W zamian za to, w duecie ze Staszewskim utrzymywali przyzwoity poziom w przyjęciu.
Michał Kozłowski – Kapitan kieleckiego zespołu dobre zagrania przeplatał słabszymi, przez co jego koledzy często natrafiali na podwójne i potrójne bloki. Kielecki rozgrywający częściej posyłał piłki na skrzydła niż do środkowych bloku. Było to spowodowane nie tylko taktyką, ale również skutecznością gdańskich środkowych. Szybko wyczuwali wszelkie próby "krótkich", czy ataków ze środka zza drugiej linii.
Grzegorz Kokociński – Jego skuteczność w ataku wynosiła nieco poniżej 50%, a więc nie była zbyt imponująca. W tym meczu blok nie był atutem Effectora, a nasi środkowi niestety nie zdobywali wielu punktów w tym elemencie. Mimo to, doświadczony zawodnik efektownie zatrzymał przeciwnika na siatce w drugim secie.
Miłosz Zniszczoł – W statystykach jego gra wyglądała trochę lepiej niż Grzegorza Kokocińskiego. Na jego konto powędrowało kilka skutecznych ataków i ciekawych bloków. Jednak naszym zdaniem „Miły” tym razem nie pokazał wyżyn swoich umiejętności.
Adrian Staszewski – Zawodnik ten prezentował najrówniejszy poziom w całym spotkaniu. Spisywał się nie tylko w przyjęciu! Staszewski zagrał skutecznie w ataku i był najpewniejszym punktem kieleckiego zespołu. Kiedy pozostali zawodnicy mieli regularne problemy ze skończeniem akcji, gracz radził sobie bez zarzutów.
Armando Danger – Najlepszy okres w całym spotkaniu zanotował w końcowej fazie pierwszej partii. Zdołał rozstrzygnąć losy pierwszego seta na stronę kielczan. Następnie miał przebłyski dyspozycji, przeplatane nieskutecznością. Zespół trenera Daszkiewicza radził sobie najlepiej w momencie efektywnej gry naszego atakującego.
Grzegorz Pająk – Jego krótkie zmiany nie wnosiły nic znaczącego w grę Effectora. Zmiennik Kozłowskiego nie spełnił też swojej roli na zagrywce. W momencie gdy pojawił się nieco dłużej na parkiecie, gra kielczan stała się bardziej dynamiczna. Ponadto kielecki rozgrywający starał się wykorzystać umiejętności środkowych co przynosiło przez pewien czas efekty. Dodatkowo udało mu się zdobyć punkt z przechodzącej piłki.
Nikolay Penchev – Na początku prezentował niemoc w ataku. Gdańszczanie bez problemów podbijali jego próby. W dalszej części spotkania szło mu coraz lepiej, ale w momencie słabej gry całego zespołu Bułgar również nie prezentował w pełni swoich możliwości.
Piotr Orczyk – Postawa młodego zawodnika, który zmienił Pencheva na początku nie dawała nadziei na odmienienie oblicza gry kieleckich siatkarzy. Następnie prezentował się coraz lepiej. Zdobył dwa ważne punkty w końcówce czwartego seta, gdzie Effector utrzymywał przewagę, którą niestety siatkarze Lotosu zdołali odrobić, rozstrzygając wynik spotkania na swoją korzyść.
Tomasz Józefacki – Podczas krótkich zmian nie wniósł nic szczególnego, co mogłoby pomóc kielczanom. Jednak tradycyjnie jego wprowadzenie na boisko przyniosło lekkie przyspieszenie gry w ofensywie. Gdy został na parkiecie na dłużej - od początku czwartego seta, prezentował przyzwoity poziom, ale nie ustrzegł się również błędów w ataku.
Michalina Palacz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Na tle całego zespołu był DOBRY. Po prostu dobry. A kibic to jakaś lama, która doszukuje się dziury w całym.
Nie ździwiłbym się, jakby to był jakiś siatkarz :D :D Na UMKS-ie już się kłócą.