Kiercz: To drużyna jest najważniejsza. Oby trener dobrze wybrał
- Na pewno nas trochę martwi, że nie wygrywaliśmy w sparingach. Na boisko zawsze wychodzi się przecież po to, żeby pokonać rywala. Ale chcemy uspokoić kibiców, dajcie nam kredyt zaufania. Trenerzy wiedzą co robią. Przygotowywali nas tak, by forma przyszła w odpowiednim momencie – mówi Krzysztof Kiercz, obrońca Korony, który po nowym sezonie spodziewa się wiele dobrego.
- W ostatnich tygodniach przede wszystkim szlifowaliśmy formę fizyczną. To było czuć w nogach nawet później, gdy bardziej skupialiśmy się na taktyce czy zgrywaniu formacji. I nie uważam, by wychodziło nam to źle. Nie wygrywaliśmy, ale za sparingi na szczęście punktów nam nikt nie daje. Zabrakło nam przede wszystkim bramek. Wygraliśmy dwa sparingi, z rywalami których nazwy nie powalają na kolana, ale spokojnie – liga to co innego – uspokaja 23-letni stoper kieleckiej drużyny.
Korona nowe rozgrywki rozpocznie od dwóch bardzo ciężkich meczów wyjazdowych – już w niedzielę z Legią Warszawa, a tydzień później ze Śląskiem Wrocław. – Jedziemy na dwa ciężkie tereny, ale nie jesteśmy bez szans. Będziemy walczyć – tak jak w ubiegłym sezonie. Jeżeli odpalimy w tych dwóch pierwszych kolejkach, to potem będzie nam szło już z górki. Drużyna się podbuduje, będzie czuła moc i to przeciwnicy będą się nas bali. My nie boimy się nikogo – zapewnia Kiercz.
Drużyna się podbuduje, co nie oznacza jednak, że obecna atmosfera jest zła – przekonuje zawodnik. Nawet pomimo licznych porażek w sparingach i dość szczęśliwego zwycięstwa nad Olimpią Elbląg w Pucharze Polski. – Na obozach staraliśmy się integrować jak najlepiej. Chcemy utrzymać atmosferę, jaką mogliśmy się poszczycić przez cały poprzedni sezon. Wtedy i teraz wszyscy pójdą za każdym w ogień, to nam zawsze wpajał trener. Myślę, że chłopaki, którzy do nas latem dołączyli, szybko to odczuli. I raczej każdy z nich to potwierdzi. A chrzest? Był udany, ale żadnych zdjęć i filmików nie mamy! Wszystko zostaje w naszych głowach – śmieje się defensor.
Kto z nowych wniósł najwięcej do drużyny? – Nie chcę oceniać, bo to nie moja rola. Ale myślę, że każdy z nich coś da temu zespołowi. Ba! Oni już zaczęli wnosić świeżość i polot do ekipy. Trójka młodszych ma coś do udowodnienia – sobie, ale też całemu piłkarskiemu światkowi. Sądzę, że w trudnych momentach będą zagryzać zęby i walczyć za naszą Koronkę. A Marcin Żewłakow to kopalnia doświadczeń. Chętnie dzieli się radami i można się od niego dużo nauczyć – przekonuje Kiercz.
Dla Kiercza może to być sezon przełomowy. W poprzednim w barwach żółto-czerwonych wystąpił 7 razy, w tym 6 w podstawowym składzie. Wszystkie mecze zanotował jednak jesienią, bo wiosną pojawiał się na boisku już tylko w Młodej Ekstraklasie. – To mój drugi sezon w ekstraklasie. W pierwszym miałem wzloty i upadki, ale wiele się przez ten czas nauczyłem. Nigdy jednak nie stawiam swoich ambicji ponad cele drużyny. Trener ustala skład, a my walczymy. Każdy chce grać, po to trenujemy. Staram się zapomnieć o złych chwilach, to już historia i nie ma co żyć wspomnieniami. Wiele z siebie dałem teraz na treningach, żeby pokazać się trenerowi. Teraz decyzja należy do niego. I oby wybrał jak najlepiej. Ale nie dla mnie, lecz dla Korony – podkreśla 23-letni obrońca.
fot. Paula Duda, Oskar Patek,
Wasze komentarze