Ojrzyński: Musimy szybko wejść na dobrą drogę...
- Zaczęliśmy podobnie jak przed tygodniem - od rzutu karnego, z taką różnicą, że tam była żółta, a dzisiaj czerwona kartka dla naszego zawodnika. Strzeliliśmy gola wyrównującego, niestety nie został on uznany, ale tak się czasami dzieje w piłce, nie wszystkie bramki są uznawane. Następnie kolejny rzut karny i kolejny gol - powiedział po porażce we Wrocławiu trener Korony, Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): Przede wszystkim gratuluję gospodarzom, bo wygrali i okazali się lepsi. My natomiast nie wracamy z wesołymi minami, bo przegrywamy kolejne spotkanie i znowu nie strzelamy gola. Zaczęliśmy podobnie jak przed tygodniem - od rzutu karnego, z taką różnicą, że tam była żółta, a dzisiaj czerwona kartka dla naszego zawodnika. Strzeliliśmy gola wyrównującego, niestety nie został on uznany, ale tak się czasami dzieje w piłce, nie wszystkie bramki są uznawane. Następnie kolejny rzut karny i kolejny gol.
W drugiej połowie chcieliśmy dograć do końca spotkania, ale też wyszliśmy z nadziejami. Gdyby udało się zdobyć kontaktowego gola, to mogłoby być inaczej, to jednak nam się nie udało. Przyjdzie jeszcze czas na analizę i wyciagnięcie wniosków.
Graliśmy w dziewięciu przeciwko jedenastu, dlatego nie mogliśmy grać wysoko i kotłowało się pod naszą bramką. Obrońcy musieli się przesuwać i grać nie w swoich strefach. Na pewno zostawiliśmy dużo serca i zdrowia na boisku. Teraz musimy szybko wejść na dobrą drogę i zrobić wszystko, by w kolejnym starciu na swoim stadionie wygrać.
Orest Lenczyk (trener Śląska): Dzisiejszy mecz z pewnością miał duże znaczenie dla zespołu Śląska, ponieważ graliśmy z drużyną walczącą, która chciała zrehabilitować się za nieudany mecz przed tygodniem. Korona broniła się rękami i faulami, co dawało nam rzuty karne i w konsekwencji gole. Chcieliśmy wygrać wyżej, ale brakowało ostatniego podania, a ponadto było ciężko przy takiej obronie rywali. Kielczanie tylko czekali na to, by wyprowadzić kontrę, wywalczyć rzut wolny i szukać swojej szansy na kontaktowego gola.
Trudno w tej chwili chwalić, że zagraliśmy na zero z tyłu, tym bardziej, że są wątpliwości czy Korona nie strzeliła tej bramki poprawnie. W ataku powinniśmy stworzyć sobie więcej okazji, a jeśli nie więcej, to powinniśmy być skuteczniejsi.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
A bramka była prawidłowa czego jaśnie pan boczny nie widział ale na pewno dowiedział się w szatni że popełnił błąd bo w drugiej połowie dwa razy puścił akcje "miszcza" które były spalone. Cóż, na Legii sędziowie pomogli i dziś też nie dali skrzywdzić gospodarzy.