Daszkiewicz: Mówiąc delikatnie - rozegraliśmy nie najlepsze zawody
- Pojawiła się niefrasobliwość w naszych szeregach, zwłaszcza na zagrywce. Podjęliśmy ryzyko nieadekwatne do osiągniętych korzyści. W momencie, gdy prowadziliśmy 10:6, zepsuliśmy 3 na 4 zagrywki, do tego pomyliliśmy się w ataku. I przewagę, którą bardzo ciężko wywalczyliśmy, oddaliśmy w kilka chwil - mówił po porażce z ZAKSĄ Dariusz Daszkiewicz.
Michał Ruciak (kapitan ZAKSY): Cieszymy się ze zdobycia trzech punktów, bo taki cel sobie postawiliśmy przed wyjazdem do Kielc. Do tego przez cały mecz kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Tylko trzecia kwarta rozpoczęła się dla nas źle i musieliśmy zaprezentować pogoń za rywalem. Duża też w tym zasługa zespołu, że potrafiliśmy odrobić stratę i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Michał Kozłowski (kapitan Effectora): To był bardzo ciężki mecz. W dwóch pierwszych setach nie pokazaliśmy nawet połowy naszych umiejętności. Całe szczęście, że w trzecim choć trochę udało nam się napędzić stracha rywalom. ZAKSA była lepsza od nas w każdym elemencie gry.
Daniel Castellani (trener ZAKSY): Gratulacje dla moich zawodników, bo to nie był łatwy mecz. Graliśmy z naprawdę trudnym zespołem, który dysponuje sporym potencjałem. Cieszę się, że wyszliśmy na parkiet bardzo skoncentrowani i agresywni już od początku spotkania. To był dobry mecz mojej drużyny.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora): Zespół z Kędzierzyna wygrał jak najbardziej zasłużenie. Goście praktycznie cały czas kontrowali to spotkanie. My, delikatnie mówiąc, rozegraliśmy nie najlepsze zawody. Mieliśmy problemy w zasadzie w każdym elemencie – w zagrywce, w drugim secie w wyprowadzeniu ataku. W trzecim wydawało się, że nasza gra zaskoczyła i pokazujemy, to co potrafimy. Bardzo dobrą skuteczność mieliśmy w ataku – 62%. Niestety, potem pojawiła się niefrasobliwość w naszych szeregach, zwłaszcza na zagrywce. Podjęliśmy ryzyko nieadekwatne do osiągniętych korzyści. W momencie, gdy prowadziliśmy 10:6, zepsuliśmy 3 na 4 zagrywki, do tego pomyliliśmy się w ataku. I przewagę, którą bardzo ciężko wywalczyliśmy, oddaliśmy w kilka chwil. Potem próbowaliśmy jeszcze walczyć, ale dzisiaj troszeczkę zbyt bojaźliwie podeszliśmy do tego spotkania. Były momenty dobrej gry, szczególnie w obronie, lecz zdarzały się nam bardzo długie przestoje. Nie potrafiliśmy ruszyć do przodu.