Rezerwowi dali koncert. Trener będzie miał powody do namysłu
Korona Kielce odniosła niezwykle efektowne zwycięstwo pokonując Piasta Gliwice aż 4:0.- Gospodarze mocno nas zaatakowali, przetrzymaliśmy to. Być może gdyby nie gol, który zdobyli tuż po przerwie losy tego spotkania potoczyłyby się inaczej – zastanawiał się po końcowym gwizdku Adrian Klepczyński.
„Złocisto-krwiści” wprawili w stan euforii swych fanów tuż po rozpoczęciu meczu. - Szybko ułożyliśmy sobie spotkanie. W drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać efektownie. Bardzo się cieszymy, że wraz z nami powody do radości mają kibice. Każde zwycięstwo cieszy, ale w takich rozmiarach szczególnie – mówił Artur Lenartowski.
Przyczyn klęski w stolicy Gór Świętokrzyskich szukał z kolei defensor gości, Adrian Klepczyński: - Szybko stracona bramka pokrzyżowała nam plany taktyczne na ten mecz. Po chwili mogliśmy wyrównać, szkoda, że piłka nie wpadła do siatki. Korona mocno nas zaatakowała, przetrzymaliśmy to.
Zawodnik gliwickiego klubu był zdania, że przy odrobinie szczęścia losy tego pojedynku mogły być zupełnie inne: - Być może gdyby nie gol, który gospodarze zdobyli tuż po przerwie losy tego spotkania potoczyłyby się inaczej. A nawet jeśli gospodarze by wygrali, to z pewnością nie w takim rozmiarze.
Korona przystąpiła do gry osłabiona brakiem kilku kluczowych zawodników. Mimo to nie dało się odczuć, że na boisku brakuje ważnych ogniw drużyny. - Rezerwowi zawsze starają się stanąć na wysokości zadania. Nawet jeśli tak jak dziś dochodzi do wykluczeń za kartki i kontuzji, dotychczasowi dublerzy chcą pokazać się z jak najlepszej strony. Tym samym mają nadzieję, że trener przy ustalaniu jedenastki na kolejne spotkanie mocno się zastanowi – zakończył Lenartowski.
fot. Oskar Patek