Niezły Janota i słaby Zieliński - oceniamy letnie transfery Korony
Po znakomitym sezonie 2011/2012 apetyty sympatyków Korony Kielce z pewnością mocno wzrosły. Tym bardziej, że drużyny nie opuścił nikt znaczący, a zasiliło ją kilka nowych twarzy. No właśnie, jak one się zaadaptowały w teamie dowodzonym przez Leszka Ojrzyńskiego?
Młody talent z zagranicznym wyszkoleniem
Najgłośniej mówiło się chyba o Michale Janocie. Zawodnik z ciekawą przeszłością, występujący swego czasu w słynnym Feyenoordzie Rotterdam. Do tego świetny technik i spora indywidualność. Nie miał łatwego początku. Po mizernej połówce z Legią Warszawa długo musiał czekać na swoją kolejną szansę. Odkąd wrócił do składu może nie zachwycał, ale też na pewno było z niego więcej pożytku niż straty. Można się zastanawiać, czy gdyby dostawał więcej okazji do pokazania swych umiejętności, wyrastałby ponad koroniarską przeciętność. Być może dostanie je już na wiosnę, a mając w pamięci jego słowa o szybkim wybiciu się i powrocie na zachód, nie może ich zaprzepaścić. Oby z pożytkiem dla Korony.
Dobry początek i pikowanie w dół
Nieco inaczej sprawa ma się z Tomaszem Foszmańczykiem. On, w przeciwieństwie do „Janotki”, zanotował całkiem pozytywny start na Łazienkowskiej. Na tle katastrofalnie wypadających wówczas kolegów z zespołu prezentował się dobrze. Im dalej w las, tym jednak gorzej – dla „Fosy” oczywiście. Nie potrafił spełnić oczekiwań względem swojej osoby. Wyjątkiem było spotkanie z Piastem Gliwice, w którym popisał się asystą przy golu Artura Lenartowskiego. To zbyt mało, by mówić o tym pomocniku w kontekście udanego wzmocnienia, jednakże z pewnością ma predyspozycje ku temu, by piłkarska Polska jeszcze o nim usłyszała.
Bez nazwiska, ale z zacięciem
Łukasz Sierpina z kolei okazał się solidnym posunięciem zarządu. Skrzydłowy wyrwany z Polkowic od samego początku wielkim zaangażowaniem chciał udowodnić, że nie przyjechał na Arenę Kielc po to, żeby oglądać Ekstraklasę z wysokości trybun. Można mu zarzucić przede wszystkim to, że jest trochę takim jeźdźcem bez głowy. Wciąż czeka na swoje premierowe trafienie w „złocisto-krwistych” barwach. Jeżeli dalej będzie robił postępy, pozostaje ono jedynie kwestią czasu.
Powrót na tarczy
Uczciwie należy przyznać, że powrót do Korony Michała Zielińskiego nie przyniósł żadnego pożytku dla drużyny prowadzonej przez Leszka Ojrzyńskiego. Napastnik dostaje bardzo mało szans gry, a jeśli już przebywa na boisku, to nie potrafi spłacić kredytu zaufania zaciągniętego u szkoleniowca. Jego największym pudłem z pewnością było to w meczu z Polonią Warszawa. „Zielek” jest jednak bardzo dobrym duchem szatni i może dlatego pozostaje wierzyć, że zostanie w Kielcach na przyszłą rundę.
Jeszcze będzie jak na byłego kadrowicza przystało?
Marcin Żewłakow to futbolista o uznanym nazwisku. Występował przecież, w dodatku z powodzeniem, w reprezentacji Polski. Jednakże jego jesień w piątej sile ligi zeszłego sezonu była zwyczajnie słaba. Nic nie może usprawiedliwić tego, iż „Żewłak” ma na koncie raptem jedno trafienie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że od dłuższego czasu jego ojciec zmagał się z poważną chorobą. Tym samym w rodzinie Marcina trwała nieustająca gehenna. Tata napastnika Korony odszedł na zawsze w grudniu. Żewłakow wciąż może wiele dać ekipie ze świętokrzyskiego. Musi tylko uwierzyć w swoje możliwości, bo z pewnością nie zapomniał, jak się gra w piłkę nożną.
Krótka piłka
W Kielcach przewinęła się także jeszcze jedna dość ciekawa postać. Janos Szekely już nie jest zawodnikiem „złocisto-krwistych”, ale w meczach, w których występował, sprawiał wrażenie nienajgorszego piłkarza. Nie pokazał jednak z całą pewnością pełni swych możliwości, przez co od przyszłego sezonu nie będzie już czarował kibiców (zagraniami) i sędziów (symulkami).
Wpadki, pomyłki... Nie powtórzyć tych samych błędów
Kilka nazwisk trzeba jeszcze wynotować ze zwykłego, kronikarskiego obowiązku. Nikon El Maestro, Seiji Saito, Mateusz Bodzioch czy Michał Michałek okazali się zwyczajnie za słabi na zespół z Ekstraklasy. O ile dla tego ostatniego można było przewidzieć taką rolę w drużynie, o tyle wcześniejsza trójka czym prędzej powinna opuścić Kielce (niektórzy już to zrobili).
Letnie wzmocnienia może nie powaliły na kolana, ale też nie osłabiły potencjału „żółto-czerwonych”. W zasadzie każdy z piłkarzy zakupionych w przerwie między sezonami ma jeszcze coś do udowodnienia. Teraz może im jednak być o to trudniej, gdyż w zimie z pewnością Tomasz Chojnowski podpisze umowy z kilkoma nowymi graczami. Oby lepszymi niż ci obecni, bo wzmocnienia tylko dlatego mają sens...
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
Zieliński słaby był już wcześniej, jest szybki mało dostaje szans ale te setki jakie marnuje to nie dziwię się że tak mało gra.
Foszmańczyk dobrze zaczął ale chyba po ślubie obniżył loty :)
Janota jest dobry, ale niestety wielu widzi w nim guru, piłkarscy "eksperci" widzą w nim gracza nr 1, póki co to nazwisko nie gra tak wspaniale
Natomiast Sierpina całkowicie mnie zaskoczył, jego szybkość i pewność siebie a w ataku, będą z niego ludzie :)