Przygody Maćka i Michała...
Tego Pana chyba znacie? :)
Środa był to dzień, który zapamiętamy na długo. I to nie ze względu na lanie, jakie dostali nasi siatkarze, a z powodu kilku niespodziewanych dla nas zdarzeń…
Excel – brzmi znajomo, prawda? Nam też dotychczas ta nazwa kojarzyła się tylko z arkuszem kalkulacyjnym, który jak uważają niektórzy wykładowcy na Politechnice potrafi zrobić wszystko ;-) Jednak Excel to także wielkie hale wystawiennicze we wschodnim Londynie, które na czas igrzysk zamieniły się w areny zmagań sportowców. W tym jednym kompleksie rozgrywano zawody w aż siedmiu dyscyplinach, często nawet równocześnie. My wybraliśmy się tam na zapasy kobiet. Była to dla nas pierwsza okazja zobaczenia polskich sportowców w walce o medale. I tak naprawdę niewiele do szczęścia zabrakło. Obie nasze reprezentantki do końca walczyły w repasażach o brąz. Niestety nie udało się. Musimy się przyznać, że początkowo byliśmy lekko zdezorientowani tym, co dzieje się na matach. Ciężko było skupić swą uwagę na konkretnym pojedynku, ponieważ były one rozgrywane równocześnie. Gdy jedne zawodniczki kończyły walkę, drugie już zaczynały kolejną... Jednak wraz z upływem czasu coraz bardziej czuliśmy się zapaśniczymi ekspertami ;-)
I na którą patrzeć?
„Docklands budzi się do życia” - takie hasło widniało na motorówce przycumowanej niedaleko hali Excel. Doskonale oddaje przemianę jaką przeszła ta część Londynu w ciągu kilku ostatnich lat. Z typowo przemysłowego terenu, powoli staje się kolejną atrakcją turystyczną Londynu. Jedną z większych jest m.in. przejazd kolejką linową nad Tamizą w stronę ogromnej hali O2 Arena, w której swoje mecze rozgrywają koszykarze. I to właśnie tam skierowaliśmy swoje kroki, by znów „zza płota” oglądać igrzyska.
I tu już na początku spotkała nas miła niespodzianka – pierwsza tego dnia. Tuż przed halą natknęliśmy się na naszego dyskobola Piotra Małachowskiego. Widząc naszą „słynną” flagę od razu zagaił nas na tematy piłki ręcznej. Kolejnym zaskoczeniem był fakt, że bez biletu możemy wejść do środka obiektu. Co prawda nie na sam mecz, a do galerii, ale dało się w niej odczuć to wielkie koszykarskie święto. W końcu za kilka godzin mieli tu grać Amerykanie. Jeden z nas (Michał) był troszkę przygnębiony, że nie może tego zobaczyć na własne oczy. Humor poprawił mu się jednak szybko. A wszystko za sprawą hiszpańskich koszykarzy, którzy na czele z braćmi Gasol pojawili się przed halą od razu robiąc spore zamieszanie wśród wszystkich wokół. Nam udało się zrobić zdjęcie z młodszym z braci Markiem, zawodnikiem Memphis Grizzlies. Niestety Pau nam uciekł – spieszył się na kolejne mecze...
Najbardziej pożądany towar na Igrzyskach
Przed halą zauważyliśmy wielu kibiców, którzy podobnie jak my poszukiwali wolnych biletów. Jednak bezskutecznie. Jak już kiedyś pisaliśmy, spotkanie konika graniczy tutaj z cudem, a jedyną możliwością (teoretycznie) dostania biletów są zakupy przez Internet. Jednak tu mimo wielu prób i zszarganych nerwów także jest to praktycznie niemożliwe. Słyszeliśmy za to kilka historii o biletach rozdawanych za darmo, ciężko było w to uwierzyć, ale jak się później okazało... sami tego doświadczyliśmy!
Powoli zbliżała się już godzina meczu Polska – Rosja. Mieliśmy dylemat: obejrzeć go spokojnie w telewizji czy ryzykować i liczyć na łut szczęścia pod Earl’s Court. Choć byliśmy lekko spóźnieni (było już 0-2 w setach) zdecydowaliśmy się na ten drugi wariant. Na sam mecz co prawda nie weszliśmy, ale i tak emocji nie zabrakło. Przed halą spotkaliśmy wielu Polaków, a także polskich dziennikarzy. Brakowało tylko jakiegoś telebimu, żeby wiedzieć co tam się dzieje. Ostatnie piłki meczu udało nam się jednak obejrzeć przez... okno czyjegoś mieszkania.
Monika Pyrek zdradziła nam, że ma rodzinę w Kielcach
Mecz się co prawda skończył, jednak nie dla nas. Po pierwsze udzieliliśmy dwóch wywiadów dla polskich mediów na temat meczu, chociaż na nim nie byliśmy, a co ważniejsze nawet go nie widzieliśmy. Po drugie wśród kibiców wychodzących z hali spotkaliśmy Monikę Pyrek, a także naszych byłych wspaniałych zapaśników, a teraz trenerów Ryszarda Wolnego i Włodzimierza Zawadzkiego. I po trzecie staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami biletów na mecz Bułgaria – Niemcy. Zupełnie za darmo dostaliśmy je od ludzi wychodzących z „polskiego” meczu. Nasze szczęście nie trwało jednak długo – szybko okazało się, że bilet, który „opuścił” już halę nie może na niego wrócić. No, ale za to mamy pamiątkę ze słynnego londyńskiego lania... Marne to pocieszenie, ale zawsze.
W czwartek z samego rana czeka nas wyprawa do Windsoru na tor Eton Dorney. Tam będziemy kibicować naszym kajakarzom. Miejmy nadzieję, że dadzą z siebie wszystko. My na pewno – chociażby dlatego, że aby się tam dostać musimy wstać po 5 rano.
PS. Dziękujemy pewnej miłej osobie za tytuł. Pozdrawiamy ;-)
Michał Filarski |
Maciej Wadowski |
ExCel Arena
Kielce on tour
O2 Arena, do której można pojechać kolejką linową
Tuż przed wejściem na matę
W środku wielkiego ExCela
Japończycy zdecydowanie przeważali na trybunach
O2 Arena z lotu ptaka
Kibice opuszczający halę po meczu Hiszpania - Francja
Pau Gasol ze swoją lubą
CKsport? Oczywiście, że czytam
Z Markiem Gasolem
Telewizja też miała igrzyska "zza płotu"
Smutni polscy kibice po meczu Polska - Rosja
I co tu powiedzieć o meczu, którego się nie widziało...
Wasze komentarze