Daszkiewicz: Drastycznie spadła nam skuteczność
– To był bardzo nerwowy mecz – kwituje kapitan drużyny z Gdańska, Grzegorz Łomacz. – W ostatniej partii wszystko układało się po naszej myśli. Wypracowaliśmy sobie wysoką przewagę, ale na tym stanęliśmy. Ciężko powiedzieć, co nam się stało. Chyba zabrakło nam zimnej krwi – komentuje Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Grzegorz Łomacz (kapitan Trefla): To był bardzo wyrównany mecz. W najważniejszych akcjach zachowaliśmy zimne głowy. Skoncentrowaliśmy się na każdej kolejnej akcji. Krok po kroku udało nam się odrobić stratę w ostatniego seta. Każdy dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa.
Michał Kozłowski (kapitan Effectora): Gratulacje dla drużyny z Gdańska. Dla nas był to najważniejszy mecz w tym sezonie, ale nie udało nam się ugrać nawet punktu. Sami jesteśmy sobie winni roztrwonienia przewagi w ostatnim secie. Myślami byliśmy już przy jednym punkcie. Przegraliśmy „głowami”, nie umiejętnościami.
Dariusz Luks (trener Trefla): Cieszę się, że dopisaliśmy do swojego konta trzy punkty. Chcieliśmy zrewanżować się za tę porażkę z Effectorem w Gdańsku. Dzięki tej wygranej jesteśmy znacznie bliżej gry w pierwszej ósemce. Można powiedzieć, że mamy 33 proc. na grę w play-off.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora): Wiedzieliśmy, jak ważne jest to spotkanie dla obu zespołów. Widać było w naszych szeregach zdenerwowanie. Dwa pierwsze sety rozstrzygnięte zostały w końcówkach. Potem graliśmy wyrównane zawody, ale kilka naszych błędów i dobra gra przeciwnika przełożyły się na stratę kolejnego seta. W ostatniej partii wszystko układało się po naszej myśli. Wypracowaliśmy sobie wysoką przewagę, ale na tym stanęliśmy. Ciężko powiedzieć, co nam się stało. Na pewno nie byliśmy już nastawieni na tie-break. Graliśmy do końca, ale drastycznie spadła skuteczność naszego ataku. Zabrakło nam zimnej krwi, przez co odnieśliśmy porażkę.