Trzy punkty są obowiązkiem. Korona jedzie do rozbitego Bełchatowa
Po wtorkowej porażce w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów, zawodnicy Korony Kielce wracają na ligowe boiska. Traf chciał, że zmierzą się z GKS-em Bełchatów, który po pięciu wpadkach z rzędu znajduje się na dnie tabeli. Ponadto zawodnicy „Brunatnych” od kilku dni trenują pod okiem dotychczasowego asystenta pierwszego trenera, gdyż Kamil Kiereś został zwolniony z piastowanej przez niego funkcji.
Czarę goryczy przelało niepowodzenie w potyczce ze Śląskiem Wrocław. Bełchatowianie ulegli mistrzom Polski 1:2 i tym samym kolejny raz nie zdobyli choćby jednego punktu. Okrągłe zero na koncie byłej drużyny Marcina Żewłakowa po pięciu spotkaniach to było zbyt wiele jak na cierpliwość klubowych działaczy. Póki co, Kieresia zastąpił Jan Złomańczuk, ale na dniach ma zostać podane nazwisko nowego szkoleniowca. Pewnym jest jednak, że współpracownik byłego trenera GKS-u poprowadzi „Torfiorzy” w starciu z Koroną.
Przeciwko kielczanom z całą pewnością nie zagrają Mateusz Mak i Maciej Wilusz. Leczą oni bowiem urazy, które nabyli jakiś czas temu. Niewiadomą jest sytuacja Grzegorza Barana i Michała Maka. Ten pierwszy poturbowany został w pucharowej potyczce ze Śląskiem (0:3), zaś ten drugi ma szansę wykurować się po kontuzji odniesionej dużo wcześniej.
Szczególnie niespokojny w bełchatowskim klubie był okres przerwy między rozgrywkami. GKS był o krok od utraty głównego sponsora (PGE), lecz ostatecznie firma ta została dalszym dobroczyńcą drużyny. Patrząc jednak na postawę piłkarzy ciężko oprzeć się wrażeniu, że zaistniałe zamieszanie odcisnęło na nich głębokie piętno.
Korona ostatni mecz w T-Mobile Ekstraklasy wygrała 2:1. Pokonanie Podbeskidzia Bielsko-Biała było o tyle ważne, że „żółto-czerwoni” zdobyli pierwsze trzy „oczka” w sezonie. Kto wie, może gdyby nie zwycięstwo z bielszczanami, kielczanie znajdowaliby się w podobnym położeniu co ich najbliższy rywal. Cztery punkty zdobyte w pięciu spotkaniach to wynik daleki od zadowalającego, jednakże pozwalający odskoczyć od strefy spadkowej.
Leszek Ojrzyński wciąż nie będzie mógł skorzystać z Aleksandara Vukovicia. Niejasny jest także los Janosa Szekely’ego, zaś Nikona El Maestro już dawno oddelegowano do treningów z Młodą Ekstraklasą. Pod znakiem zapytania stoi również występ Pawła Golańskiego, który w meczu pucharowym w Chorzowie nabawił się urazu. Nieciekawie sprawa ma się z Kamilem Kuzerą. - Kamil to twardziel, mimo bólu wychodził na boisko. Niewykluczone, że w ostatnich spotkaniach grał mimo pękniętych dwóch kości – przyznał szkoleniowiec „złocisto-krwistych”.
Sobotnie spotkanie będzie szczególne dla Marcina Żewłakowa, bowiem to właśnie stamtąd obecny napastnik Korony przyszedł do Kielc. Kibice „żółto-czerwonych” zapewne bardzo by chcieli, aby przypomniał o sobie byłemu pracodawcy zdobywając bramkę w sobotnie popołudnie.
Rozjemcą spotkania będzie Tomasz Garbowski z Kluczborka. Czy podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego powetują sobie porażkę w Pucharze Polski ligowym zwycięstwem? Odpowiedź poznamy już niebawem, a tymczasem serdecznie zapraszamy do naszego portalu, gdzie już jutro od godziny 13.30, równo z pierwszym gwizdkiem arbitra, będzie miała miejsce tradycyjna relacja Scyzorykiem wyryte!
fot. Anna Benicewicz-Miazga/Grzegorz Pięta
Wasze komentarze
skąd ten optymizm? przecież znów będą baty