Krajobraz po GKS-ie: „Najniższa” bramka sezonu
Wielu kibiców przed meczem wyobrażało sobie jak to Korona Kielce rozniesie w Bełchatowie słabiutki GKS. Szału nie było – „złocisto-krwiści” przez większość spotkania mieli inicjatywę, ale nie zdołali jej wykorzystać. Więcej niż mogli, zrobili za to gospodarze, którzy zdobyli dość kuriozalną bramkę. Miało być zwycięstwo, pozostaje zadowolić się jednym punktem.
I wszystko przez... No właśnie, przez co? Dużą łamigłówkę przed spotkaniem z Zagłębiem Lubin będzie miał Leszek Ojrzyński. Bo indywidualnie chyba nikt aż nadto nie zawiódł. A jednak coś w kolektywie nie gra... Zapraszamy do debaty poświęconej wyjazdowemu starciu Korony.
Negatywy
„No chłopie, coś ty zrobił!” – to chyba najlżejsze słowa, jakie popłynęły z ust sympatyków Korony. Paweł Golański w końcówce meczu z GKS-em, tuż po zdobyciu bramki przez Pawła Sobolewskiego, dał się podpalić i w kilka sekund zapracował sobie na czerwoną kartkę. Bezpośrednio po meczu sam przyznał, że była to „akcja” pod ewidentny wylot z boiska. Naprawdę szkoda, bo zamiast obrazka, w którym „żółto-czerwoni” depczą GKS-owi po piętach i walczy o zwycięską bramkę (na co się zanosiło) byliśmy świadkami małego horroru z wyczekiwaniem na ostatni gwizdek sędziego w tle.
168 cm – dokładnie tyle wzrostu ma Tomasz Wróbel, który jako prawdopodobnie najniższy piłkarz meczu GKS – Korona, wbił gola na 1:0. Strata w środku pola, jeden z naszych obrońców nie zdążył wrócić, idealna wrzutka Kamila Kosowskiego i gol. Szkoda tylko, że w momencie dośrodkowania byliśmy nieprzytomni na tyle, by osamotniony Wróble mógł wbić futbolówkę do siatki. Zbigniew Małkowski – całkowicie słuszne pretensje do kolegów z defensywy.
Korona przez większość spotkania grała swoje. Miejscami zdawałoby się nawet, że kielczanie kontrolują przebieg gry. Niestety, niewiele z tego wynikało. Nie przypominam sobie zbyt wielu składnych akcji ofensywnych kieleckiego zespołu. Najlepsze szanse na zdobycie bramki wynikały przede wszystkim z uderzeń z dystansu i wrzutek. Pozostaje pytanie – czy to przez taktykę GKS-u, który ustawił defensywę blisko własnej bramki, przez co nie pozwolił Koronie na rozwinięcie skrzydeł? Czy jednak to „złocisto-krwiści” popisali się bezradnością ofensywną i słabym zrozumieniem z najdalej rozstawionym Marcinem Żewłakowem?
Pozytywy
Przede wszystkim, brawo dla kibiców Korony za świetną oprawę!
Wracając do podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego – owszem, brakowało składnych akcji, ale mimo to kielczanie zdołali wypracować sobie kilka dogodnych pozycji strzeleckich. Piękne uderzenie Michała Janoty, poprzeczka Pawła Golańskiego przy rzucie wolnym (przez ostatnie dwa tygodnie intensywnie trenował ten element gry i niestety teraz będzie miał na to jeszcze więcej czasu), Pavol Stano po zgraniu piłki przez Żewłakowa – było naprawdę blisko. Sytuacjami strzeleckimi do 20. minuty spotkania moglibyśmy obdzielić cały mecz z Lechią Gdańsk. Szkoda tylko, że bramkarz GKS-u, Adam Stachowiak był w bardzo dobrej dyspozycji.
Szczerze mówiąc obawiałem się, że karnego nie będzie strzelał wciąż niedyspozycyjny Aleksandar Vuković, jednak Paweł Sobolewski szybko rozwiał moje wątpliwości. Nie ma dobrze obronionych „jedenastek”, są tylko źle wykonane. „Sobol” zrobił to perfekcyjnie. Jak sam przyznał, jest w gronie piłkarzy, którzy intensywnie trenują ten element. I wiedział, że pod nieobecność „Aco” to właśnie on będzie musiał przechytrzyć Stachowiaka.
Perspektywa
Ostatni bilans Korony to dwa remisy oraz zwycięstwo. Powoli, jednak zmierzamy w dobrym kierunku. Co prawda, nie byliśmy świadkami widowiska rodem z hiszpańskiej ekstraklasy, ale i tak „złocisto-krwiści” mieli kilka przebłysków i parcie na bramkę rywala. Tym razem do zwycięstwa zabrakło niewiele. Kolejny mecz z Zagłębiem to KONIECZNE odblokowanie indolencji piłkarskiej właśnie z tym zespołem. W końcu wypadałoby wygrać z lubinianami i chyba nadszedł na to najwyższy czas.
Fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
...a co robil Lech na lawce rezerwowych ? /caly czas mialem obawy ,ze trenejro go wpusci grrrrr/