Mecz o „pietruszkę”?
Zanim dojdzie do sobotniego spotkania z Lotosem Trefl Gdańsk, kielecki Effector czeka jeszcze jedno, bardzo trudne starcie. Drużyna prowadzona przez Dariusza Daszkiewicza jeszcze dziś zmierzy się na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów w ramach rozgrywek Pucharu Polski. W pierwszej potyczce jednoznacznie przegraliśmy 0:3, co może oznaczać, że rewanż jest tylko formalnością.
Ekipa, która w dwumeczu uzyska lepszy bilans setów, awansuje do turnieju finałowego, który odbędzie się 26 i 27 stycznia w Częstochowie, gdzie zmierzy się ze zwycięzcą pary Delecta Bydgoszcz – AZS Politechnika Warszawska. Awans do czołowej czwórki Pucharu Polski wywalczyli sobie już zawodnicy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, którzy prawie bez problemu ograli Czarnych Radom 3:0 i 3:1.
Najbliższy mecz może oznaczać dla Effectora koniec marzeń o najwyższych laurach w tym turnieju. Kielczanie jednak nie zamierzają się poddawać i chcą w Rzeszowie zaprezentować się z dobrej strony. Tym bardziej, po dobrym spotkaniu z AZS Politechniką Warszawką, które siatkarze z Kielc wygrali 3:2. – Zagraliśmy przyzwoicie. Jakbyśmy wyeliminowali nasze błędy, moglibyśmy zwyciężyć nawet za trzy punkty. Początek rozgrywki w naszym wykonaniu był bardzo dobry, ale przytrafił nam się przestój, przez co wszystko nam się zawaliło. Politechnika zaczęła bardzo dobrze zagrywać, my natomiast mieliśmy problemy w bloku i przyjęciu – mówi Miłosz Zniszczoł, zawodnik Effectora.
Podopieczni Daszkiewicza są zgodni – Puchar Polski jest sprawą drugorzędną. Obecnie najważniejsza jest PlusLiga. Nadziei na choćby dobre zaprezentowanie się w Rzeszowie nie traci natomiast Adrian Staszewski, przyjmujący Effectora. – To byłby historyczny awans. Nie mamy łatwego zadania, bo przeciwnik jest zdecydowanym faworytem i zdobył sporą zaliczkę w Kielcach. Liczę, że pokażemy na co nas stać.
Drugi mecz w ramach Pucharu Polski pomiędzy Asseco Resovią, a Effectorem Kielce rozpocznie się dziś o godzinie 18. Miejsce starcia – Hala Podpromie w Rzeszowie.
Fot. Grzegorz Pięta
Wasze komentarze