Kielecka siatkówka w rękach PLPS-u. Decyzja we wtorek
Kibice siatkówki w kieleckim wydaniu prawdopodobnie już wkrótce będą mogli odetchnąć z ulgą. – W najbliższy wtorek odbędzie się spotkanie Rady Nadzorczej Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej SA, na którym zapadną wszelkie decyzje dotyczące przyszłości tworu mającego zastąpić Farta – potwierdza kielecki szkoleniowiec, Dariusz Daszkiewicz.
Perspektywy odnośnie utworzenia nowej drużyny malują się w jasnych barwach. Dokumenty, od których zależała możliwość przekazania akcji klubu, podpisał Mirosław Szczukiewicz. – Jak stwierdził Artur Popko w rozmowie ze mną, ten warunek musimy spełnić. To z tymi dokumentami Jacek Sęk uda się na posiedzenie Rady Nadzorczej. Z tego, co wiem, żadnych innych przeszkód nie ma. Zalecenia co do hali i kwestii finansowych, mamy już zrealizowane – mówi Dariusz Daszkiewicz.
Wciąż nie jest znana nazwa firmy, która zostanie sponsorem tytularnym nowej drużyny. W pierwszej kolejności musi zapaść decyzja PLPS-u, który stwierdzi, czy wszystkie warunki co do pozostania w siatkarskiej ekstraklasie zostały spełnione. – Jeżeli takie postanowienie zostanie ogłoszone, już w najbliższym tygodniu informację podamy do publicznej wiadomości – twierdzi szkoleniowiec. Tak samo wyglądają kwestie personalne. Szkoleniem nowej drużyny najprawdopodobniej zajmie się wracający do korzeni Dariusz Daszkiewicz, który od kilku tygodni prowadzi dla grupy siatkarzy treningi.
Powoli klaruje się skład kieleckiej drużyny. Z poprzedniej ekipy na pewno zostaną: Michał Kozłowski, Miłosz Zniszczoł, Grzegorz Kokociński i Adrian Staszewski. W tworze nie zagra za to były kapitan Farta. – Maciek Pawliński nie przyjął naszych warunków. W związku z tym poszukał innego pracodawcy – tłumaczy Daszkiewicz. Trener wypowiada się również o szansach na grę Wojciecha Gradowskiego oraz Roberta Milczarka. – Jest to wielce prawdopodobne, ponieważ ci zawodnicy trenują teraz z nami. Do tego grona można również zaliczyć Sebastiana Wardę – środkowego Zaksy Kędzierzyn-Koźle, libero Jastrzębskiego Węgla, Bartosza Sufę oraz kilku juniorów z Kielc – dodaje szkoleniowiec.
Start plusligowych rozgrywek przypada na 9 października.
Nasz komentarz
Po zakończeniu ostatniego sezonu Plusligi (z rezultatami poniżej oczekiwań kibiców i zarządu klubu) pojawiały się pytania odnośnie zasadności funkcjonowania drużyny siatkarskiej w stolicy województwa. Zarzuty nie dotyczyły o tyle poziomu gry, o ile kwestii pozasportowych: frekwencji na spotkaniach, sposobu ich organizacji, czy spraw marketingowych. Pojawiły się głosy, że obok kibiców przychodzących na ul. Boczną podziwiać sportowe widowisko, są też i tacy, którzy mecz traktują wyłącznie jako okazję do towarzyskich spotkań, ewentualnie dobrą sposobność na spróbowanie popularnego w Hali Legionów chleba ze smalcem. Niektórych sympatyków dyscypliny oburzała również polityka Farta, skupiająca się na jej promocji poprzez dużą liczbę uczniów szkół, których zatrważająca większość poznawała nazwę „swojej” drużyny dopiero w momencie wypowiedzenia jej przez spikera. Generalnie rzecz ujmując, niektórym mecze zaczęły przypominać festyny, podczas których główna atrakcja (w domyśle: mecz siatkówki) schodziła na dalszy plan.
Pomijając wszystkie „ale”, Kielce zawsze były idealnym miejscem dla rozwoju jednej z najpopularniejszych dyscyplin w Polsce. Miasto na „szlaku mistrzów”, położone między Rzeszowem i Bełchatowem, miało szczęście trafić na Dariusza Daszkiewicza – człowieka znanego z oddania naszej drużynie. Szkoleniowiec w przeciągu zaledwie trzech (!) sezonów doprowadził drużynę do rozgrywek Plusligi. Mieszkańcy Kielc powoli zaczęli przekonywać się, że oprócz piłki ręcznej, nożnej oraz koszykówki, pozostaje w naszym mieście miejsce dla jeszcze jednej dyscypliny na wysokim poziomie. Siatkówka szybko zaskarbiła sobie grono sympatyków, którzy, jak mawia znany kibicom dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych - Tomasz Swędrowski, „złapali bakcyla tego sportu i nie będą chętni tej dyscypliny zdradzać”.
Nie mam więc zamiaru ukrywać: byłam zdumiona decyzją odnośnie możliwości zniknięcia Kielc z siatkarskiej mapy Polski. W końcu kibicowałam tej drużynie praktycznie od początku istnienia. Uczestniczyłam zarówno w meczach, które przyciągały szeroką publikę, jak i tych gromadzących garstkę widzów (baraże z Jadarem Radom…). Nie akceptuję argumentów mówiących o tym, że w Kielcach nie mamy siatkarskich tradycji. W końcu „tradycja” tworzy się na naszych oczach i tylko od nas zależy, czy szanse na to będą istniały w ciągu dalszym. Kwestią bezsporną jest również oczywiście rozwój siatkarskich talentów wśród kieleckiej młodzieży, która bez utworzenia siatkarskiego tworu, nie miałaby szans na pogłębienie swoich pasji.
Z radością przyjmuję więc dobre wieści o tym, że na istnienie siatkówki w Kielcach są ogromne szanse. W naszych rękach pozostaje jedynie zadbanie o to, aby (o ile kielecka drużyna w rozgrywkach wystartuje) po zakończeniu sezonu 2012/2013 wątpliwości dotyczących zasadności jej istnienia, już nie było...
Wasze komentarze
350cm w ataku to dla ciebie tak dużo? Przecież nawet Jungiewicz miał więcej. Z takim niskim składem to przeciwnicy będą z nas robić sieczkę, bo kto doskoczy np. do Bartmana, Nowakowskiego czy Cali? Zresztą Yosleyder ma większy zasięg w bloku niż Danger w ataku...
ćwiczy w Politechnice Warszawskiej, kontraktu nie podpisał.
A Jeżeli chodzi o Dangera to nie oceniajmy go tak pochopnie facet byl w Skrze sprawdzany ale mieli juz Atanasijevicia oraz Wlazłego wiec naprawde poczekajmy w poprzednim sezonie byl swietny zespol na papierze a parkiet pokazal, w tym sezonie tez moze byc inaczej zespol niby na papierze slaby a moze bedzie zabierał jakis pkt wielkim naszej ligi ;)
Ubawiło mnie pisanie,że autorka kibicowała drużynie niemal od początku istnienia i jako przykład podaje baraże z Jadarem.....te o utrzymanie? Mówienie o kibicowaniu od początku, to takie, gdy siedzieliśmy na hali na Żytniej i prócz bębna nie było niemal żadnego dopingu hehehe
Niestety nie ogarniam też akapitu jak to Kielce ZAWSZE były idealnym miejscem do rozwoju siatkówki i to,że są położone między Bełchatowem a Rzeszowem...No kluczowy argument.
Nie mam nic przeciwko własnym opiniom, ale oczekuję,że będą trochę mniej banalne - na tym zakończę, bo nie chcę zbyt ironizować.
szybki, skoczny no i wysoki (208 cm)
Żal żeby poszedł do jakiegoś czołowego klubu
bo się nie rozwinie [ława] np. tak jak Mika