Świetne dwadzieścia minut. A co się stało później?
Dobrze w meczu z Tatranem Presov zaprezentowali się zawodnicy Vive Targi Kielce. - Początek należał do nas. Graliśmy to co sobie założyliśmy – powiedział Krzysztof Lijewski. - Widać było u chłopaków chęci, ale potrzeba więcej dyscypliny – dodał Bogdan Wenta.
Kielczanie świetnie zaczęli to spotkanie. Po dwudziestu minutach prowadzili 11:3. - Początek należał do nas. Graliśmy to co sobie założyliśmy, czyli twardo w obronie i konsekwentnie w ataku. W końcówce pierwszej połowy w naszych szeregach pojawiło się dużo dekoncentracji i do przerwy prowadziliśmy tylko sześcioma bramkami – podsumował pierwsze trzydzieści minut Krzysztof Lijewski. - Było dużo ciekawych rzeczy. Bardzo dobre dwadzieścia minut, zarówno w obronie jak i ataku. Później zabrakło konsekwencji – stwierdził Bogdan Wenta.
A co się stało w drugiej połowie, gdy mistrzowie Polski zagrali słabiej, głównie w ataku. - Po przerwie widać było dużo rozluźnienia. Popełniliśmy sporo strat i oddawaliśmy nieprzygotowane rzuty. Cieszę się, że wygraliśmy. Trzeba wyciągnąć wnioski i w sobotę zagrać jeszcze lepiej – wyjaśnia Lijewski. Ze zrozumieniem do tej sytuacji podchodzi Wenta. - Widać było u chłopaków chęci, ale potrzeba więcej dyscypliny. To jest mecz sparingowy, więc trzeba grać spokojniej – mówi szkoleniowiec „żółto-biało-niebieskich”.
- Widać było dużą ochotę w grze Denisa Bunticia, który dobrze sobie radził. W obronie nie było do końca tak jak to sobie założyliśmy, bo Strlek musiał biegać bardzo daleko za skrzydłowym, bo Tomek Rosiński podwyższał pod rozgrywających, ale nie obniżał później i robiła się dziura. Na to musimy zwrócić uwagę – zakończył Wenta.
fot. Anna Benicewicz-Miazga/Vive Targi Kielce
Wasze komentarze