Tomasz Józefacki: Czeka nas ciężki mecz z klasowym przeciwnikiem
Poza czterema zawodnikami: Zniszczołem, Kozłowskim, Kokocińskim i Staszewskim to nowi gracze uzupełnili skład Effectora. Jednym z siatkarzy, który jako ostatni podpisał kontrakt z klubem był Tomasz Józefacki – doświadczony atakujący, który zaliczył występy na polskich, jak i zagranicznych parkietach.. O miejsce w wyjściowej szóstce Effectora popularny „Józek” powalczy z Armando Dangerem.
Zacznijmy od podstaw. Co skłoniło Cię do gry dla kieleckiej drużyny?
– Prawda jest taka, że na końcówkę września wszystkie kluby, zwłaszcza w Polsce, są już skompletowane. Całkiem niedawno pojawiła się możliwość gry dla Kielc. Po rozmowach z prezesem Jackiem Sękiem doszliśmy do porozumienia i, nie zastanawiając się zbyt długo, podjąłem decyzję o grze w Effectorze. Duże znaczenie miała dla mnie również odległość Kielc od Rzeszowa, w którym mieszka moja rodzina. Będzie nam to umożliwiało bardzo częste wizyty.
Dwa poprzednie sezony spędziłeś za granicą. Czy kibice są cechą odróżniającą od nich polską ligę?
– W Polsce panuje szczególnie dobra atmosfera wokół siatkówki. Jesteśmy sportowcami, na których kibice patrzą nieco przychylniej. W Grecji zainteresowanie tą dyscypliną było zdecydowanie mniejsze. Graliśmy dla samych siebie, hale świeciły pustkami. Co innego we Francji. Tam byłem w mniejszej miejscowości Narbonne, gdzie królowały rugby i siatkówka. Był to sport lokalny, więc ludzie chętnie, całymi rodzinami przychodzili na rozgrywane przez ans spotkania.
W Kielcach jesteś od niespełna kilku tygodni. Jak zapatrujesz się na grupę stworzoną przez trenera Daszkiewicza?
– Wiadomo, ze zespół był troszeczkę później budowany. Niektórzy zawodnicy, między innymi ja, dołączyli bardzo późno i pod kątem sportowym potrzebujemy jeszcze sporo czasu, i wiele wspólnych treningów, aby nasze występy wyglądały lepiej. Uważam, że atmosfera w drużynie jest bardzo dobra.
A co możesz powiedzieć o samym szkoleniowcu?
– Trudna rzeczą dla zawodnika jest mówienie o jego trenerze. Myślę, że czas będzie korzystny dla nas i z jego upływem będziemy się coraz lepiej dogadywać. Na tę chwilę jest dobrze. Przed nami jednak wiele godzin pracy i jestem przekonany, ze współpraca będzie wzorowo się układała.
W najbliższą sobotę zespół Effectora czeka pierwszy mecz „o stawkę”. Jak nastroje przed pierwszym spotkaniem w Pluslidze?
– Przede wszystkim bojowe! Każdy zawodnik trenuje po to, żeby grać mecze ligowe, których stawką są punkty. Mamy ciężki mecz na wyjeździe z trudnym klasowym przeciwnikiem. Jedziemy walczyć i jest to dla nas założenie numer jeden. Jeżeli zagramy siatkarsko dobrze i włożymy w to trochę serca, przywieziemy z Jastrzębia punkty.