Rosiński: Nie pomagaliśmy Markowi
- W pierwszej połowie nasza obrona nie była rewelacyjna, nie pomagaliśmy za bardzo Markowi Kubiszewskiemu - mówi rozgrywający Vive Targów, Tomasz Rosiński.
Wygrana dwunastoma bramkami z odwiecznym rywalem musi robić wrażenie. W drugiej połowie daliście prawdziwy popis strzelecki. Spodziewaliście cie się tak łatwej przeprawy?
Tomasz Rosiński: Nie spodziewaliśmy się, że będzie to łatwe spotkanie. Mecze między nami praktycznie zawsze są bardzo wyrównane i do samego końca trzeba w nich walczyć o zwycięstwo. Dzisiaj tylko przez większą część pierwszej połowy była wyrównana walka, potem nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Cieszymy się, że dzisiaj tak świetnie wyszło nam to spotkanie. Szczególnie, że mieliśmy za sobą tak wspaniały doping kibiców.
Co takiego stało się w drugiej połowie, że momentami płocczanie wyglądali przy was jak juniorzy?
- Wydaje mi się, że nic szczególnego. Po prostu lepiej zaczęliśmy grać w obronie, bo do ataku dzisiaj nie było zastrzeżeń. W pierwszej połowie nasza obrona nie była rewelacyjna, nie pomagaliśmy za bardzo Markowi Kubiszewskiemu. W drugiej odsłonie oba te elementy w końcu "zaskoczyły", co pozwoliło nam przeprowadzać szybkie kontry. A że byliśmy przy tym skuteczni, stąd mamy tak wysoki wynik.
Nie ma co jednak ukrywać, że dzisiaj pomogły wam nieco kontuzje czołowych zawodników Wisły.
- Rzeczywiście, z takimi zawodnikami jak Madsen, czy Samdahl Wisła byłaby z pewnością groźniejsza. Dzisiaj ich "siódemka" wyglądała nieco inaczej, znacznie mniej groźnie, niż zakładano to przed sezonem. Na pewno mieliśmy ułatwione zadanie, bo na nieobecnych zawodnikach opierała się gra Wisły. Pamiętajmy jednak, że praktycznie ten skład płocczan, który dzisiaj wyszedł, w poprzednim sezonie toczył z nami wyrównane boje.
Nad najgroźniejszym rywalem macie już cztery punkty przewagi, która znacznie przybliża was to pierwszego miejsca na koniec rundy zasadniczej.
- Na razie jest za wcześnie,aby myśleć o play offach. Oczywiście, że Wiśle nie wystarczy ewentualne zwycięstwo nad nami w rewanżu, bo będą potrzebowali jeszcze jakiejś naszej wpadki. Do końca rundy zasadniczej jest jeszcze daleko, a przecież tak na prawdę ona nic nie znaczy. Wszystko rozstrzygać się będzie w play offach, a z doświadczenia wiemy, że Wisła w tej fazie prezentuje się nieco lepiej niż w sezonie zasadniczym. My na razie skupiamy się na kolejnych rywalach.
Rozmawiał Mateusz Kołodziej.
fot. Artur Starz