„Korona jest dla mnie całym życiem”... Wasz Wywiad: Kamil Kuzera
Nie od dziś wiadomo, że Kamil Kuzera jest otwarty na wszelkie inicjatywy. Nie inaczej było i tym razem, gdy bez chwili zawahania zgodził się pójść pod ostrzał waszych pytań. Kapitan Korony odpowiadał cierpliwie na wszystkie zagadnienia, które was interesowały.
Za swój klub dałby się pokroić – tak chyba najkrócej można opisać „Kuziego”. Da się to odczuć również po lekturze odpowiedzi na wasze pytania. Kamil nie chciał zawieść oczekiwań żadnego z fanów!
[Bakteria] Co najchętniej robisz w wolnym czasie?
Na ogół w stu procentach poświęcam go rodzinie. To jest priorytet. Wychowanie dzieci to czasochłonne zajęcie. Zobaczymy jak będzie to wyglądać teraz na urlopie, gdy tego czasu wolnego jest troszkę więcej. Do gry wchodzą sporty zimowe, zaczynamy Nikodema uczyć jazdy na desce.
[lavente] Chodzisz z kolegami na ryby?
Mam wędkę, ale na razie leży gdzieś tam w piwnicy. Wojtek Małecki jakoś we mnie zaszczepił tę pasję. W trakcie sezonu nie bardzo jest jednak czas na wypady na ryby, ale jak się nadarzy kiedyś okazja, to czemu nie.
[moniaa93] Wszyscy piłkarze Korony mają niesamowitą więź z kibicami. Czy utrzymujecie z niektórymi fanami towarzyskie kontakty, czy jest to raczej sympatia jedynie na zasadzie kibic-piłkarz?
Przede wszystkim codziennie spotykam się z ludźmi, czy to w mieście, czy na osiedlu. Nie prowadzę żadnego odizolowanego życia. Mam kontakty z osobami, które są bardzo zaangażowane w klub. Często rozmawiam z członkami stowarzyszenia, to jest nieodłączna rzecz. Staram się im przykazywać jak drużyna widzi niektóre sytuacje, czego oczekuje, bo to ważna sprawa. Z niektórymi ten kontakt stoi na lepszym poziomie, z niektórymi na gorszym, ale jest.
[Bakteria] Czy musicie płacić za koszulki, które rzucacie kibicom?
No niestety – tak (śmiech).
[Czarnowski73] Ile miałeś lat, kiedy pojechałeś na pierwszy wyjazd? Z kim wtedy grała Korona?
Nie przypomnę sobie w jakim byłem wieku, ale graliśmy z Kozienicami. Stawką był awans do drugiej ligi. U siebie wygraliśmy 3:0, a na rewanż pojechaliśmy dwoma autokarami. Klub nam je wtedy obiecał, ale wyszło inaczej.
[Bonifacy3] Co czułeś stojąc z kibicami na sektorze gości w Warszawie i dopingując zawodników, z którymi na co dzień grasz?
Ja bym chciał więcej takich meczów! Wiadomo, że przede wszystkim trzeba grać w piłkę, ale jak są jakieś kontuzje, czy kartki to jak najbardziej. Wychowałem się na tym. Korona zawsze była w moim sercu, na Szczepaniaka miałem taki swój drugi dom. Na stadionie człowiek zawsze mógł czuć się swobodnie. Pokolenia i twarze się zmieniają, ale cel pozostaje ciągle ten sam. Nawet jak nie gra się w piłkę to można czuć się potrzebnym.
[Czarnowski73] Który mecz Korony widziany z trybun najbardziej utkwił Ci w pamięci?
Dosyć fajnie wspominam meczyk na Motorze w Lublinie, z czasów, gdy Korona grała w I lidze. Pogoda nie za dobra, wynik lepszy, ogólnie śmiesznie i pozytywnie. Dużo starych twarzy wtedy się pojawiło.
[red] Jechałeś na ten mecz z kibicami czy z drużyną?
Z kibicami, lecieliśmy sobie busikiem.
[scyzoryk93] Czy możemy liczyć, że zanotujesz jeszcze wyjazd z fanami?
Na pewno, nawet nie ma tematu. Jeżeli tylko będą mógł to oczywiście. Dla mnie to nie jest żadne wyzwanie, tylko przyjemność, a więc jak najbardziej.
[Bakteria] Interesujesz się wynikami innych kieleckich drużyn? Bywasz czasem na meczach piłki ręcznej albo siatkówki?
Zdarza mi się. Ale ilekroć jestem na Vive, to wychodzę zniesmaczony. Nie z powodu gry szczypiornistów, bo przecież nie mają sobie równych, ale atmosfera jest troszeczkę słaba. W zeszłym sezonie byłem na meczu z Atletico Madryt i te wszystkie wachlarze... Można się poczuć jak w jakimś bębnie. A teraz kiedy nowy klub kibica chce się podszyć pod fanów Iskry to jest to już w ogóle nieporozumienie. Troszeczkę to odrzuca, ale fajnie od czasu do czasu wybrać się i popatrzeć.
[moniaa93] Jaka jest twoja ulubiona drużyna piłkarska? Oczywiście poza Koroną.
Zawsze w jakiś sposób darzyłem sympatią AC Milan. Interesuję się tym zespołem, ale nie na takiej zasadzie, że jestem ich fanem, śledzę wyniki itd. Lubię ten klub, ale nie zagłębiam się w szczegóły.
[Czarnowski73] W 1999 roku byłeś z juniorską kadrą na Mistrzostwach Świata w Nowej Zelandii. Wielu zawodników z tej drużyny zapowiadało się świetnie i wydawało się, że po pewnym czasie pierwsza reprezentacja będzie miała z was duży pożytek. Jednak tak na dobrą sprawę to żaden z graczy tej reprezentacji nie odegrał kluczowej roli w dorosłej kadrze. Dlaczego?
Teraz już o siedemnastolatkach mówi się, że to piłkarze. Kiedyś było inaczej. Z tamtej kadry już niewielu chłopaków gra na niezłym poziomie, choćby ekstraklasowym. Kierowanie młodymi ludźmi, nie tylko w reprezentacji, ale i w klubach, pozostawia wiele do życzenia. Teraz rozwinęły się co prawda media, jest większa kontrola nad tym wszystkim. Kilkanaście lat temu myślano, że „jakoś sobie poradzą”, ale to nonsens. Są charaktery bardziej odporne, ale i mniej. Niektórzy ciągle kopią, ale nic wielkiego nie zrobili. Dla wszystkich była to jednak mega fajna przygoda.
[red] W dodatku w tak odległym i egzotycznym kraju.
Dokładnie. Byliśmy tam ponad miesiąc i Nową Zelandię wspominam bardzo dobrze. Mieszkaliśmy po dwóch w polskich rodzinach, ja miałem to szczęście, że trafiła mi się rodzina z Czarnowa, z Jagiellońskiej. Wtedy panowały tam zupełnie inne, wyższe standardy niż u nas. To samo robili, ale więcej mieli.
[Bakteria] Myślałeś kiedyś o sobie w kontekście seniorskiej reprezentacji?
Kiedyś trwały jakieś tam spekulacje na ten temat. Różne rzeczy zdecydowały jednak, że jestem tu gdzie jestem i to powołanie mi chyba nie grozi.
[Czarnowski73] Dlaczego zdecydowałeś się na grę w Wiśle Kraków?
Ja nie decydowałem – idąc do tego klubu praktycznie już nie grałem w piłkę. Namówił mnie do tego były trener, żeby pojechał i spróbować. Co mi szkodziło. Gdyby nie determinacja szkoleniowca w tamtych czasach, mógłbym w tę piłkę już dawno nie grać. Wiadomo, stało się gdzieś tam pod klatkami. Na pewno tej przeprowadzki jednak nie żałuję, bo coś tam osiągnąłem w Krakowie. Między innymi dlatego też jestem tu gdzie jestem. Tym bardziej, że wtedy w Kielcach panowały zupełnie inne realia niż teraz.
[Czarnowski73] Wśród kibiców krąży historia o tym, jakoby kilkanaście lat temu na jednym z kieleckich osiedli ktoś użył wobec ciebie siły dlatego, że kiedyś grałeś w Wiśle. To prawda?
To pytanie musiała zadać osoba zorientowana (śmiech). Odpowiem dyplomatycznie: ogólnie nie miałem żadnych problemów.
[Czarnowski73] W 2003 roku wróciłeś do Korony. Pewnie mogłeś zdecydować się na jakiś klub z pierwszej, a nie trzeciej ligi. Poza tym w Kielcach wielu mogło Ci wypominać grę w Krakowie, więc dlaczego zdecydowałeś się właśnie na „żółto-czerwonych”?
Wydarzyły się pewne sytuacje i chciałem odejść z Wisły. Miałem propozycje z klubów z wyższych poziomów, bo to kopanie piłki wówczas szło mi nienajgorzej. Plan w ogóle był taki, żeby wrócić do Kielc, przez pół roku nie grać w piłkę i nie przejmować się niczym. Trener Wdowczyk jednak do mnie zadzwonił, przedstawił swoją wizję drużyny i bez żadnego wahania na to przystałem. Wtedy Korona zaczynała coś znaczyć w polskiej piłce i cieszyłem się na myśl, że będę mógł do tego dołożyć swoją cegiełkę.
[Marcin Łukawski] Pamiętasz mecz pucharowy z Legią w barwach Korony za czasów trzecioligowych i gol twojego autorstwa? Jak się wtedy czułeś?
No pewnie. 1:0 i dwanaście koła ludzi. To co zapamiętałem najbardziej, to że na dwie godziny przed meczem nie było już gdzie głowy wcisnąć. Super sprawa, w dodatku udało mi się strzelić bramkę.
[Czarnowski73] Czy po sezonie 2003/2004 i awansie do drugiej ligi myślałeś o pozostaniu w Koronie? Taka opcja w ogóle wchodziła w grę?
Ja chciałem zostać, ale Wisła żądała wówczas za moje wykupienie astronomicznej kwoty. Wierzyli, że będę chciał wrócić do Krakowa, ale to było oczywiście niemożliwe. Miały miejsce pewne zdarzenia i stwierdziłem, że moja noga już nigdy nie postanie na Reymonta jako gospodarz. Działacze nie potrafili tego zrozumieć, co sprawiło, że przez jakiś okres gdzieś tam się tułałem. Musiałem się nawet uciec do szantażu, że jeśli „Biała Gwiazda” mnie nie puści, to skończę przygodę z futbolem. No i w sumie przyniosło to efekt.
[norbi8758] Czym jest dla ciebie Korona?
Tak naprawdę to całym życiem. Szczerze nie wyobrażam sobie teraz, że mógłbym nie uczestniczyć w życiu klubu, kibiców. Istnieje dużo rzeczy, który się zmieniły na lepsze. Nawet jak przyjeżdżają tutaj z innych miast to mówią: ale macie dobrze. Fani skandują wasze imiona, nazwiska, u nas to w ogóle nie do pomyślenia. Teraz mam urlop, ale nie biorę w ogóle pod uwagę, żeby odciąć się od tego koroniarskiego światka. Tym bardziej, że Nikodem jest zakochany w klubie. Zbyt wiele rzeczy łączy mnie z drużyną, to jest jakiś sposób na życie. Korona sprawia, że czuję się potrzebny.
[Przemek Malaga] Ty i Maciek Korzym jesteście uznawani w drużynie za największych twardzieli. Odczuwasz, że dla kibiców aspekt walki odgrywa najważniejszą rolę? Motywuje cię to?
Tak. Nie bez powodu każdy lubi ligę angielską, gdzie oprócz całej masy świetnych piłkarzy występuje również element twardej postawy na boisku. Jestem tutaj wymieniany z Maćkiem, ale rozegraliśmy sezon, w którym każdy zasłużył na to miano. Nie wyobrażam sobie osobiście tego, że ktoś pobytem w Koronie może się bawić. Nie ma tutaj miejsca dla osób, które chcą sobie robić żarty. Trzeba oddawać sto procent zdrowia. Jak ktoś do tej zasady się nie dostosuje, to go tutaj nie będzie.
[Przemek Knight] Jednym ze sposobów wzmagania w was sportowej złości przez Maćka Korzyma jest puszczanie przed meczem w szatni hip-hopu. A może ty masz jakąś dodatkową technikę motywacyjną jako wychowanek Korony?
Hip-hop jest u nas w szatni na pierwszym miejscu. Ktoś może mówić, że to tylko teksty ludzi, którzy w jakiś sposób sobie nie radzą. To generalnie są proste, mocne słowa, które docierają. Mamy porównanie do ostatniego meczu z Lechem – ludzie nie przychodzą na stadion bez celu przy takiej temperaturze, tylko dlatego, że w nas wierzą. Jeśli na trybunach jest choć jedna osoba, która we mnie wierzy, będę robił wszystko, aby jej nie zawieść.
[Bakteria] Z kim z drużyny masz najlepszy kontakt?
No myślę, że z Maćkiem Korzymem. Tak samo Krzysiu Kiercz, Tomek Lisowski. Nie ma w drużynie grupek, trafiła się taka ekipka, że naprawdę jest przyjemnie.
[Vader stokrotka] Co zaważyło na tym, że twoja kariera w pewnym momencie stanęła w miejscu?
Na pewno ten okres gry w Wiśle nie potoczył się do końca tak jak powinien. Jestem sam sobie winien. Dodatkowo kontuzje, jeśli ktoś chce uprawiać sport zawodowo i nie gra rok czy półtora, to niezbyt ciekawie to wygląda. Kiedy ciągle coś cię absorbuje, to nie jesteś w stanie się rozwijać. Nie mam do nikogo żadnych pretensji.
[scyzoryk93] Zaliczasz bardzo dobry sezon, dostajesz świetny kontrakt od Wisły Kraków. Co robisz?
Tak jak już powiedziałem wcześniej – nie ma takiej opcji. Pewien etap w moim życiu zamknąłem. Korona to klub, który pokochałem jako dziecko i czuję się w nim potrzebny.
[moniaa93] Jesteś czołową postacią w Koronie. Mimo tego, że czasem nie grasz, to widać, że zawsze jesteś z drużyną. Skąd wzięła się taka postawa, co ma na nią tak wielki wpływ?
Myślę, że nie bezpodstawnie chłopaki mianowali mnie kapitanem. Wiem trochę więcej na temat tego klubu. Ciągle powtarzam im, że nie możemy zepsuć tych wszystkich dobrych opinii, które słyszymy pod swoim adresem. Jeżeli ktoś przychodzi na mecz to wierzy w ciebie i musisz zrobić wszystko, żeby się nie rozczarował. To jest najważniejsze.
[Vader stokrotka] Zakończysz karierę w Koronie, czy też planujesz jeszcze jakieś inne opcje?
Chciałbym tu zostać. Zawsze powtarzam, że pragnę wprowadzić Koronę do europejskich pucharów, byłoby to fajne uczucie. Kibice i cała ta otoczka zasługują na to. Nigdzie się nie wybieram, ponieważ jest mi tu bardzo dobrze. Doceniam to co robią ludzie i odwrotnie.
[red] Byłbyś w stanie nadać takiego charakteru innej drużynie?
Ciężko powiedzieć. Nie wiem czy można się tak zaangażować w życie szatni i klubu w miejscu, w którym człowiek się nie wychował. Trzeba byłoby spróbować, ale ja nie zamierzam tego robić.
[piter9711] Wymazałeś już z pamięci aferę korupcyjną czy nadal w tobie siedzą te złe wspomnienia?
Zapomniałem o tym.
[Czarnowski73] W Warszawie zetknąłeś się z niezwykle barwną postacią polskiej piłki, czyli Józefem Wojciechowskim. Jak go wspominasz?
Miałem pewne zapewnienia, że po kontuzji wrócę do drużyny. Razem z Grzesiem Piechną biegaliśmy po schodach jeszcze przed utworzeniem kultowego „klubu Kokosa” (śmiech). Może miał złych doradców, ale jego mentalność kompletnie nie pasuje do piłki nożnej. Trzeba czasu, żeby coś osiągnąć. Nie da rady pstryknąć palcem i już mistrz Polski, puchary itd.
[red] Może jak już jesteśmy przy temacie Polonii to opowiesz kulisy swojego trzeciego podejścia do Korony?
Miałem problemy z grą i treningiem. Rozwiązałem kontrakt w Warszawie bo nie płacili mi tam już jakieś siedem-osiem miesięcy. Zgłosiłem się do trenera Szołowskiego, żeby pomógł odbudować mi się pod względem fizycznym. W międzyczasie skontaktowaliśmy się z dyrektorem Niebudkiem, dogadaliśmy się, że pojadę z klubem na obóz i sztab trenerski oceni, czy mogę się przydać drużynie. Wszystko poszło fajnie, no i... jestem.
[red] Ile prawdy jest w tym, że Korona osiąga w obecnych rozgrywkach słabsze wyniki z powodu gorszego przygotowania fizycznego?
Myślę, że niewiele. Obozy były praktycznie takie same co rok temu, różniły się niewielkimi detalami. Rundę zawaliliśmy praktycznie na własne życzenie. Dobrze, że ci spadkowicze w jakiś sposób się już wyklarowali. Będą mieli naprawdę ciężko, żeby odmienić swój los. Rozmawialiśmy o wynikach w naszym gronie i wspólnie doszliśmy do wniosku, że taka runda nie może nam się powtórzyć. Nie szukałbym tu winnych w osobach trzecich.
[Czarnowski73] Pamiętam jak po kwietniowym meczu w Bełchatowie trochę pokopałeś na murawie ze swoim synem i naprawdę fajnie wam to wychodziło. Może za jakieś kilkanaście lat w pierwszym składzie Korony doczekamy się Kuzery juniora? Chciałbyś, żeby Nikoś został piłkarzem?
Jak najbardziej. On ciągle powtarza, że całe życie chce grać w Koronie (śmiech). Ciągnie go do futbolu, zresztą jak do każdego sportu. Jestem w stanie mu pomóc. Moje życie potoczyło się tak a nie inaczej. Wiem jakie błędy popełniłem. Na pewno jemu nie pozwolę zachować się podobnie i myślę, że to go tylko umocni. Ma duży talent. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam pretensji tak jak już wspomniałem do nikogo. Ojciec pracował, żebyśmy mieli z bratem co jeść. Przez to nie mógł się nami zająć w stu procentach i zwracać uwagę na każdy szczegół. Mama zmarła jak miałem 12 lat. Było ciężko, musieliśmy się wychować sami z bratem. Małe dziecko nie jest w stanie wyobrazić sobie pewnych rzeczy. Wracając do Nikosia – jak chce to robić, to będzie grał.
[slawo9944] Jak wyglądało twoje pierwsze spotkanie z „Jovką”, gdy ten przyszedł do Korony? Podobno kiedyś wybiłeś mu bark podczas sparingu, gdy grał on jeszcze w Slaviji Sarajevo.
(Śmiech) No była taka sytuacja. Muszę jednak zaznaczyć, że to on zaczął (śmiech). Wyszła delikatna awantura, pech chciał, że „Jova” się napatoczył. Z perspektywy czasu sądzę, że ta sytuacja pomogła Vlastimirowi zaadaptować się szybciej w naszej szatni. Te wszystkie śmiechy, żeby uważał na mnie odbierał z uśmiechem.
[Czarnowski73] Jaki był najlepszy zawodnik, przeciwko któremu miałeś okazję występować?
Pamiętam mecze z Interem Mediolan w czasie gry w Wiśle. Zmierzyłem się wtedy na przykład z Clarencem Seedorfem. Kawał piłkarza.
[Bakteria] Dlaczego grasz z numerem 3 na koszulce?
Wziąłem „3”, bo było nas troje: ja, Malwinka i Nikoś. Teraz na świecie pojawiła się Antosia. Czwóreczka jest przechwycona, ale będę prowadził pertraktacje z „Malarem” (śmiech).
[Bakteria] Masz jakieś wymarzone miejsce na spędzenie wakacji?
Chciałbym pojechać na Bora-Bora. Zobaczymy czy się uda. Jak nie to może Dominikana.
[Czarnowski73] Który mecz rozegrany w barwach Korony uważasz za najlepszy, a który za najgorszy?
Najgorszy to chyba z Piastem Gliwice, kiedy przegrywaliśmy 0:2, ale zwyciężyliśmy 3:2. Dobre były spotkania ze Śląskiem wygrane 2:1, zremisowane z Wisłą.
[Daniel92] Jaka jest przyczyna słabej postawy Korony w meczach wyjazdowych?
Nie dorabiał bym tutaj jakiejś specjalnej teorii. O tych wszystkich remisach i porażkach decydowały błędy, których rok temu byśmy nie popełnili. Nie szukamy winnych w trenerach tylko w sobie. Powinniśmy dać z siebie jeszcze więcej na treningach. Kolejna głupia bramka i kolejna w siatce Korony. Kłania się koncentracja.
[Czarnowski73] Jak reagowałeś na te ciągle powtarzane teksty, które przedstawiały Koronę jako drużynę drwali i rzeźników?
Chyba jeszcze bardziej się „pompowałem”. To z czasem stało się niesmaczne, ale na początku był okres, że ani jeden nasz mecz nie mógł obejść się bez awantury. Potem miało miejsce jeszcze pamiętne kartkowanie z Zagłębiem Lubin. Sędzia był jaki był, ale my też daliśmy mu dużo powodów, żeby zachowywał się tak a nie inaczej. Bazowaliśmy na tym i to nas nakręcało. Czasem robiliśmy to nawet celowo tylko po to, żeby wszyscy zbiegli się w jedno miejsce, żeby się wzajemnie „podgrzać”.
[Marcin Wójcik] Które stroje twoim zdaniem najlepiej „pasowały” dla Korony?
Ciekawe co miała na myśli osoba, która zadała to pytanie (śmiech). Najlepsze są żółto-czerwone! Jeśli chodzi o stronę techniczną, to jednak ten Adidas jest lepszy od Hummela.
[red] Macie na koszulkach wyszywany herb?
Niestety nie. A szkoda, bo na przykład Legia też ma stroje z Adidasa i u nich wygląda to wszystko zdecydowanie estetyczniej.
[Bakteria] Jaką muzykę preferujesz? Który wykonawca najbardziej przypadł ci do gustu?
Zdecydowanie hip-hop. Co do wykonawców, to mam chociażby płytę Kajmana. Słucham też wielu innych, wszyscy rymują mega kozacko.
[Bakteria] Jakie jest twoje ulubione miejsce w Kielcach?
Teraz nie wychodzę jakoś często na miasto. Większość czasu spędzam na Barwinku. Na tym osiedlu jest naprawdę spokojnie. Nie ma na co narzekać, boiseczko pod blokiem. Czujemy się tam świetnie.
Nagrody! Kamil Kuzera, tak jak pisaliśmy wcześniej, wybrał trzech szczęśliwców, którzy zostaną nagrodzeni gadżetami Korony. Osoby te to: Przemek Knight, Czarnowski73 i Marcin Wójcik. Ze zwycięzcami skontaktujemy się drogą mailową.
Spisał Marcin Długosz
fot. Patryk Ptak
Za pomoc w realizacji wywiadu dziękujemy:
Wasze komentarze
Dostał pytanie o inne kieleckie kluby, to się wypowiedział. I to wypowiedział się przynajmniej szczerze o atmosferze na hali. W Płocku nie ma wachlarzy, jak również kibice się nie zabijają, a atmosfera (szczególnie na meczach z nami i w europejskich pucharach) może się podobać, bo jest naprawdę głośno. A jeśli ceną wielkiego sukcesu jest żenująca atmosfera na hali to ja dziękuję. Zresztą Twoje przedostatnie zdanie i tak świadczy o Tobie wszystko, że nie masz kompletnie pojęcia o czym piszesz.
A do Ciebie Kuzera, jak byś miał lepiej w głowce poukładane to dziś byś może grał tam gdzie Kuba Błaszczykowski albo jeszcze wyżej. Jako młodzian grałeś z Wisłą w pucharze UEFA i co? Ciężko było iść dalej za ciosem? Nie, lepsze nocne wyścigi po gorzale w Krakowie. Więc nie krytykuj kibiców VIVE, bo też mogłeś grać w piłkarskiej LM.
Więc nie porównujcie w żaden sposób piłki nożnej do ręcznej, bo to inny świat sportowy. Nie znajdziecie w szczypiorniaku takiego gościa porównywalnego talentem do Messiego, C. Ronaldo, Ibrahimovicia, Iniesty, Rooneya, Hernandeza itd. A dodam, ze to tylko płocie w porównaniu z tym, co mieliśmy jeszcze kilka lat temu: Zidane, Del Piero, Rivaldo, Ronaldo, Ronaldinho, Nedved itd.
Po co porównywać, skoro nie ma z czym?
Teraz jest na Hali Legionów jeden wielki piknik. Wcześniej było duuużo lepiej.
A Korona jest, gdzie jest - w okolicy Lig z półki "C-D" i nie masz się czym podniecać chłoptasiu, że jacy to słabi nie jesteśmy. Szczypiorniaki wybierają zazwyczaj ten sport, bo nie mieli na tyle talentu, żeby zabrać się za piłkę nożną :)