„Może przydałby się trener z zagranicy”
Jednak w obecnej sytuacji nie wiem, czy nawet to mogłoby coś zdziałać. PZPN oczywiście stać na kogoś doświadczonego na stanowisko selekcjonera spoza naszego kraju, ale w zasadzie problem tkwi zupełnie gdzie indziej. Nie wiem jaki jest Waldemar Fornalik, jednak przydałby się ktoś od odpowiedniej koordynacji na przykład grup młodzieżowych, które są przyszłością każdej dyscypliny.
Sukcesy muszą się skądś brać. Jeżeli takowe nie pojawiają się na poziomie zespołów juniorskich, to jak możemy ich wymagać na wielkich imprezach? Trudno tego oczekiwać. Siatkówka obecnie odnosi tryumfy na bazie m.in. dwóch tytułów juniorskich mistrzostw świata i Europy, a także świetnych wyników naszych kadetów. Przecież zawodnicy, którzy wygrali Ligę Światową, zdobywali też medale na szczeblach juniorskich. Jeżeli nie będziemy mieć dobrego szkolenia dzieci i młodzieży (w każdej dyscyplinie!) to Smuda, czy Fornalik cudu z grupą seniorską nie dokonają.
A trzeba przyznać – podczas ostatniej imprezy nie potrzebowaliśmy cudu i już chyba łatwiej nie będzie. Kibice przeżyli ogromny zawód, ponieważ wszystko wskazywało jednak na to, że uda nam się podczas Euro 2012 wyjść z grupy. Nie ma co się oszukiwać – mieliśmy zdecydowanie najłatwiejszą grupę, o czym przekonaliśmy się dobitne w fazie pucharowej, gdy nasi rywali dość łatwo odpadli z tych mistrzostw. Poza tym, graliśmy u siebie. Niestety, nie możemy występu naszych reprezentantów ocenić pozytywnie.
Ale może jednak rzeczywiście trzeba było zdecydować się na trenera z zagranicy… Kiedy do siatkówki przyszli szkoleniowcy spoza Polski, nastąpiła diametralna równica w organizacji pracy całej kadry. Tamci trenerzy dyktowali warunki Polskiemu Związkowi Piłki Siatkowej. Wszystkie wymagania były natychmiast spełniane, łącznie z tym, że Raul Lozano zażyczył sobie siłownię z Włoch. Trzeba było ją sprowadzić. Wymagania ze strony takich trenerów są, ale to przekłada się na późniejszy wynik.
Fot. Paula Duda