Żółtak: Dla Chambery jest to mecz o życie
- Jesteśmy świadomi tego, jak wielka szansa otwiera się przed nami. Jeżeli wygramy we Francji, a pozostałe mecze ułożą się po naszej myśli, wówczas będziemy niemal pewni awansu do następnej rundy – mówi Daniel Żółtak.
Humory w zespole po ostatnich zwycięstwach pewnie dopisują?
Daniel Żółtak: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego tygodnia. Wprawdzie zakładaliśmy sobie, że możemy wygrać wszystkie trzy mecze, ale nie przypuszczaliśmy, że tak dobrze w nich zaprezentujemy. Jesteśmy zadowoleni z naszych ostatnich wyników. Na treningach panuje bardzo dobra atmosfera. Wszyscy z wielkim zapałem trenują, nikogo nie trzeba zachęcać do pracy.
Jak wyglądają przygotowania do meczu z Chambery?
- Dzisiaj (rozmowa przeprowadzona we wtorek) mamy tylko jeden trening. Będziemy jeszcze analizowali wideo z zapisem ostatniego meczu i zobaczymy jakie błędy w nim popełniliśmy. Wszystko po to, aby w następnym spotkaniu te pomyłki po prostu wyeliminować. Francuzi będą jednak robić to samo. Być może zagrają inaczej niż w sobotniej rywalizacji. Na pewno ich trener będzie chciał nas czymś zaskoczyć, dlatego można się spodziewać zmian zarówno ataku, jak ich w obronie. Będziemy musieli na to uważać, stąd solidnie przygotowujemy się do tego meczu.
Zespół z Francji przed czwartkowym meczem zapewne nie potrzebuje dodatkowej mobilizacji...
- Można powiedzieć, że dla Chambery jest to mecz ostatniej szansy. Nasza ewentualna wygrana w zasadzie przekreśla szanse Francuzów na wyjście z grupy. Dla nas z kolei byłaby to sytuacja idealna – mielibyśmy bowiem dziewięć punktów, a Chambery tylko trzy. Jednak przy naszej porażce ta różnica będzie wynosić zaledwie dwa punkty. To wszystko powoduje, że dla Francuzów jest to mecz o życie. Oni muszą wygrać, tym bardziej, że grają u siebie. Gdzie zdobywać punkty w Lidze Mistrzów, jak nie we własnej hali? My do tego meczu przystąpimy w znacznie bardziej komfortowej sytuacji. Jedziemy do Francji troszkę na takim luzie, ale chcemy pokazać dobrą piłkę ręczną - taką jaką zaprezentowaliśmy w ostatnim tygodniu w Kielcach.
Sobotni mecz wygraliście przede wszystkim dzięki świetnej grze w obronie. Stracić dwadzieścia dwie bramki w meczu z wicemistrzem Francji to bardzo dobry wynik.
- Już przed pierwszym meczem trener uczulał nas na grę w ataku zespołu z Francji. Naszym założeniem było wyłączenie środkowego, lewego rozgrywającego oraz kołowego. Ci zawodnicy rzucali dużo bramek w poprzednich meczach i niejako ciągnęli ten zespół. Udało nam się ich w pierwszym spotkaniu wyeliminować z gry. Nie daliśmy im także za pograć w ataku pozycyjnym. Może za wyjątkiem początku drugiej połowy, kiedy to sporo dobrych piłek otrzymał kołowy, ale świetnie w sytuacjach sam na sam z nim zachował się Marcus Cleverly. Cieszy to, że nawet przy słabszej postawie defensywy możemy liczyć na ratunek ze strony naszego bramkarza.
Co zrobić, aby po raz drugi pokonać Francuzów?
- Trener na pewno będzie uczulał nas, żeby zagrać podobnie jak w pierwszym meczu. Musimy zatem agresywnie siąść na przeciwniku, wywierać na nim presje i nie dać mu swobodnie grać piłką. To właśnie wychodziło nam w pierwszym meczu. W czwartek będziemy się starali zagrać jeszcze lepiej w obronie, gdyż to właśnie dobra postawa defensywy może okazać się kluczowa w kontekście całego spotkania. W ostatnich meczach nasza gra wyglądała dobrze niemal we wszystkich elementach. W czwartek będziemy się starali jeszcze bardziej podwyższyć poziom. Wiemy, że Chambery jest bardzo groźne i wywieźć punkty z ich terenu będzie niezwykle trudno. Przegraliśmy tam dwa lata temu, ale wtedy mieliśmy zupełnie inny zespół, więc nie ma co porównywać tych spotkań. Musimy podejść do tego meczu w stu procentach skoncentrowani.
Spośród waszych ostatnich przeciwników największy opór stawiła wam drużyna Bośni Sarajewo. Czy to oznacza, że był to najtrudniejszy rywal z jakim mierzyliście się w ostatnim tygodniu?
- Z Bośnią nie zaliczyliśmy dobrego meczu. Od początku tego spotkania gra nam się nie kleiła. Bośniacy nas troszkę zaskoczyli, zwłaszcza swoją postawą w ataku. Tych bramek rzucili nam zdecydowanie za dużo, bo aż trzydzieści. Rzadko nam się zdarza tracić aż tyle goli, zwłaszcza z takim zespołem. Po tej rywalizacji mogliśmy mieć zastrzeżenia do naszej gry w obronie, bo w tym elemencie powinniśmy zagrać zdecydowanie lepiej. Na pewno do czasu meczu rewanżowego z Bośnią będziemy wiedzieli co poprawić w naszej grze, ale to nas czeka dopiero za kilka miesięcy. Inaczej było z Chambery, z którym zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W drugiej połowie udało nam się odskoczyć rywalowi i dzięki temu odnieśliśmy pewne zwycięstwo. Nie ma łatwych rywali. Każdy przeciwnik w Lidze Mistrzów jest bardzo ciężki, dlatego do każdego zespołu trzeba podchodzić z należytym szacunkiem.
Ewentualne zwycięstwo w czwartkowym meczu bardzo przybliży was do upragnionego awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów...
- Jesteśmy świadomi szansy, jaka przed nam się otwiera. Jeżeli wygramy w Chambery, a pozostałe mecze w grupie ułożą się pod nas, to będziemy mieli naprawdę sporą przewagę nad resztą zespołów. Myślę, że wtedy będziemy mieć niemal 90 procent pewności, że awansujemy. Aby nie uzyskać promocji musielibyśmy wszystko przegrać, a nasi główni rywale wygrywać mecz za meczem. Wiemy o co gramy. Na razie walczymy o awans, a jeżeli uda nam się go osiągnąć wówczas będziemy myśleli co dalej. Na razie jednak skupiamy się na najbliższym spotkaniu z Chambery.
Coraz więcej fachowców zaczyna doceniać waszą dobrą postawę. W wielu mediach mówi się o was wiele pozytywnych rzeczy. Zapewne cieszą was takie pochwały?
- Oczywiście, że tak. Wszyscy zakładali, że będziemy walczyć o pierwszą czwórkę, ale nikt się nie spodziewał, że będziemy osiągać tak dobre wyniki. Można powiedzieć, że nasze dotychczasowe rezultaty są ponad plan minimum, jaki sobie ustaliliśmy. Ważne jest też to, że nasza gra wygląda naprawdę dobrze. W każdym meczu walczymy do samego końca, bez względu na to, czy rywalizacja przebiega po naszej myśli, czy też nie. Pokazaliśmy to w pojedynkach z Gorenje, czy też z Bośnią. Kibice doceniają nasz wysiłek i są zadowoleni z wyników. Można powiedzieć, że w jakimś stopniu jesteśmy niespodzianką obecnych rozgrywek Ligi Mistrzów.
Rozmawiał Grzegorz Walczak
Żółtak podczas walki w obronie
Wasze komentarze