Krajobraz po Piaście: weltklasse Szekely'ego. Tylko ten Stano...
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego to Piast był faworytem starcia z Koroną. Jakże błędne były takie typy! Piłkarze Ojrzyńskiego zagrali jak za najlepszych czasów z zeszłego sezonu, rozbijając w proch i w pył solidny zespół gości. Praktycznie każdy tryb tej machiny działał jak należy.
Uwierzcie, naprawdę bardzo przyjemnie pisze się takie teksty. Pozytywów jest wiele, a złych wydarzeń – prawie w ogóle. Zacznijmy od Vlastimira Jovanovicia. Bośniak, który na ogół pozostaje w cieniu, tym razem dał powód by zrobiło się o nim głośniej. Swego czasu zarzucano mu, że nie potrafi odnaleźć się w środku pola bez Aleksandara Vukovicia. Z każdym kolejnym spotkaniem udowadnia, że to nonsens. Wykonuje czarną robotę w defensywie, od czasu do czasu nękając szeregi obronne rywali. Ostatnio przedłużył kontrakt z Koroną aż o trzy lata. Oby nadal tak świetne!
Mimo wszystko mało kto spodziewał się w pierwszej jedenastce na mecz z Piastem Janosa Szekely’ego. Rumun co prawda mógł zostać bohaterem kielczan już przed tygodniem, lecz w Białymstoku sędzia nie podyktował rzutu karnego za rękę, którą Norambuena zagrał po strzale starego znajomego Pawła Golańskiego. W piątkowy wieczór aż miło było patrzeć na byłego zawodnika Wołgi Niżni Nowogród. Był obecny wszędzie. Już nawet nie chodzi o tą bramkę, po prostu rywale ciągle go faulowali. Z bezradności. Inaczej nie potrafili go zatrzymać. Mamy jednak nadzieję – i tu mały apel do Janosa – że będziemy o nim pisać tylko i wyłącznie ze względów sportowych. Bo trzeba przyznać, że Rumun kilka razy w sposób godny politowania starał się wymuszać rzuty wolne. No, ale za całokształt, jak to mówią w Niemczech – weltklasse!
Wspominaliśmy już o tym analizując spotkanie z Jagiellonią. Kolejny raz z dobrej strony pokazał się Łukasz Sierpina. Filigranowy skrzydłowy wydaje się być niezmordowany. Nawet w ostatnich minutach meczu biegł do piłki na pełnej szybkości! Kilka jego rajdów naprawdę mogło się podobać. Często próbował też strzelać zza „szesnastki”. Wraz z nim świetnie spisywał się oczywiście Maciej Korzym. Pech chciał, że nie celebrował on swej kolejnej ligowej bramki. Może nastąpi to już w Łodzi?
Po starciu z krakowską Wisłą dostało się nieco Tomaszowi Foszmańczykowi. Pomocnik w piątek pokazał jednak, że nie powiedział ostatniego słowa. Jego asysta przy bramce Artura Lenartowskiego wyglądała na element ćwiczony na treningach do upadłego. Zagranie na pamięć i odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. O to chodzi!
Bardzo dobrze spisał się również Ołeksij Szlakotin. Szczególnie jego dwie interwencje mogły przypaść do gustu kibicom „złocisto-krwistych”. Kto wie, może Ukrainiec na stałe zagrozi Zbigniewowi Małkowskiemu w walce o miejsce w pierwszej jedenastce Korony? Z pewnością ma ku temu predyspozycje.
I niby wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedna sytuacja, która rzuciła spory cień na wynik i grę „żółto-czerwonych”. Pavol Stano nabawił się urazu. Jak ciężkiego? To się dopiero okaże. Jedno jest pewne – „Panocek” niemalże na pewno nie pojawi się na boisku w tej rundzie. Leszek Ojrzyński ma jednak gorsze strapienie... Jeśli potwierdzą się najgorsze obawy, to Słowak może nie zagrać już w ogóle w obecnym sezonie! Wszyscy trzymamy kciuki za powrót do zdrowia sympatycznego obrońcy.
Warto też wspomnieć o scysji Aleksandara Vukovicia z Fernando Cuerdą. Nie mamy pojęcia kto zawinił, wiemy jednak, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Mamy nadzieję, że obaj panowie już sobie wszystko wyjaśnili i nie żywią do siebie urazy.
Już w sobotę kielczanie będą podejmowani przez Widzew. Trzy punkty przywiezione z województwa łódzkiego mogą sprawić, że podopieczni Ojrzyńskiego na przerwę zimową udadzą się w niezłych humorach, niezależnie od wyniku spotkania z Lechem. Łodzianie to ekipa nieobliczalna, zresztą jak większość zespołów w T-Mobile Ekstraklasie. Koroniarze nie mogą spocząć na laurach, ciągle muszą ciężko trenować. Jeżeli nadchodzący tydzień przepracują sumiennie, to o przywiezienie dobrego wyniku z Alei Piłsudskiego chyba możemy być spokojni.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze