Czechy ograne. Polska wygrała turniej noworoczny
W ostatnim meczu rozgrywanego w Czechach turnieju reprezentacja Polski zmierzyła się z gospodarzami tej imprezy. Nasi zawodnicy po pierwszej połowie przegrywali 10:12. Po przerwie podopieczni Michaela Bieglera zaprezentowali się o wiele lepiej i ostatecznie zwyciężyli 25:24.
Trener Michael Biegler na początku spotkania dał odpocząć podstawowym zawodnikom swojego zespołu. Z tego powodu w grze biało-czerwonych było sporo chaosu i niedokładności. Polacy prowadzili w 5. minucie 2:1, później to Czesi mieli przewagę lub był remis. Podopiecznym Bieglera brakowało regularności i tak w pewnym momencie na świetlnej tablicy widniał remis po 9, a Polacy w ciągu kilku minut stracili trzy bramki. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 12:10.
Już pięć minut po wznowieniu gry trener Czechów musiał poprosić o czas... a stało się tak, dlatego że Polacy nie tylko odrobili straty, ale i wyszli na dwubramkowe prowadzenie (15:13).W kolejnych minutach biało-czerwoni zbudowali bezpieczną przewagę. W końcówce Czesi zaczęli niwelować straty i cztery minut przed końcowym gwizdkiem sędziów doprowadzili do remisu po 22. Końcówka należała jednak do podopiecznych Michaela Bieglera, którzy ostatecznie wygrali 25:24.
Dzięki temu zwycięstwu biało-czerwoni wygrali turniej noworoczny.
Tak w tym meczu grali zawodnicy Vive Targów Kielce:
Sławomir Szmal – Tym razem był oszczędzany, wszedł tylko na jednego karnego, którego nie udało mu się obronić.
Karol Bielecki – Grał całą pierwszą połowę i pięć minut w drugiej. To nie był zbyt dobry mecz w jego wykonaniu, oddał 5 rzutów, a tylko jeden okazał się skuteczny. Dodatkowo dostał dwie minuty kary.
Michał Jurecki – Na boisku pojawił się po przerwie. Zagrał bardzo dobry mecz, rzucił cztery bramki, miał wiele asyst. Należy go też pochwalić za grę w obronie. W pewnym momencie doznał urazu i musiał opuścić parkiet. Na szczęście nic mi się nie stało i po kilku minutach znów był gotowy do gry.
Na boisku ani na chwilę nie pojawił się oszczędzany Krzysztof Lijewski.
Czechy – Polska 24:25 (12:10)
fot. Paula Duda