Powtórka z rozrywki?
Rywalizacji Chambery - Vive Targi cześć druga. Niecały tydzień temu w Hali Legionów górą byli kielczanie. Teraz jednak żądni rewanżu Francuzi na własnym parkiecie będą chcieli zmazać wielką plamę z Kielc. To ostatni tegoroczny mecz drużyny Bogdana Wenty w Lidze Mistrzów, więc ewentualne zwycięstwo zapewni dobry humor na najbliższe dwa miesiące.
Takich emocji, w tak krótkim czasie kieleccy kibice szczypiorniaka nie przeżywali od dawna. Dwa mecze Ligi Mistrzów plus klasyk polskiej ligi - i to wszystko w ciągu tygodnia w Hali Legionów! Zainteresowanie meczami było ogromne, dlatego nie dziwił fakt, że trzy razy w kieleckiej hali zasiadł komplet kibiców. I gospodarze nie zawiedli! Szczypiorniści zaserwowali swoim sympatykom piłkę ręczną na najwyższym poziomie, co najważniejsze, ukraszoną trzema cennymi zwycięstwami. - Pewnie nasi kibice stracili sporo zdrowia i nerwów, gdy oglądali nasze spotkania. Wykonaliśmy plan jaki sobie założyliśmy, czyli zdobyliśmy 6 punktów w trzech meczach u siebie. Cieszymy się, że w tych rywalizacjach hala wypełniona była co do ostatniego miejsca. Na szczęście odwdzięczyliśmy się naszym sympatykom dobrą grą i świetnymi wynikami – z satysfakcją wyznał Mariusz Jurasik, jeden z głównych architektów tego sukcesu.
Ale najważniejszy i najtrudniejszy wydawał się być ostatni mecz z francuskim Chambery Savoie. Zwycięstwo dawało kielczanom komfortowy start do rundy rewanżowej Ligi Mistrzów. Pierwsza połowa potwierdziła obawy ekspertów. Vive Targi przez długi czas nie mogło uzyskać większej przewagi nad rywalem. Wynik przez całą pierwszą odsłonę oscylował w okolicach remisu i dopiero w ostatnich sekundach gospodarze zdołali zdobyć bramkę na 14:12. Ale to co stało się po przerwie, w pamięci kieleckich kibiców pozostanie na długo. Kielczanie w krótkim czasie rozbili w drobny mak gości z Francji i po końcowym gwizdku mogli się cieszyć z najbardziej okazałego w historii zwycięstwa w Lidze Mistrzów - 31:22.
O tym jednak, że ta wygrana kosztowała "żółto-biało-niebieskich" sporo zdrowia przekonali się Jurasik i Marcus Cleverly. Obaj bohaterowie spotkania nie byli w stanie samodzielnie opuścić parkietu Hali Legionów. Na szczęście kontuzje nie okazały się tak groźne, jak się wstępnie wydawało, dlatego nie ma przeciwwskazań przed występem obu graczy w następnym ważnym meczu.
Bo już w czwartek we francuskim Chambery na kielczan czekają żądni rewanżu gospodarze. - Musimy zapomnieć o tym meczu i zmienić oblicze naszej drużynie. U siebie musimy zagrać zupełnie inaczej – mówił jeszcze w Kielcach trener Francuzów, Philippe Gardent.
Jednak to co było atutem kielczan jeszcze w sobotę, teraz będzie korzyścią dla Chambery. Vive po raz pierwszy od porażki z Veszprem zagra na wyjeździe w Lidze Mistrzów. Jeszcze wcześniej "żółto-biało-niebiescy" grali na parkiecie rywala w niemieckim Karlsruhe, gdzie - podobnie jak Chambery - zanotowali bardzo cenny remis z Rhein-Neckar.
Ale wyjazd do Francji nie będzie dla szczypiornistów Vive tylko wycieczką krajoznawczą. Ewentualna wygrana bardzo zbliży kielczan do upragnionego i do tej pory nieosiągalnego sukcesu, jakim jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Sytuacja w tabeli jest bardzo korzystna dla Vive. Do prowadzących Veszprem i Rhein-Neckar kielczanie tracą jedynie punkt, a nad czwartym Chambery mają cztery „oczka” przewagi. - Awans jest na wyciągnięcie ręki.. Po ostatnim spotkaniu można spekulować, że we Francji pójdzie nam równie łatwo. Dobrze jednak wiemy, że ten zespół na własnym parkiecie będzie zupełnie inną drużyną. Na pewno czeka nas bardzo ciężka rywalizacja – przestrzega skrzydłowy kielczan, Patryk Kuchczyński.
Oby w czwartkowy wieczór, po końcowym gwizdku sędziego kieleccy szczypiorniści schodzili z parkietu w wspaniałych humorach. Po remisie i porażce na wyjazdach wreszcie czas na zwycięstwo na obcym terenie.
Początek spotkania Vive Targów Kielce z Chambery Savoie w czwartek o godzinie 20.30.
Czy i tym razem Vive pokona Chambery?
Wasze komentarze