Widziane z Warszawy: Z ziemi włoskiej do Polski
Niby Niemcy byli faworytem półfinału, ale Włosi wiedzieli swoje. W mistrzostwach świata i Europy niemiecka reprezentacja nie wygrała z nimi nigdy, ostatnio pokonała ich w 1995 roku. Stolica Polski przeżyła najazd Niemców, lecz po końcowym gwizdku powody do radości mieli tylko mniej liczni Włosi.
Przewagę liczebną naszych zachodnich sąsiadów na trybunach odmienili Polacy, którzy, w większości nie darzą jakąś specjalną sympatią Niemców. „Italia, Italia” – dało się słyszeć kilka razy na Stadionie Narodowym. Gdy gospodarze skandowali „Polska biało-czerwoni” Niemcy milczeli, a niektórzy nawet gwizdali. Tak samo było wcześniej w Gdańsku, więc nie da się ukryć, że pewnych zaszłości historycznych nie da się zapomnieć. Wśród przybyszów z Italii znaleźli się nasi rodacy, którzy na stałe mieszkają na Półwyspie Apenińskim. Sporo Polaków kibicuje Juventusowi i Torino, słynnym turyńskim klubom, sympatykami z kraju nad Wisłą pochwalić się mogą także rzymskie Lazio i AS Roma.
W dniu półfinału Euro 2012 sprawy klubowe odeszły do lamusa, bo liczyło się dobro drużyny narodowej. Gdy, po klęsce w mundialu w RPA „squadra azzura” przejął Cesare Prandelli Włosi nie marzyli o wielkich sukcesach, za przyzwoitość uznałoby wyjście z grupy na wielkiej imprezie. Ale ich drużyna rosła z dnia na dzień, stawała się mocniejsza. Taktyka – to zawsze był włoski „konik”, choć obecny selekcjoner przygotował sporo nowinek. Deklarował, że Italia będzie grać ofensywnie, ciekawie i to nie były puste słowa.
Tylko idiota zrezygnowałby po afrykańskim mundialu z Andrei Pirlo. Prandelli na nim zbudował drużynę narodową. Słusznie, bo to zawodnik, który jest jak wino, im starszy, tym lepszy. W AC Milan pogodzono się z jego odejściem, z otwartymi ramionami przyjęto go w Juventusie, który poprowadził do mistrzowskiego tytułu. Pirlo to piłkarz wyjątkowy, niepowtarzalny, nikt lepiej nie podaje piłki, nikt inny nie ma takiego wyczucia gry. Podczas Euro skończył 33 lata, ale wiek w jego przypadku nie odgrywa roli. On wcale nie musi dużo biegać, on się mądrze ustawia.
Na początku meczu z Niemcami Pirlo na linii bramkowej zatrzymał piłkę po uderzeniu Khediry. Ktoś powie fart. Nieprawda, bo Andrea wiedział gdzie się ustawić. Rozgrywający Juventusu momentami ośmieszał pomocników z Niemiec, a jego kółeczka, jakby z innej epoki doprowadzały ich do szału. Oczywiście Italia to nie tylko Pirlo, ale pod batutą Prandelliego udało się okiełznać trudnych Balotelliego i Cassano, wielką formę odzyskało kilku innych graczy.
Obecny selekcjoner ma do dyspozycji mistrzów świata z 2006 roku – Buffona, Barzagliego, Pirlo, De Rossiego. Oni świecą przykładem i zarazili głodem sukcesu innych. – Chcę grać w kadrze przynajmniej do czterdziestki – deklaruje Gianluigi Buffon, przesympatyczny golkiper Italii. Niemcom gole strzelał Balotelli, dogrywali Cassano i Montolivo, a w bramce błyszczał Buffon. Bufony z Niemiec po meczu nie miały fajnych min, a w centrum Warszawy rządzili Włosi i zaprzyjaźnieni z nimi Polacy. Na pewno większość z „naszych” ucieszyła się z triumfu Italii, bo troszkę byłoby głupio przeżyć zwycięstwo Niemców w Warszawie.
Jaromir Kruk
Dziennikarz sportowy akredytowany na mecze Euro.
fot. Grzegorz Wajda
Wasze komentarze