Euro trwa
Mimo że turniej trwa, to nadszedł już czas na oceny. Jak widać po jednym meczu nie można stwierdzić niczego trafnego. Trzy dają już odpowiedni zbiór informacji. Bo kto pomyślałby po pierwszej rundzie, że to Rosjanie odpadną, a Grecy awansują i że Czesi mogą zająć pierwsze miejsce w grupie? Wciąż jest możliwe, że któryś z naszych grupowych rywali zdobędzie mistrzostwo, a wtedy ocena po pierwszym meczu może okazać się jeszcze bardziej mylna. Na szczęście spokojnie możemy już przyjrzeć się grze Polaków i Rosjan, bo turniej zakończyli.
Smuda do historii nie przejdzie, ani jako zbawca polskiej piłki, ani jako ten, który pociągnął ją na dno. Wykonał swoją robotę najlepiej jak potrafił. Okazało się, że to za mało. Ciężko ocenić czy stało się tak ze względu na brak umiejętności trenera, czy na brak piłkarzy odpowiedniego formatu. To co dało się dostrzec to na pewno brak doświadczenia wielkoturniejowego, zarazem u trenera jak i u piłkarzy. Brakowało pewności siebie, gdy było się wyraźnie lepszym i wystarczało rywala po prostu dobić (mecz z Grekami). Zabrakło też zimnej głowy i skuteczności (wszystkie mecze). Graliśmy jak nigdy od 30 lat. Tylu okazji do strzelenia bramki nie mieliśmy na trzech ostatnich turniejach razem wziętych. Na tamtych turniejach nauczyliśmy się, że żeby wyjść z grupy nie wolno przegrać pierwszego meczu. Na tym turnieju nauczyliśmy się, że żeby z grupy wyjść, trzeba wygrać choć jeden mecz i nie można wybierać, który to będzie mecz. Jak jest możliwość zwycięstwa, trzeba być bezwzględnym.
Te wszystkie ostatnie turnieje to nauka, później odrabianie lekcji, kolejna próba i na nowo wyciąganie wniosków i ponowne próbowanie. Tak się ogrywają zawodnicy, tak się ogrywa cały zespół i w ten sposób zdobywa się doświadczenie, którego wciąż nam brakuje. Mamy go coraz więcej, a piłkarze wciąż są młodzi. Więc może na kolejnym turnieju...
Szkoda tylko, że to święto, które trwa w Polsce nie mogło potrwać o jeden mecz Polaków więcej. Mimo to piękna piłki możemy wciąż doświadczać. Turniej rozkręca się, a emocje rosną. Spróbujmy pozostać w tej świątecznej atmosferze.
Michał Szczukiewicz
Dyrektor sportowy Farta Kielce.
fot. Grzegorz Tatar
Wasze komentarze