Gra dobra, lecz tylko po przerwie. Puławy przetarciem przed LM
Małego stracha napędzili w pierwszej połowie podopiecznym Bogdana Wenty szczypiorniści Azotów Puławy. Mistrzowie Polski przed przerwą przede wszystkim w obronie wypadli niezwykle blado. Jak jednak podkreślają, to tylko przygotowanie do dużo ważniejszych spotkań – tych w Lidze Mistrzów.
Kielczanie z początku zupełnie nie przypominali zespołu, który w polskiej lidze jest w stanie wygrać z każdym znaczną przewagą bramkową. Wynik 20:17 po trzydziestu minutach meczu był małym zaskoczeniem. „Żółto-biało-niebiescy” diametralnie zmienili swe oblicze jednak po przerwie. - W drugiej połowie zaczęliśmy grać lepiej w obronie. Dzięki temu mogliśmy wyprowadzić kontrataki i rzucać dużo łatwych bramek – przyznał Manuel Strlek.
Chorwat w niedzielne popołudnie był jednym z najjaśniejszych punktów Vive Targów. Zdobył siedem goli i przebił go w tym tylko Ivan Cupić, który dziesięciokrotnie z powodzeniem oddawał rzuty na bramkę puławian.
Już za tydzień drużyna Bertusa Servassa zainauguruje grupowe zmagania w Champions League. Pierwszym rywalem, który zagości w hali Legionów będzie duński Bjerringbro-Silkeborg. Popularny „Manu” nie ukrywa, że starcia w PGNiG Superlidze mają za zadanie przygotować kielczan do walki o punkty na Starym Kontynencie: - Gra w polskiej lidze jest dla nas przetarciem przed Ligą Mistrzów. W tych rozgrywkach gra się ciężko. Jest tam dużo dobrych zespołów.
Zanim jednak przyjdzie niedziela, już w środę zawodnicy z Kielc rozegrają awansem czwarty mecz w lidze, w której są hegemonem. O 20.15 ich rywalem będzie MMTS Kwidzyn.
fot. Anna Benicewicz-Miazga (CKfoto.pl)